Część 18

2.7K 194 38
                                    


Carbonara POV

Erwin od wczoraj był jakiś dziwny. Niby zachowywał się tak samo, ale coś mi nie pasowało. Miał momenty, w których robił minę, jakby miał się rozpłakać. Czasem gdy się do niego mówiło, to tak jakby bujał w obłokach i nie słuchał. Gdy pytałem czy wszystko okej, to mnie zbywał i mówił, że tak. No cóż, skoro nie chce gadać nie będę zmuszał.

Ale jedna rzecz utwierdziła mnie w tym, że ewidentnie jest coś nie tak i trzeba zareagować. Byliśmy na napadzie na bank. Dla nas to już standardzik. Dorian negocjował, ja i Karim staliśmy z zakładnikami, a Erwin poszedł włamać się do skarbca. Wszystko szło zgodnie z planem, tylko pastor coś długo nie wracał z sejfu. No chyba się tam nie zamknął.

Zostawiłem Karima z zakładnikami i poszedłem do niego. Zobaczyłem że siedzi na podłodze i patrzy się w zamknięte drzwi.

- Ej, co jest? - Zapytałem. Westchnął ciężko i wydukał cicho:

- Nie zhakowałem...

- Co, jak nie zhakowałeś? - Byłem w szoku. Od dawna potrafił włamać się bez problemu, więc to było bardzo dziwne. - Spróbuj jeszcze raz.

- Nie da się, zablokowałem...

- Kurwa - zakląłem pod nosem. - Trudno, zbieramy się - powiedziałem do niego, ale on nadal siedział. - No chodź! - Ponagliłem.

Zebrał się i wróciliśmy do holu. Widać było, że Erwin jest jakiś nieobecny. Później z nim pogadam i nie dam się zbyć, ale na razie musieliśmy uciekać.

- Skarpeta, kończ z nimi, musimy uciekać - rzuciłem do Dorka.

Obejrzał się na mnie i Erwina.

- Coś się stało? - Zapytał.

- Później powiem, teraz zwiewamy.

W końcu negocjacje się zakończyły i ruszyliśmy. Na całe szczęście bez helki nad głowami.

- No to powiesz teraz o co chodzi? - Dopytywał Dorek.

- Teraz muszę się skupić na jeździe, potem.

- Dobra. Erwin, co mamy ze skarbca?

- Nic... - odpowiedział cicho.

- Jak to nic? A kasy ile było?

- Nie wiem...

- Panowie, co jest? Czy ty w ogóle wszedłeś do środka?

- Nie udało mu się. Dorek, siedź proszę cicho przez chwilę - odpowiedziałem za Erwina.

- Nie udało się? Erwin, co z tobą, przecież zawsze ci się udawało?

- Dziś nie...

- Zmienili zabezpieczenia?

- Nie...

- No to co jest? - Dorek się zaczął denerwować.

- Daj mu spokój - broniłem Erwina. - Chłopak nie czuje się najlepiej.

- To po co szedł na napad?

- Dorek! - Wydarłem się na niego.

- Co?! - On też krzyknął.

- Chłopaki, będziecie krzyczeć na siebie, jak zgubimy pościg. Jak na razie dalej za nami jadą - sprowadził nas na ziemię Karim.

Uspokoiliśmy się i skupiłem się na drodze. Dziś całkiem dobrze się trzymali, albo to ja się rozkojarzyłem Erwinem i prowadziłem gorzej. No nic, jechałem dalej. W końcu zgubiłem ich w uliczkach. Gdy byliśmy prawie pewni, że już nas nie szukają ruszyłem do najbliższego garażu. Na miejscu schowałem sultana i wszyscy się przebraliśmy.

Jestem nienormalny... albo zakochany | Morwin | Gregory x ErwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz