Carbonara POV
Erwin od wczoraj był jakiś dziwny. Niby zachowywał się tak samo, ale coś mi nie pasowało. Miał momenty, w których robił minę, jakby miał się rozpłakać. Czasem gdy się do niego mówiło, to tak jakby bujał w obłokach i nie słuchał. Gdy pytałem czy wszystko okej, to mnie zbywał i mówił, że tak. No cóż, skoro nie chce gadać nie będę zmuszał.
Ale jedna rzecz utwierdziła mnie w tym, że ewidentnie jest coś nie tak i trzeba zareagować. Byliśmy na napadzie na bank. Dla nas to już standardzik. Dorian negocjował, ja i Karim staliśmy z zakładnikami, a Erwin poszedł włamać się do skarbca. Wszystko szło zgodnie z planem, tylko pastor coś długo nie wracał z sejfu. No chyba się tam nie zamknął.
Zostawiłem Karima z zakładnikami i poszedłem do niego. Zobaczyłem że siedzi na podłodze i patrzy się w zamknięte drzwi.
- Ej, co jest? - Zapytałem. Westchnął ciężko i wydukał cicho:
- Nie zhakowałem...
- Co, jak nie zhakowałeś? - Byłem w szoku. Od dawna potrafił włamać się bez problemu, więc to było bardzo dziwne. - Spróbuj jeszcze raz.
- Nie da się, zablokowałem...
- Kurwa - zakląłem pod nosem. - Trudno, zbieramy się - powiedziałem do niego, ale on nadal siedział. - No chodź! - Ponagliłem.
Zebrał się i wróciliśmy do holu. Widać było, że Erwin jest jakiś nieobecny. Później z nim pogadam i nie dam się zbyć, ale na razie musieliśmy uciekać.
- Skarpeta, kończ z nimi, musimy uciekać - rzuciłem do Dorka.
Obejrzał się na mnie i Erwina.
- Coś się stało? - Zapytał.
- Później powiem, teraz zwiewamy.
W końcu negocjacje się zakończyły i ruszyliśmy. Na całe szczęście bez helki nad głowami.
- No to powiesz teraz o co chodzi? - Dopytywał Dorek.
- Teraz muszę się skupić na jeździe, potem.
- Dobra. Erwin, co mamy ze skarbca?
- Nic... - odpowiedział cicho.
- Jak to nic? A kasy ile było?
- Nie wiem...
- Panowie, co jest? Czy ty w ogóle wszedłeś do środka?
- Nie udało mu się. Dorek, siedź proszę cicho przez chwilę - odpowiedziałem za Erwina.
- Nie udało się? Erwin, co z tobą, przecież zawsze ci się udawało?
- Dziś nie...
- Zmienili zabezpieczenia?
- Nie...
- No to co jest? - Dorek się zaczął denerwować.
- Daj mu spokój - broniłem Erwina. - Chłopak nie czuje się najlepiej.
- To po co szedł na napad?
- Dorek! - Wydarłem się na niego.
- Co?! - On też krzyknął.
- Chłopaki, będziecie krzyczeć na siebie, jak zgubimy pościg. Jak na razie dalej za nami jadą - sprowadził nas na ziemię Karim.
Uspokoiliśmy się i skupiłem się na drodze. Dziś całkiem dobrze się trzymali, albo to ja się rozkojarzyłem Erwinem i prowadziłem gorzej. No nic, jechałem dalej. W końcu zgubiłem ich w uliczkach. Gdy byliśmy prawie pewni, że już nas nie szukają ruszyłem do najbliższego garażu. Na miejscu schowałem sultana i wszyscy się przebraliśmy.
CZYTASZ
Jestem nienormalny... albo zakochany | Morwin | Gregory x Erwin
FanficGregory Montanha to policjant z krwi i kości. Poświęcił pół życia na służbę swojemu ukochanemu krajowi. Niestety jego kariera w policji po kilku miesiącach w nowym mieście nagle się kończy. Erwin Knuckles - gangster pod przykrywką pastora. Jego jedy...