Część 31

3.7K 202 78
                                    

Erwin POV

Obudziłem się następnego dnia i przywitał mnie najpiękniejszy widok jaki mogłem sobie wymarzyć. Grzesiu leżał na boku obok mnie i smacznie spał. Jego twarz była skierowana w moją stronę. Włosy mu się zburzyły od poduszki i teraz opadały na czoło. Odgarnąłem je delikatnie, żeby go nie obudzić. Mój gest go nie ruszył, więc zachęcony dotknąłem jego policzka i lekko pogładziłem. Teraz lekko poruszył głową, więc cofnąłem szybko rękę. Nie chciałem go budzić, niech spokojnie śpi.

Czułem się, jakby to był sen. Bałem się, że zaraz ponownie się obudzę, ale tym razem będę w łóżku sam. Przypatrywałem się rysom jego twarzy. Z tej odległości i przy dziennym świetle widziałem, że ma na niej kilka blizn. Jedną na skroni w kształcie krzyża, jedną na czole, dwie na lewym policzku i jedną drobną na lewej powiece. No tak, kiedyś słyszałem, że nie ma lewego oka, pewnie to była pamiątka po tamtym wydarzeniu. W kącikach oczu rysowały się zmarszczki, jak na 35-latka miał ich całkiem mało.

Usłyszałem sygnał przychodzącego smsa. Szybko wziąłem telefon i wyciszyłem dźwięk. Nie chciałem, żeby dzwonek obudził Grzesia. To była wiadomość od Kuia. Pisał, że ma ważne informacje odnośnie mojego porwania i chce się spotkać, najlepiej jak najszybciej. Cóż, nie chciałem wstawać i kończyć tego pięknego poranka, ale trzeba było. Pozbycie się Spadino było rzeczą, którą trzeba było wykonać jak najszybciej, skoro już wie o naszej wendecie. Odpisałem, że przyjadę niedługo na Burger Shota.

Mimo to odłożyłem telefon i znów zacząłem się przyglądać Grzesiowi. Nie miałem serca go budzić. Mogłem też wyjść i zostawić mu notatkę, gdzie jestem, ale nie chciałem go zostawiać. Cóż, sytuacja była lekko patowa, ale w końcu sama się rozwiązała. Telefon Montanhy też zadzwonił od smsa, tylko jego dzwonek był donośniejszy, co sprawiło, że się przebudził. Potarł dłonią swoje oczy i powoli je otworzył. Gdy zobaczył mnie to się szeroko uśmiechnął.

- Dzień dobry, księżniczko - powiedziałem słodkim głosem.

- Dzień dobry - odpowiedział. - Jak się czujesz?

- Dobrze - skoro nie spał, to zacząłem gładzić znów jego policzek. - Wyspany?

- Mhm - zamruczał nisko odpowiadając twierdząco na moje pytanie. Jego głos kręcił mnie nieziemsko, a szczególnie gdy go tak obniżał. Mimo chęci na niego musiałem wstać i spotkać się z Kuiem.

- Dostałeś smsa.

- Tak? A więc to mnie obudziło.

Obrócił się i sięgnął po telefon. Odczytał wiadomość.

- Sajgonka chce się spotkać. Ma informacje o twoim porwaniu.

- Wiem, do mnie też pisał. Odpisałem, że niedługo przyjadę na Burger Shota.

- Dobra, trzeba jechać. To może być ważne.

Podniósł się do siadu, a ja złapałem go za nadgarstek.

- Poleżmy jeszcze chwilę - poprosiłem i spojrzałem błagalnie. Widziałem, że się wahał.

- Pisał, żeby być jak najszybciej.

- Proszęęę - zatrzepałem moimi rzęsami.

W końcu nachylił się nade mną, a ja położyłem się na plecach. Pocałował mnie delikatnie, a ja pogłębiłem nasz pocałunek. Trwało to chwilę i w końcu się podniósł.

- Poleżymy razem kiedy indziej. - Zrobiłem smutną minę. - No już, chodź. - Cmoknął mnie jeszcze raz w usta i wstał.

- Okej, jedźmy na Burger Shota - pogodziłem się z losem. Również wstałem z łóżka.

Jestem nienormalny... albo zakochany | Morwin | Gregory x ErwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz