Montanha POV
Obudziłem się następnego dnia nie do końca wyspany. Przez wczorajszą sytuację miałem trochę niespokojne sny. Lekko dotknąłem rany na wardze. Poczułem pod palcami strup i po dotyku stwierdziłem, że opuchlizna znacznie zmniejszyła się. Otworzyłem oczy, by zobaczyć, czy Erwin jeszcze śpi, ale nie było go w łóżku. Martwiłem się o niego. Widać było, że przejął się tą sprawą. Mam nadzieję, że nie winił się za to w żadnym stopniu.
Wstałem i poszedłem do salonu sprawdzić, czy go tam nie ma. Siedział na kanapie z podkulonymi nogami, o które oparł głowę. Gdy mnie usłyszał podniósł ją, by na mnie spojrzeć. Widziałem, że ma wory pod oczami, jakby nie spał całą noc.
- Hej misiu, czemu tu siedzisz? - Zapytałem.
- Hej. Nie mogłem spać, a nie chciałem cię obudzić wiercąc się w łóżku.
Usiadłem obok niego i złapałem go za rękę.
- Daj spokój, nic by się nie stało jeśli byś mnie obudził - zapewniłem go.
- Gadałem też z Kuiem. W skrócie okazało się, że to co Carbo się domyślił było prawdą. A najgorsze jest to, że osobiście poszła na policję. - Erwin westchnął. - Nie rozumiem co ona miała w głowie, że się posunęła do czegoś takiego.
Nie wiedziałem co na to powiedzieć. Kręciłem tylko kółka kciukiem na jego dłoni. On położył swoją głowę na moim ramieniu.
- Ja naprawdę nie chciałem bawić się jej uczuciami - wyżalił się po chwili. - Po prostu, wtedy było mi ciężko, gdy nasza relacja się pogorszyła i... dużo czasu z nią spędzałem, ale... - Na chwilę przerwał swoją wypowiedź. - Może faktycznie czegoś u niej szukałem, jakiegoś pocieszenia po tobie, ale czułem, że ona mi go nie da. Więc mimo tych spotkań nie dawałem jej żadnych nadziei, a przynajmniej tak mi się wydawało, bo ona to odebrała w ten sposób.
- Erwin, nie możesz się winić za czyjeś uczucia.
- Nie winię się, tylko staram zrozumieć.
- Ciężko zrozumieć osobę, która dla chorej zemsty specjalnie wkopuje bliskich.
Erwin tylko westchnął.
- Spałeś w ogóle coś? - Zapytałem z troską.
- Ta, z 3 godziny.
- Co w ogóle się z nią stało?
- Kui powiedział, że kazał jej znikać z miasta, a jak się tylko pokaże, to już nie będzie tak łaskawy. Ale jaka jest prawda to wie tylko on i jego ludzie. Dia i chłopaki zostawili jemu decyzję, jako że to jego córka i odjechali zanim ją podjął. Mam nadzieję, że weźmie sobie to do serca, bo sam osobiście się jej pozbędę jak ją znów zobaczę.
- Erwin, daj temu spokój...
- Nie ma takiej opcji - wzburzył się i podniósł głowę, by na mnie spojrzeć. - Chciała cię w perfidny sposób oczernić i zniszczyć to co jest między nami i to w imię czego, jakiejś głupiej zazdrości. Nie wiem co ona sobie wyobrażała, że porzucę cię i rzucę się w jej ramiona w poszukiwaniu pocieszenia? To nie jest jakaś głupia książka, czy film w którym jest główną bohaterką! - Erwin oburzył się na dobre.
- Cóż, nie żebym był jakimś seksistą, ale kobiety nieraz są popierdolone.
- Kuźwa, my wszyscy w tej grupie jesteśmy w jakimś stopniu popierdoleni, ale zawsze się wspieramy i stoimy za sobą murem, a nie podkopujemy specjalnie dołki.
- Najważniejsze, że dowiedzieliśmy się prawdy i pozbyliśmy jej.
Uśmiechnąłem się do niego i pogładziłem jego policzek, by dodać mu otuchy. Na to on się pochylił i wtulił twarz w moją pierś. Objąłem go i przyciągnąłem bliżej siebie.
CZYTASZ
Jestem nienormalny... albo zakochany | Morwin | Gregory x Erwin
FanfictionGregory Montanha to policjant z krwi i kości. Poświęcił pół życia na służbę swojemu ukochanemu krajowi. Niestety jego kariera w policji po kilku miesiącach w nowym mieście nagle się kończy. Erwin Knuckles - gangster pod przykrywką pastora. Jego jedy...