Część 54

2.3K 154 91
                                    

Erwin POV

- Heidi... - powiedziałem cicho pod nosem.

- Co? Coś znalazłeś? - Zapytał mnie Grzesiu.

Kolejna pozycja na liście pokazywała, że Heidi użyła karty o 16:34 wchodząc przez biuro. Następna wskazywała również na nią, ale o godzinie 16:41. Później użyłem jej ja, jak wyjeżdżaliśmy.

- Heidi była tutaj, jak rozmawialiśmy - powiedziałem powoli nadal gapiąc się w monitor. - Weszła przez biuro i po kilku minutach wyszła.

- Jesteś pewien, że to było w czasie rozmawiania o planie?

- Była tutaj po przybyciu wszystkich i wyszła przed naszym rozejściem się po ustaleniu planu.

Nie mogłem uwierzyć, że byłaby w stanie to zrobić. Zresztą nie miała motywu. To się nie trzymało kupy.

- Może to nie ona - Grzesiu powiedział widząc moją nietęgą minę.

- No to jak to wytłumaczyć? Była tu, nikomu o tym nie powiedziała, a potem plan wyciekł do policji - przetarłem twarz dłońmi. - Nie mówię, że poszła na psy, ale musiała komuś wygadać i ten ktoś się spruł.

- Trzeba z nią porozmawiać.

- Ta, na pewno nam się przyzna - skwitowałem.

- To co, chcesz ją osądzić jak Dorek mnie przed chwilą?

Spiorunowałem go wzrokiem. Nie chciałem się zniżać do jego poziomu i zwalać winę na niewinną osobę. Te wpisy nie były jednoznaczne, ale były dość mocnymi poszlakami. Wstałem i ruszyłem do wejścia do podziemi.

- Pogadajmy z resztą - rzuciłem do niego.

- Ok - odpowiedział i ruszył za mną.

Zeszliśmy na dół. Miałem nadzieję, że jeszcze tam są. Kui żywo dyskutował z Davidkiem i Sanem. Dia siedział na ziemi załamany, a obok niego stał Carbo starający się go pocieszyć. Pewnie nadal przeżywał utratę Cargoboba. Vasquez właśnie kierował się do swojego samochodu.

- Chłopaki, znaleźliśmy poszlakę, kto to mógł być - powiedziałem, by zwrócić ich uwagę.

Przerwali swoją rozmowę i skierowali wzrok na mnie. Whiskas wrócił do nas, a Dia aż wstał z ziemi.

- Dawaj. Co za żmija mi to zrobiła - powiedział wkurzony Francuz.

- Nie wiem czy wiecie, ale każdy klucz do podziemi jest imienny i rejestruje wejścia do środka. Sprawdziliśmy, czy ktoś nie wchodził w trakcie naszej rozmowy i niestety, ale Heidi tu była.

- Jesteś pewien? - Zapytał Kui.

- Tak. Zweryfikowałem to, weszła po przyjściu wszystkich i wyszła zanim się rozeszliśmy, więc musiała słyszeć o naszych planach.

Widać było, że każdy przetrawia tą informację.

- Więc co, Heidi weszła, usłyszała nasz plan i potem poleciała na policję z nim? To się kupy nie trzyma - skwitował David.

- Wiem, też w to nie mogę uwierzyć, ale... sam widzisz jak to wygląda - powiedziałem.

- Porozmawiajmy z nią - znów zaproponował Grzesiu. - Nie ma co wyciągać pochopnych wniosków, zanim nie poznamy wersji drugiej strony.

- Ok, ja ją przyprowadzę - zaproponował Kui.

- Ta, lepiej żeby żaden z nas z nią na razie nie rozmawiał - przytaknął Grzesiu.

- Spotkam się z nią poza Arcade i ją tu przywiozę - powiedział Chińczyk. - Mam nadzieję, że za niedługo z nią wrócę.

Kui ruszył do swojego samochodu wyciągając przy okazji telefon. Wsiadł i odjechał.

Jestem nienormalny... albo zakochany | Morwin | Gregory x ErwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz