Część 56

2.3K 177 100
                                    


Erwin POV

W penthousie Dii oprócz niego zastaliśmy też Montanhę. Uśmiechnąłem się na jego widok, co on nie omieszkał odwzajemnić. Gdy zobaczył Doriana mina mu zrzedła i widać było, że się lekko spiął. Gdy Lych do niego podszedł, wstał z kanapy i przyjął lekko obronną pozę. Chciałem już go uspokoić, że wyjaśniliśmy sytuację, ale pierwszy odezwał się Dorek.

- Grzegorzu, wybacz mi wczorajszy wybuch. Nie powinienem był tak pochopnie cię od razu oskarżać.

Montanha patrzył na niego z lekką dozą niedowierzania. Chyba nie spodziewał się, że Dorian będzie w stanie go przeprosić.

- Jasne, nie chowam urazy - odpowiedział.

Mimo oczyszczenia atmosfery jednak dało się między nimi wyczuć napięcie. Nicollo też to zauważył, bo szybko zmienił temat.

- Dobra Dia, jaki masz plan?

- Generalnie Grzechu mi podsunął pomysł, że Cargobob może być w forcie Zancudo. Trzeba się tam dostać i sprawdzić to. Najlepiej byłoby wejść po cichu i zrobić zwiad.

- Tylko że baza jest ogromna i ciężko nam będzie się po niej poruszać - powiedział David.

- I tu wchodzi cały na biało nasz przewodnik, który był tam nie raz - to mówiąc Dia wskazał ręką na Grzesia. Wszyscy popatrzyli na niego. Ucieszyłem się, że znów idzie z nami na akcję.

- Nie ma takiej opcji - powiedział zakładając ręce.

- No Grzechuuuu, musisz - lamentował Dia.

- Powiedziałem, że mogę wam wskazać gdzie co jest na mapie, ale nie wejdę tam z wami. I nie lamentuj znowu, mówiłem, że to na mnie nie działa.

Dia na jego słowa się obruszył. Miałem nadzieję na wspólną akcję po takim czasie, a on ją szybko ugasił. No chyba że spróbuję go przekonać. Na mój lament powinien być mniej odporny.

- Grzesiuuuu nooo - zacząłem proszącym tonem.

- Nawet nie próbuj - odezwał się do mnie.

Podszedłem i stanąłem blisko niego. Zatrzepotałem rzęsami i starałem się zrobić błagalną minę.

- Ładnie proooszę - kontynuowałem.

- My teeeż - odezwał się Carbo.

Chłopaki stanęli w półkolu za mną i też prosili go o pomoc. Grzesiu przerzucał wzrok na każdego z nich, a na końcu znów spojrzał na mnie.

- Ten jeden raz nie odmawiaj - powiedziałem i jeszcze trochę się do niego zbliżyłem.

- Z tobą będzie łatwiej niż próbować połapać się po twoich wskazówkach - dodał David.

- Poza tym pewnie wiesz jak się poruszać, żeby omijać wojskowych - powiedział Carbo.

- No właśnie. Jeśli chcesz, żebyśmy uszli stamtąd cali, to musisz nas poprowadzić - wtórowałem chłopakom.

Montanha patrzył na nas i widać było, że nie potrafi odmówić. To pewnie dzięki mojemu urokowi osobistemu.

- Chłopaki, jesteście okropni. Wiecie, że wolę się nie wychylać i...

- Kochanie, nooo weź - przerwałem mu. - Czy mam cię inaczej przekonać? - Zmieniłem ton na bardziej sugestywny.

- Erwin, nie przy reszcie...

- Możemy wyjść - powiedział szybko Dia.

- Ekhm - Montanha odchrząknął. - Nie ma takiej potrzeby - dodał speszony.

Jestem nienormalny... albo zakochany | Morwin | Gregory x ErwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz