Część 48

2.5K 161 38
                                    


Erwin POV

Obudziłem się wypoczęty i z dobrym humorem. Jednak sen był mi bardzo potrzebny i nie powinienem był go lekceważyć. Przeciągnąłem się i sprawdziłem ręką drugą stronę łóżka. Tak jak się spodziewałem Grzesia nie było obok mnie. Chciałem jeszcze powylegiwać się pod kołderką, ale pełny pęcherz skutecznie mi to utrudniał. Z żalem wstałem i poszedłem załatwić potrzebę. Gdy wróciłem do sypialni, zobaczyłem na szafce nocnej karteczkę. Wziąłem ją do ręki i przeczytałem.

"Misiu, jak się domyślasz poszedłem na rehabilitację. Zrobiłem Ci śniadanie, albo obiad, zależy o której wstaniesz. Jest na kuchence, odgrzej sobie. I proszę, nie przemęczaj się. Spotkamy się później.
Twój Grześ :*"

Uśmiechnąłem się do siebie i poczułem ciepełko na sercu. To było miłe, jak się tak o mnie troszczył. Ubrałem się i poszedłem do kuchni. Lubiłem gdy gotował. Zawsze dobrze było zjeść domowe jedzenie, a nie ciągle te burgery. Niestety nie miałem daru do pichcenia, za to Grzesiu rekompensował ten brak i czasem raczył mnie różnymi rarytasami. Odgrzałem sobie hiszpańską tortillę i zjadłem ze smakiem. Przyszykowałem się i wyszedłem z mieszkania zamykając je moją parą kluczy. Trzeba było dokończyć przygotowanie planu na Pacific, więc napisałem do ludzi, by zebrali się w podziemiach Arcade. Wysłałem przy okazji wiadomość do Grzesia, żeby sobie ją odczytał w wolnej chwili.

"Dziękuję za śniadanie, było pyszne <3"

***

O dziwo pojawiłem się w Arcade jako pierwszy. Zazwyczaj przychodziłem jako ostatni, często spóźniony, a dziś to ja musiałem czekać na innych. Przyglądałem się tablicy, na której zawiesiłem kartki z tym, co wczoraj wieczorem ustaliliśmy, aż nie usłyszałem, że ktoś wchodzi. Obróciłem się i zobaczyłem, że to Dia. Przywitał się ze mną, ale minę miał lekko skwaszoną.

Mimo tego, że zarzucił mi ukrywanie relacji z Grzesiem i fakt, że Carbo wiedział i było to w stosunku do niego nie fair, to nadal ze mną współpracował i bardzo pomagał w dostaniu się do dolnego skarbca. Niestety widziałem, że mnie unikał, a jak już zdarzało się, że się spotkaliśmy we dwójkę, to tak jak dziś robił niemiłą minę i starał się ode mnie uciec. Bolało mnie to i chciałem naprostować tą sprawę, ale Dia nie był skłonny do rozmów na ten temat.

Mając okazję, że jesteśmy sami, postanowiłem jednak zagadać do niego.

- Dia - zawołałem go.

- Tak? - Zapytał.

- Czy możemy porozmawiać o naszej relacji?

Znów zrobił skwaszoną minę. Widziałem, że nie podoba mu się fakt, że zacząłem ten temat.

- Nie mamy o czym gadać - powiedział i już miał wyjść, ale natknął się na Sana w drzwiach.

- A ja uważam, że mamy - powiedział Thorinio.

Musiał słyszeć o czym mówiliśmy przez otwarte drzwi. Dia wchodząc musiał zapomnieć je zamknąć.

- Widzisz, nawet San chce pogadać, a ty się nadal upierasz - powiedziałem do Francuza.

- Ok, niech wam będzie - powiedział zrezygnowany. - Tylko może nie teraz. Skupmy się na razie na Pacificu.

- Zgodzę się, jeśli obiecasz nie unikać mnie po Pacificu - oznajmiłem mu.

- Dobrze, nie będę cię unikać - zgodził się.

Po chwili pojawiły się kolejne osoby z naszej grupy i skupiliśmy się na omawianiu planu.

Jestem nienormalny... albo zakochany | Morwin | Gregory x ErwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz