Montanha POV
Niestety złapali mnie. Pobiegłem w górę i na moje nieszczęście jakiś patrol tamtędy przejeżdżał. Poddali mnie Lily z Chuckiem. Szukałem okazji, żeby im zwiać, ale zaraz zjechali się inni i zaczęli do mnie celować. No trudno, co sobie pojeździłem Corvettą to moje, a i wyrok nie powinien być duży, bo tylko za kradzież pojazdu.
Chuck mnie przeszukał i zakuł. Zabrali mnie prosto na komendę. Miałem nadzieję, że Carbo im zwiał. Gdy wszedłem do aresztu nigdzie go nie widziałem. Dobrze wróżyło. Po umieszczeniu mnie w celi przyszedł do mnie Żurek.
- I co Grzesiu, po co ci to było?
- Chciałem sobie pojeździć Corvettą - cóż, była to prawda.
- Jak było?
- Nostalgicznie - rzuciłem.
Wolałem już iść do więzienia i móc się spotkać z Erwinem jak mu obiecałem. Jak na złość przyszedł Pisicela.
- A ty znowu w celach? - Zapytał.
- Jak widać. Zatęskniło mi się za komendą.
- Nie śmieszkuj sobie. Mniemam, że zdania co do mojej propozycji nie zmieniłeś.
- Nie, w tej kwestii wszystko po staremu - Janeczek zawsze mnie o to pytał, gdy mnie widział.
- Marlin, wyślij go do pierdla. Niech stęka w pasiaku - rzucił Pisi i wyszedł.
- Grozi ci wyrok za kradzież pojazdu służb porządkowych i ucieczkę przed LSPD.
- No cóż, nie będę się kłócił.
- Ech, coś ty ze sobą zrobił Grzesiu?
W międzyczasie przyszedł Capela. Nic nie powiedział.
- Już mi tu nie moralizuj, Żurek.
- No nic, idę po służby więzienne.
Marlin wyszedł i wtedy podszedł do mnie Capela. Spodziewałem się jakiejś kolejnej pogadanki, ale wyciągnął do mnie rękę z karteczką i szepnął:
- Schowaj i jak będziesz sam to przeczytaj.
Patrzyłem na niego niepewnie, ale wziąłem karteczkę i schowałem. Co on kombinował? Mopik wrócił na miejsce gdzie stał wcześniej, a Marlin wszedł ze strażnikami. Wyglądało, jakby się nie ruszał ze swojego miejsca.
Gdy byłem już sam na więzieniu, wyjąłem karteczkę.
"Musimy pogadać o twoim wywaleniu z policji. Napisz do mnie kropkę jak się zgadzasz. To bardzo ważne. Nie mów nikomu o tym, bo będziemy oboje mieć ogromne problemy."
Bardzo ciekawe. Co on kombinował? Czyżby ruszyło go sumienie? Ale nic to nie zmieni. Nie podejrzewałem go o to, ale może to on był korumpem, który zdradził Kuiowi powody mojej loty. Tylko czemu teraz chciał ze mną rozmawiać. I czy było to bezpieczne. Mogła to być pułapka. Myślałem nad tym cały wyrok, ale nie doszedłem do żadnych wniosków. Powinienem to skonsultować z innymi.
Oczywiście dałem znać Erwinowi o moim wyroku i gdy wyszedłem już na mnie czekał z Dią i Carbonarą.
- Grzesiu, mordo ty moja, jak dobrze cię widzieć - rzucił Carbo w moim kierunku.
Erwin wydawał się naburmuszony, ale gdy mnie zobaczył to się uśmiechnął.
- No w końcu królewna wyszła z zamkniętej wieży - powiedział do mnie.
CZYTASZ
Jestem nienormalny... albo zakochany | Morwin | Gregory x Erwin
Fiksi PenggemarGregory Montanha to policjant z krwi i kości. Poświęcił pół życia na służbę swojemu ukochanemu krajowi. Niestety jego kariera w policji po kilku miesiącach w nowym mieście nagle się kończy. Erwin Knuckles - gangster pod przykrywką pastora. Jego jedy...