Część 35 [+18]

5.3K 226 138
                                    

Erwin POV

Jechaliśmy skradzionym samochodem.

- To gdzie zabierasz mnie na randkę? - Zapytałem.

- Zobaczysz. Mam zamiar wynagrodzić ci te nieprzyjemności z Evą.

Spojrzał na mnie przelotnie z uśmieszkiem na ustach. Ten widok sprawił, że przeszedł mnie przyjemny dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Zapowiadało się dobrze, nawet bardzo.

Zajechaliśmy w końcu na apartamenty. Zanim wysiadłem, to szepnął niskim głosem:

- Idziemy do mnie. - Czyli randka od razu w mieszkaniu. Gdybym był kobietą, to w tym momencie stwierdziłbym, że zrobiło mi się mokro. Jak on mnie kręcił niesamowicie!

Weszliśmy do jego domu. Gdy zamknął za mną drzwi popchnąłem go lekko na nie i zacząłem całować. Cały dzień na to czekałem. To chowanie się po kątach z naszym związkiem było męczące. No cóż, teraz miałem okazję nadrobić.

Całowaliśmy się przez dłuższą chwilę. Przywarłem do niego całym ciałem, jedną dłonią delikatnie pieściłem nasadę jego głowy. Czułem pod palcami drobne włoski. On położył swoje dłonie na moich plecach i błądził po nich. W końcu przerwał pocałunek, a ja wydałem z siebie jęk zawodu.

- Spokojnie - powiedział półszeptem.

Pochylił się i zaczął całować mnie po szyi. Trochę przeszkadzał w tym kołnierz mojej koszuli, na co wydał z siebie niezadowolony pomruk. Lekko się zaśmiałem na to. Uniósł głowę i znów złączył nasze usta. W trakcie pocałunku odepchnął się od drzwi i powoli zaczął iść do przodu. Teraz ja oderwałem się od niego, bo nie chciałem wpaść na żaden mebel.

Spojrzał na mnie lekko zirytowany. Obniżył swoje ręce pod moje pośladki i uniósł mnie. Zaskoczył mnie tym trochę, ale szybko złapałem go za barki, a nogi oplotłem na biodrach. Trzymał mnie mocno i pewnie. Patrzyłem teraz na niego z góry. Podobało mi się to. Czułem się pewniej i przeniosłem jedną dłoń na jego policzek. Obniżył mnie trochę, żebyśmy znów mogli się pocałować, co oczywiście uczyniliśmy. Gdy się oderwałem ruszył przed siebie. Wszedł do sypialni i odstawił mnie.

Czułem się niesamowicie. W końcu moje sny się urzeczywistniają. Bo to nie był sen, prawda? To nie mógł być sen.

Od atmosfery i pocałunków, zrobiło mi się gorąco. Jemu pewnie też. Zabrałem się za ściąganie z niego ubrań. Złapałem za jego skórzaną kurtkę i zsunąłem z jego ramion. Pomógł mi i ściągnął ją do końca, odrzucając gdzieś za siebie. Teraz on zabrał się za moje ciuchy. Rozpiął guziki mojej marynarki, a ja ją zdjąłem. Teraz wziął się za kamizelkę. Rozpiął jej guziki i ją też zrzuciłem. Gdy zobaczył ile guzików zostało w mojej koszuli wydał z siebie pomruk niezadowolenia. Coś dzisiaj marudził dużo.

Złapałem go za brodę i lekko uniosłem jego głowę. Skupił wzrok na mnie. Pocałowałem go i nakierowałem, żeby stał tyłem do łóżka. Lekko go popchnąłem i wylądował na nim. Zrobił zaskoczoną minę, ja za to zacząłem od góry rozpinać moją koszulę. Obserwował moje ruchy i podążał wzrokiem za moimi palcami. Gdy skończyłem i odrzuciłem koszulę podniósł się do pozycji siedzącej i złapał mnie za biodra przyciągając do siebie. Jego dłonie były lekko chłodne i wywołały dreszcz na moim ciele. Pieścił moją skórę swoimi kciukami.

Złapałem za jego koszulkę i chciałem ją zdjąć z niego. Pomógł mi i rzucił ją w kąt. Usiadłem na niego okrakiem. Musnąłem jego usta, a on złapał mnie za pośladki. Lekko poruszyłem biodrami ocierając się o jego krocze. Wywołało to u niego pomruk zadowolenia. No i takie odgłosy mi się bardziej podobały niż marudzenie.

Jestem nienormalny... albo zakochany | Morwin | Gregory x ErwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz