***

48 20 0
                                    

     W wakacje często spotykaliśmy się z kolegami na ulicy przed naszym domem. Właściwie co roku. Wtedy samochodów nie było aż tak wiele. Więc droga to był ten element, który nas łączył. I nas też łączyła nasza droga. Bo to na niej graliśmy w paletki, powszechnie znane jako badminton albo w dwa ognie, albo po prostu sobie gawędziliśmy.

     Pamiętam jednak jeden wieczór, kiedy przyjechali Staś i Tadek. Byłyśmy we trójkę z dziewczyn, to znaczy ja, Marzenka i Zosia. Rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się. I tak nam upłynął ten piękny, ciepły, wakacyjny wieczór.

     Poszliśmy też do sąsiada po mleko, świeżutkie, pyszne mleko. Kolację mieliśmy już z głowy.

     Kiedy chłopcy zbierali się do domu i chcieli wejść na swoje rowery, jak nie trzasnęło, jak nie rąbnęło – przewrócili się wraz jak nic! Co się okazało? Podczas naszej pogawędki moja mała Marzenka pozawiązywała sznurówki z butów chłopaków do ich rowerów, a oni nawet się nie zorientowali.

     Jak widać nasza szkoła, moja i Zosi, nie poszła na marne. Marzenka nauczyła się wielu rzeczy.

Osobliwe przypadki InkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz