***

14 10 0
                                    

     Zdarzało się i to wcale rzadko, że bawiliśmy się z większością dzieci z naszej ulicy. Byli wśród nas rówieśnicy, ale też i młodsi, i starsi. Z tymi starszymi różnie bywało, bo z racji tego, że są wiekiem zasobniejsi, chcieli nami rządzić.

     Były dni, że ci dojrzalsi i więksi chcieli bawić się z nami. I wtedy całą bandą ruszaliśmy na podbój dzielnicy. Spacerowaliśmy, śpiewaliśmy, goniliśmy się. Skakanie w gumę też należało do częstych zabaw. Albo na naszej ulicy, która nas tak bardzo łączyła, graliśmy w dwa ognie. Czasem po prostu siedzieliśmy i rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Było wtedy naprawdę bardzo wesoło i głośno.

     Niestety nie zawsze byli tak otwarci na nas, młodziaków.

     Miałyśmy z Marzenką i Zosią niegdyś taką sytuację, że chciałyśmy pobyć ze starszyzną. Zapytałyśmy się dziewczyn, co będą robić, a one powiedziały, że jadą na wycieczkę rowerową. – Wspaniały pomysł! – krzyknęłyśmy. – Chcemy pojechać z wami. Możemy? – zapytałyśmy. Aneta i Danka powiedziały, że oczywiście możemy z nimi jechać, jednak Marzenka jest zbyt mała, żeby wybrała się na wycieczkę rowerem na trzech kółkach. W sumie racja. Mogłaby to być wycieczka z niemałymi trudnościami. Zapytałyśmy więc: - Co w takim razie zrobimy? – Dziewczyny powiedziały: - Zrobimy tak: wy weźmiecie swoje rowery, a Marzenka pojedzie na bagażniku. – Ależ one mądre, pomyślałam. – I ciągnęły dalej: - Tylko, żeby jej było wygodnie, pójdźcie do domu po poduszkę i właściwie zapytajcie swoich mam, czy się zgodzą, żebyście z nami pojechały. – Oczywiście! – krzyknęłyśmy chórem i od razu udałyśmy się po poduszkę i zgodę. Na szczęście mamy pozwoliły nam jechać, poduszkę też zorganizowałyśmy, rowery przygotowałyśmy, więc piękna przygodo, jesteśmy gotowe! Trwaj!

     Wszystko było gotowe, zatem mogłyśmy wrócić do Anety i Danki. Jakież było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że ich nie ma! Wołałyśmy, szukałyśmy, ale na próżno, nie było po nich śladu. Okłamały nas i pojechały same. Chyba nie chciały z nami w tym dniu pojechać na wycieczkę.

     Smutno nam tego dnia było. Nawet bardzo.

Osobliwe przypadki InkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz