***

19 7 0
                                    

     To był wieczór, a właściwie już noc. Zdarzył się wtedy cud! Taki prawdziwy!

     Zwierzęta naszego sąsiada nie były nam obce. Przyglądałyśmy się im, obserwowałyśmy zza płotu. Przychodziłyśmy do nich, żeby je nakarmić, pogłaskać.

     Kury nie były zbyt urocze, ciągle gdakały i dziobały. Były straszliwie głośne. Nimi zbyt często się nie zajmowałyśmy.

     Za to krowy bardzo lubiłyśmy! Przede wszystkim dawały smaczne, ciepłe mleko, które od razu po wlaniu do butelek znikało.

     Jedna z nich spodziewała się małego cielaczka. Czekałyśmy wtedy z niecierpliwością, aż się pojawi na świecie. Każdego dnia pytałyśmy sąsiada, kiedy to nastąpi? Oj, długo musiałyśmy czekać, długo.

     Aż pewnej nocy, zadzwonił dzwonek do drzwi naszego domu. Obudziliśmy się wszyscy, bo też i nie byliśmy przyzwyczajeni, że ktoś w nocy składa nam wizyty. Z Marzenką wstałyśmy z łóżka i z ciekawością przysłuchiwałyśmy się, z kim nasi rodzice rozmawiają? Okazało się, że to pan Mietek przyszedł i prosił tatę o pomoc przy porodzie. Usłyszałyśmy tylko, że jest jakiś problem i że bardzo potrzebna jest pomoc kogoś jeszcze. Ależ się wystraszyłyśmy. Mama kazała nam wrócić do łóżka, ale my już nie mogłyśmy zasnąć. Zastanawiałyśmy się, co też się dzieje z naszą krową i jej cielaczkiem? Ciągle myślałyśmy o tym, żeby nic złego się nie stało, żeby wszystko dobrze się zakończyło.

     Nad ranem jednak zasnęłyśmy. Chyba to myślenie nas tak wykończyło. Kiedy tylko otwarłam następnego dnia oczy, od razu obudziłam Marzenkę. Wyskoczyłyśmy z łóżka jak poparzone, od razu pędząc do rodziców z zapytaniem: - Jak krowa? Jak cielaczek? Czy wszystko dobrze? Czy poród się udał? Czy możemy już zobaczyć nasze zwierzęta? Kiedy możemy pójść do pana Mietka? – W końcu mama nam przerwała i powiedziała, że nie jest w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania, bo połowy nie pamięta, tak dużo ich postawiłyśmy. W każdym razie udało nam się dowiedzieć, że poród się udał, a cielaczek jest cały i zdrowy. – Całe szczęście! – krzyknęłyśmy chórem.

     Naszego nowego sąsiada mogłyśmy dopiero pójść zobaczyć wieczorem. Jakiż słodki był! Chyba nigdy nie widziałyśmy cudowniejszego cielaczka! Był przepiękny!

Osobliwe przypadki InkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz