Nie pamiętam nawet, kiedy się pojawiła. Byłam z pewnością jeszcze małą dziewczynką. A ona Cyganką. Taką prawdziwą Cyganką. Miała czarne włosy, ciemną karnację. Była bardzo ładna. Podobno żyła w prawdziwym taborze cygańskim! Miała na imię Luminita. Mieszkała jakiś czas niedaleko nas, u swojej cioci. A że droga i płoty niegdyś łączyły, nie dzieliły ludzi, od razu stała się naszą koleżanką. Babcia ją bardzo polubiła. My zresztą też. Przebywałyśmy ze sobą ciągle – od rana do wieczora. Bawiłyśmy się na naszym podwórku. Wymyślałyśmy coraz to nowe zabawy.
Babcia nawet zaprosiła ją na swoje urodziny. Było wtedy bardzo wesoło, bo miałyśmy dodatkową osobę do zabawy.
Luminita jednak, choć młodsza od nas, znała dużo nieładnych słów. Poznałyśmy chyba naówczas wszystkie, jakie są na świecie. I to była nasza tajemnica – między mną, Zosią a Luminitą. W każdym razie jak poszłyśmy do szkoły i nasi koledzy zaczęli też takich używać, to dla nas to już nie było ciekawe ani nie wprowadzało dreszczyku emocji, bo jako małe dzieci poznałyśmy wszystkie brzydkie słowa od „a" do „z".

CZYTASZ
Osobliwe przypadki Inki
Historia CortaCześć, nazywam się Inka! A to jest mój pamiętnik, w którym zawarłam to, co dla mnie najcenniejsze - wspomnienia, sny, to, co przeżyłam, a także to, co wydaje mi się, że mogłam przeżyć. Pragnęłam zawiązać tutaj choć kawałek tego, co jest w moim sercu...