Tata miał w swoim schowku karytkę. Taką do przewożenia różnych rzeczy. Pomagało mu to w pracy na podwórku. Nam też okazała się przydatną.
Pomysłów na zabawy było u nas bez wyczerpania. Właściwie zawsze, jak już zresztą wspominałam, miałyśmy coś do roboty. I nawet taka karytka spełniła swoje zadanie, kiedy znów pewnego dnia postanowiłyśmy pobawić się „w autobus".
Sprzęt znalazłyśmy. Poprosiłyśmy tatę, żeby nam użyczył tego pojazdu. Bez problemu się zgodził. Potem stworzyłyśmy przystanki, żeby autobus miał gdzie się zatrzymywać i zabierać pasażerów. Nawet zrobiłyśmy bilety uprawniające do przejazdu. O pieniądzach też pomyślałyśmy. Potem właściwie można było zacząć się bawić, ale we trójkę byłoby ciężko. Z tym też sobie poradziłyśmy. Pobiegłyśmy do Adasia, potem do Krzysia. Zapytałyśmy, czy mogą i chcą się z nami pobawić. Z chęcią się zgodzili, więc mogliśmy udać się do naszego świata pełnego dobrej zabawy.
Kiedy któryś z chłopców operował pojazdem, było całkiem przyjemnie, bo można było sobie siedzieć jako pasażer i nic nie robić. Wystarczyło kupić bilet, usiąść i pozwolić się zawieźć na następny przystanek. Gorzej, kiedy musiałam ja być kierowcą. Ależ to było trudne zadanie tak wozić całą gromadę ludzi. Nieźle musiałyśmy się namęczyć, kiedy któraś z dziewczyn brała odpowiedzialność kierowcy. Ale mus to mus. Jakaś sprawiedliwość musiała być na naszym podwórku. Tak czy inaczej zabawa była udana, zwłaszcza kiedy jechaliśmy za szybko i kilka razy mieliśmy bliskie spotkanie z trawą albo co gorsza betonem. Wtedy trochę bolało, ale szybko podnosiliśmy nasz środek transportu i kontynuowaliśmy zabawę. A kiedy kolana wymagały nieco ratunku, czasem biegłyśmy do mamy, żeby nas poratowała albo znów kiedy indziej babkę położyliśmy na ranę i można było bawić się dalej.
Może kiedyś zostanę kierowcą autobusu?
CZYTASZ
Osobliwe przypadki Inki
Short StoryCześć, nazywam się Inka! A to jest mój pamiętnik, w którym zawarłam to, co dla mnie najcenniejsze - wspomnienia, sny, to, co przeżyłam, a także to, co wydaje mi się, że mogłam przeżyć. Pragnęłam zawiązać tutaj choć kawałek tego, co jest w moim sercu...