Przeszłość?

1.3K 80 37
                                    

Nudziło mi się więc rozdział dla was!
Miłego czytania!

Perspektywa Montanhy

-Więc w sumie to zaczęło się od tego, że gdy miałem z około szesnaście lat trafiłem na nieciekawy moment i w nieodpowiednie miejsce gdy dwie mafie były na siebie cięte, a ja przypadkiem wepchnąłem nos tam gdzie nie trzeba - zacząłem niepewnie mówić, a wspomnienia samoistnie wróciły do mnie z minionego czasu.

Kilka lat wcześniej

Była już bardzo późna godzina gdy wracałem do domu. Byłem bardzo spóźniony gdyż po zadaniu ze swoją jednostką, którą prowadziłem na owej misji trochę nam się przeciągnęło. W sumie zdobyliśmy to co kazał nasz  dowódca. Naszym celem były plany broni, która była bardzo niebezpieczna w złych rękach jednak nie przewidziałem tego, że ktoś za mną będzie podążać aby odzyskać cenną rzecz, której nie posiadałem przy sobie tylko dałem koledze, który od razu poleciał do przywódcy. Nim się obejrzałem ktoś przystawił mi do ust jakaś szmatkę, nie przejmując się tym, że robi to totalnie w centrum miasta. Starałem się walczyć, ale nim się obejrzałem wokół była tylko ciemność. Obudził mnie ból w nodze gdyż ktoś wbił mi w nią skalpel twierdząc iż to będzie najlepsza technika na obudzenie. Nim mój wzrok zaczął odnajdować się w mroku, zapalono małą zepsutą lampkę nad moim krzesłem, która dawała znikomy blask światła na otoczenie w którym się znajdowałem. Przywiązali mnie do metalowego krzesła, a kajdanki obcierały moje nadgarstki przy każdym najmniejszym ruchu.

-Kim jesteś? - warknąłem do osoby przede mną.

-Nie ty tutaj zadajesz pytania - od warknął i uderzył mnie z pięści w twarz przez to odrzuciło moją głowę na bok. Jednak te uderzenie mnie umożliwiło mi zobaczenie z kim mam tak naprawdę do czynienia. Mężczyzna był dość pulchny, ale ubrany w kitel lekarski który był ubrudzony gdzieniegdzie świeżą jak i zaschniętą krwią - Gdzie są plany?

-Nic ci nie powiem - plunąłem na niego śliną - moi mnie znajdą wtedy nie będziesz mieć życia!

-Nie boję się twoich - prychnął i podszedł do jakiejś szafeczki z której coś wziął. Nie potrafiłem zobaczyć co takiego.

-A ja ciebie - odpowiedziałem śledząc jego ruchy wzrokiem. Było widać iż zna się na robocie, bo był pewny tego co robi oraz jego chód uświadamiał mnie, że jesteśmy na jego terenie.

-Obiecuje, że jak z tobą skończę to będziesz się mnie bać - odparł i zbliżył się do mnie ze strzykawką w dłoni - co powiesz na małą operacje?

-Nie - powiedziałem z dość słabą maską na twarzy, która ledwo kryła moje uczucia i obawę o życie, gdyż pierwszy raz zdążyło mi się trafić do psychopaty oraz na tortury cielesne. Wiedziałem jednak, że nie mogę pisnąć niczego co wiem, bo reszta mego oddziału byłaby zagrożona. Tak więc boleśnie wbijał mi tą strzykawkę praktycznie wszędzie gdzie tylko mógł na moim torsie i rękach gdyż były odsłonięte, bo musiał wcześniej pozbyć się ze mnie górnej części. Brał moją krew i wlewał ją z powrotem tworząc gdzieś indziej nowe wejście. Nie powiem bolało to gdyż bawił się brutalnie tą igłą w moim ciele. Nie byłem nawet świadomy, że czymś takim małym można wyrządzić tak dużo krzywdy.

-To powiesz mi gdzie są te plany? - zapytał ponownie, ale ja po kiwałem głową na nie, gdyż miałem tak zaciśnięte zęby iż nie byłem w stanie przez ból je nawet uchylić aby odpowiedzieć.

-Zastanów się czy jesteś pewien tego! - warknął i wbił mi igłę w bark - Masz powiedzieć mi gdzie są te plany!? - otrzymał tylko sprzeczną odpowiedź z mojej strony. Wbił tą igłę jeszcze głębiej przez to syknąłem, ale nie spodziewałem się iż zrobi coś takiego. Z całą siłą przejechał tą igłą w stronę ramienia. Nawet nie wiedziałem, że tak można igłą bawić się jak nożem. Zagryzłem wargi aż do krwi, a z moich ust wydobył się żałosny jęk bólu.

W moim policyjnym sercu tylko mafia?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz