I obiecany rozdział o 14!
Ja znikam bawić się z przyjaciółmi na mieście więc dopiero wieczorkiem będę odpisywać!
Miłego dzionka ponownie!Perspektywa Erwina
Monte wyglądał jakby dość mocno się zamyślił jego czekoladowe oczy delikatnie po bladły i nie były tak bardzo intensywne jak przed chwilą. Nie wiedziałem w sumie o czym myśli, ale dobrze pamiętałem tą noc w której poszukiwałem pewnego brązowookiego policjanta po wszystkich plażach, ponieważ brzmiał tak jakby wszystko co miało dotychczas sens nagle przestało go mieć. Nie sądziłem, że tak odważny i zaparty mężczyzna na swoje decyzje może być zdołowany bądź koszmarnie smutny, a na dodatek uchlać się dość poważnie. Tamtej nocy nie przespałem z jednego powodu. Był nim właśnie Monte jednak gdy dostałem wiadomość od Capeli trochę mi ulżyło iż go znaleźli gdyż jego słowa były niepokojące jakby planował robić coś bez powrotu. Spojrzałem ponownie na jego twarz jednak tym razem jego wzrok spotkał się z moim. Uśmiechnął się do mnie na co odwzajemniłem uśmiech i poprawiłem się na belce na której siedzieliśmy. Widok był przecudny z tego miejsca.
-Monte - mruknąłem, a jego brew powędrowała do góry.
-Tak?
-Co się wydarzyło wtedy gdy dodzwoniłem się do ciebie?
-Cóż ciężko to stwierdzić. Dużo się stało tak naprawdę - westchnął, a z jego twarzy zniknął uśmiech zaś jego wzrok nagle posmutniał - nie chce pamiętać tej słabości Pastorku, nie chce też jej rozpowiadać.
-Nie było stosowanej sytuacji abym mógł spytać się o co poszło - stwierdziłem dość niepewnie i zgarbiłem się gdyż ta noc nie chciała mi zniknąć z pamięci.
-Miałem przemyślenia o swojej przeszłość, teraźniejszości i przyszłości.
-I co z nimi?
-Wszystkie prowadzą do jednego zakończenia - uśmiechnął się smutno - jednak nie myślę o tym teraz, bo bez sensu! Żyje chwilą tak jak wszyscy w tym mieście!
-I prawidłowo! - odparłem i oparłem głowę o jego bark - Wiesz co Grzesiu mam dziwne wrażenie, że znam cię skądś jednak nie mogę przypomnieć sobie.
-Może kiedyś się spotkaliśmy jednakże pewnie dawno - odparł mój towarzysz i nie zaprzeczył tego iż mnie mógł spotkać co zaintrygowało mnie jeszcze bardziej do poznania jego historii życia. Ja wciąż gadałem o ty mi tamtym jednak nigdy nie słyszałem aby Monte rozgadał się na temat związany z rodziną bądź miastem w którym mieszkał. Dopiero dziś dowiedziałem się, że stacjonował na Coco poprzez Laboranta. Chciałem zapytać się jego o pewną rzeczy, ale gdy otworzyłem już usta zaczął dzwonić telefon. -Odbierz - zasugerował brązowowłosy, a ja odsunąłem się od niego i wyciągnąłem telefon z kieszeni odbierając.
-Gdzie wy jesteście? - usłyszałem głos z słuchawki.
-Na moście Dia - odparłem i widziałem jego postać, która rozgląda się za nami, aż jego wzrok skupił się chyba na nas, bo jako jedyny spojrzał na most.
-Aaaaaaaaa to nie przeszkadzam mrug mrug oczkiem i paaa paa - rozłączył się, a ja z niedowierzaniem popatrzyłem na telefon.
-Co chciał Dia? - zapytał Monte.
-No, więc emm nie wiem - odpowiedziałem dość nieprecyzyjne, ponieważ odpowiedź ciemnoskórego była dość żenująca i schowałem telefon na swoje miejsce. Ponieważ siedzieliśmy w dwójkę przy sobie na moście, a nasze dłonie były praktycznie tuż obok siebie. Właśnie teraz to zauważyłem iż moja lewa dłoń, którą opierałem o belkę była milimetry od dłoni Grzesia, który natomiast opierał się dwoma dłońmi.
Spuściłem delikatnie głowę niżej przygryzając wargę gdyż przez te chore myśli wszystkich ludzi wokół miałem ochotę zapaść się pod ziemie. Dobra czasami specjalnie palnę głupotę przy kimś od Grzesia, ale tylko dlatego aby jego zażenować w pracy, ale jak widać plotki szybko się rozchodzą. Całe miasto shipuje mnie z policjantem, a Capela nazwał nas "Morwin" i tak jakoś przyjęło się to na mieście. A ponieważ Monte jest sporo widziany w moim otoczeniu to ludzie mówią o jego rzekomej korupcji jednak nie sądziłem, że do tego dojdzie iż serio go o to posądzą skoro nie wyciągamy z siebie informacji. Zerknąłem lewym okiem na bruneta, który czekał patrząc się w dal. Musiałem przyznać, iż widziałem wiele brązowych oczu jednak on miał takie niepowtarzalne, mimo iż każdy miał kogo spotkałem brązowe tęczówki to jego były wyjątkowe pośród wszystkich. Może dlatego, że gdy na mnie patrzy z jego oczu emanują uczucia te lepsze jak i gorsze lecz nie zawsze jestem zdolny do odczytania emocji z niego. Teraz w jego oczach widziałem zwątpienie i niepewność, ale też ta nie zrozumiała dla mnie emocja, której nie potrafiłem rozszyfrowywać. Jednak lubiłem ten wzrok z tą tajemniczą emocją gdyż był przyjemny.
CZYTASZ
W moim policyjnym sercu tylko mafia?
Teen Fiction[Historia poprawiana z błędów Poprawione 38/130] ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕨𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕠 𝕚𝕕𝕫𝕚𝕖 𝕥𝕒𝕜 𝕛𝕒𝕜 𝕞𝕪ś𝕝𝕚𝕞𝕪. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕡𝕣𝕫𝕪𝕛𝕒źń 𝕛𝕖𝕤𝕥 ł𝕒𝕥𝕨𝕒. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕞𝕠ż𝕟𝕒 𝕦𝕗𝕒ć 𝕨𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕚𝕞. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒...