Troszkę wcześniej dziś rozdział! Miłego czytania!
Tak więc wpakowali mnie na tylnie siedzenie w radiowozie, zamykając za mną drzwi. Na sygnale przejechaliśmy całe miasto aby dostać się na komendę Mission Row.
W ten sposób wylądowałem w pokoju przesłuchań, przykuty do stołu i przeszukany z trzy razy dla pewności, że nic niebezpiecznego nie mam przy sobie, ale nic nie miałem, bo zostało to wszystko schowane u chłopaków w torbach.-Panie Knuckles niech pan zacznie w końcu współpracować! - uderzył w stół pan Xander, bardzo niezadowolony iż nic ze mnie nie wyciągnął i błądzi bez celu - 409 do 01 czy mógłby pan zejść do sal przesłuchań gdyż nie radzę sobie z zatrzymanym? - powiedział centralnie to przy mnie więc zacząłem się z niego po prostu śmiać. Ponieważ nie słuchał mnie, nie dawał możliwość dojść do głosu, a teraz, że to jeszcze jest moja wina. Po prostu to był wielki jeden żart, ale ten policjant za wszelką cenę chciał mnie wysłać do więzienia.
-O co chodzi Xanders - usłyszałem dobrze mi znany basowy ton głosu więc spojrzałem na niego, ale mężczyzna był wpatrzony w tablet.
-Zatrzymany go na zakonie, widać było iż podchodzi do zbiegłych z banku. Zapewne współpracował z nimi - opowiadał swoją własną wersję - i nie chce się do tego przyznać!
-Na zakonie? - podniósł wzrok i jego jak i moje oczy się ze sobą spotkały. Tylko, że ja już byłem zmęczony tą całą sytuacją, która nie bawiła mnie od dłuższego czasu gdyż prawdopodobnie siedzę tu od godziny i dalej nic nie osiągnąłem. Co oczywiście musiał zauważyć zerkając na zegarek - Ile trwa już przesłuchanie?
-Z około 45 minut i nie przyznaje się on do zarzutów.
-Mogę poznać wersję zatrzymanego? - zapytał już chciałem się tłumaczyć jak to wyglądało, ale wtrącił się ten policjant przez to moje dłonie zagięły się w pięści z widocznej po mnie frustracji.
-On nic nie wie, on nie wie kto napadał, on jest niewinny jak zawsze wszyscy to samo mówią - prychnął wpatrując się we mnie morderczym wzrokiem.
Perspektywa Montanhy
Westchnąłem ciężko gdy znów wtrącił się niepotrzebnie i nie pytany przede wszystkim. Nie wiedziałem co mógłbym zrobić aby z nim współpracować więc nie zostało mi nic innego jak wyproszenie go z sali.
-Dziękuję czy mógłbyś udać się do pomieszczenia obok? Chciałbym sam na sam porozmawiać z zatrzymanym.
-Dobrze - zdziwiłem się, że tak łatwo odpuścił kłótnie o tą sprawę, ale gdy opuścił pomieszczenie zauważyłem iż Erwin znacznie się uspokoił.
-Macie kurwa debili nie policjantów na tym komisariacie! - prychnął wściekle wpatrzony we mnie .
-Proszę o nie obrażanie policjantów na służbie - powiedziałem poważnym tonem głosu i usiadłem na przeciwko jego - 01 szef policji Gregory Montanha - przedstawiłem się i popatrzyłem na tablet, który położyłem na stole - czy mógłby mi pan panie pastorze wytłumaczyć co zaszło o godzinie 20:45 przy pańskim Zakonie Błędnej Ciszy?
-Oczywiście o 19:20 była msza, którą zapowiedziałem na twitterze z godzinym wyprzedzenie. Msza trwała do 20:20. Następnie mam godzinny czas na spowiedź - zaczął mówić swoją wersję zdarzeń, ale już widziałem, że mówi jak na razie prawdę byłem ciekawy kiedy zacznie się te jego kłamstwo - gdy siedziałem w konfesjonale usłyszałem trzask na zewnątrz aby sprawdzić co się dzieje. Okazało się iż ktoś płot rozwalił i jedzie samochodem przez mój zieleniec w stronę cmentarza. Zacząłem krzyczeć iż to święte miejsce, ale uciekli. Następnie POLICJA przejechała za motorami po cmentarzu! - widać było jego oburzenie, ale w sumie rozumiałem go gdyż to było miejsce w którym należy się szacunek, a nie jeździć autami po grobach i niszczyć tym wszystko - I nim mogłem coś zrobić zostałem zgarnięty tutaj aby wyjaśnić sytuacje albo jak to wcześniejszy policjant robił wrzucić mnie do jednego worka z złodziejami.
CZYTASZ
W moim policyjnym sercu tylko mafia?
Teen Fiction[Historia poprawiana z błędów Poprawione 38/130] ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕨𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕠 𝕚𝕕𝕫𝕚𝕖 𝕥𝕒𝕜 𝕛𝕒𝕜 𝕞𝕪ś𝕝𝕚𝕞𝕪. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕡𝕣𝕫𝕪𝕛𝕒źń 𝕛𝕖𝕤𝕥 ł𝕒𝕥𝕨𝕒. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕞𝕠ż𝕟𝕒 𝕦𝕗𝕒ć 𝕨𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕚𝕞. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒...