Perspektywa Erwina
Wtuliłem się w Carbo nie mogąc przestać płakać, ale nie pytał dlaczego ani przez co. Po prostu był i to się liczyło. W jego ramionach mogłem poczuć wsparcie, które potrzebowałem.
-No już, nie płacz Erwin. Wszystko będzie dobrze - wyszeptał nie wypuszczając mnie z ramion.
-Nnie będzie - wyłkałem w jego klatkę piersiową.
-Dlaczego? - spytał i pogłaskał mnie po głowie w uspakajającym geście jednak to bardziej spowodowało mój ból.
-On odszedł...oszukał nas... nienawidzę go - wyszeptałem zaciskając dłonie na jego koszuli - tak bardzo nienawidzę.
-Erwin cokolwiek, by się tam nie stało Gregory, przecież zawsze cenił sobie wszystko to abyś ty był tylko i wyłącznie szczęśliwy!
-Boli mnie, to tak bardzo boli - wyszlochałem próbując się uspokoić, ale nie potrafiłem. Wiedziałem, że jestem słaby, ale jego słowa bolały i to bardzo. Kocham, kochałem go z całego swego serca. Był moim płomieniem, który pokazał mi coś więcej niż tylko zwykłe uczucia, ale pokazał mi jak to jest prawdziwie kochać. Natomiast byłem tak bardzo zaślepiony w niego, że nie zauważyłem kiedy byłem w jego rękach tylko marionetką, która wykorzystywał. Tyle razy spaliłem się na miłości więc zaprzestałem jej szukać, ale miłość do bruneta była czymś więcej niż tylko uczuciem, które ceniłem całym sobą. Sądziłem, że znalazłem tego jedynego partnera. Nie zwracałem uwagi nawet na to iż jest mężczyzną. Po prostu go kochałem, a teraz czułem zawiedzenie do własnego siebie i nienawiść do jebanego Lorda, który mnie wykorzystał. Mam nadzieję, że chociaż świetnie się bawił moimi uczuciami skoro zbliżył się tak bardzo do mojej rodziny. Sam go wprowadziłem i zaufałem wierząc iż jest tylko policjantem. Jednak zawiodłem rodzinę, a Lordowie pewnie wiedzą o nas wystarczająco dużo aby dobić nas wszystkich.
-No już oddychaj - powiedział cicho.
-Chce do domu - wyszeptałem.
-Nie wypuszczą nas póki nie powiesz co wiesz.
-Nic nie wiem - rzekłem i zdenerwowałem się czując się źle psychicznie i jeszcze musząc siedzieć na przesłuchaniówce - po prostu tak sobie odszedł zostawiając mnie samego. Porzucając i depcząc me uczucia!
-Z kim?
-Nie wiem był zamaskowany - odparłem i wytarłem załzawione oczy rękawem. Nie powiedziałem prawdy. Nie wiem czy przez to iż bałem się co może się stać gdy ktoś usłyszy kto go zabrał. Jeszcze kuźwa zaufałem Markowi, a on również okazał się takim samym oszustem jak jego brat.
Dobrali się kurwa idealnie.-Nic kompletnie jak był ubrany czy może coś mówił szczegółowego bądź o kimś? - spytał, a ja jedynie pokiwałem głową na boki. Chciałem znaleźć się w swoim apartamentowcu jak najdalej od wszystkiego co związane z tym zdrajcą. Chciałem wypłakać się do końca i w końcu pozbyć z siebie tych wszystkich niepotrzebnych emocji. W końcu on potrafił to dlaczego ja nie dam rady ukryć i zdusić w sobie tych wstrętnych emocji, które powodowały ból roztrzaskanego już i tak na kawałki serca.
-Możecie wyjść do domu - do środka wszedł Capela, który wyglądał na bardziej zdołowanego i nasze spojrzenia się spotkały. Rightwill wiedział więc musiał coś mu powiedzieć, że tak zmarkotniał.
-Jesteś pewny? - spytał Carbuś.
-Erwin potrzebuje odpoczynku, a teraz przesłuchanie i tak nic nie da skoro sam nie wie kto to zrobił - oznajmił - dlatego zajmij się bratem Carbo.
-Jasne - odpowiedział i postawił mnie na równe nogi. Wytarłem oczy jeszcze raz, biorąc niespokojny wdech i chcąc na szybko uspokoić. Po chwili wyszliśmy z przesłuchaniówki i wyprowadził nas przez główne drzwi do lobby. Spuściłem głowę w dół, ale szybko podniosłem ją gdyż nie mogłem pokazać słabości. Ruszyłem za Nicollo do jego auta, a po chwili wyjechaliśmy spod komendy. -Erwin co tak naprawdę tam się stało?! Kto cię porwał?! Wszyscy cię szukaliśmy!
CZYTASZ
W moim policyjnym sercu tylko mafia?
Novela Juvenil[Historia poprawiana z błędów Poprawione 38/130] ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕨𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕠 𝕚𝕕𝕫𝕚𝕖 𝕥𝕒𝕜 𝕛𝕒𝕜 𝕞𝕪ś𝕝𝕚𝕞𝕪. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕡𝕣𝕫𝕪𝕛𝕒źń 𝕛𝕖𝕤𝕥 ł𝕒𝕥𝕨𝕒. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕞𝕠ż𝕟𝕒 𝕦𝕗𝕒ć 𝕨𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕚𝕞. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒...