Miłość nie wybiera

1K 106 304
                                    

Witam serdecznie w środowym rozdziale!
N OOOO cny BRUHBRUH
I na dodatek 112 rozdział!?
Jak tam dzionek minął?
Jutro mam dla was niespodziankę, ale poinformuję o niej jutro!
Oj będzie się działo!

Życzę wam dobrej nocki, a ci co będą z rana czytać miłego dzionka!

Perspektywa Montanhy

Poczekałem aż Mia przyjedzie na miejsce gdyż miała zabrać się z dziewczynami. Nie kwestionowałem jej decyzji, ale chciałem oglądnąć całego Erwina w białym garniturze, który bardzo dobrze wyokraglał jego walory. Gdy spojrzałem w jego oczy zobaczyłem wszystko co chciałem zobaczyć i naprawdę chciałem dla niego jak najlepiej. Jednak zrozumiałem ponownie, że życie stało się bardziej bez kolorów gdy nie ma pewnego wariata z ADHD, który uszczęśliwia moje życie.

-Pięknie wyglądasz - zagadałem do Mii, która z szerokim uśmiechem podeszła do mnie, a ja wystawiłem do niej swoje ramię niczym dżentelmen. Niepewnie przyjęła je, a ja zacząłem prowadzić nas na górkę gdzie przystrojony był skromny ołtarzyk przy którym mieli zostać mężem i żoną mój drogi przyjaciel oraz koleżanka.

-Dziękuje - odpowiedziała nieśmiało idąc przy moim boku. Cieszyłem się ich szczęściem i nie mogłem przestać się uśmiechać, ponieważ ślub to był magiczny czas w którym dwie dusze łączą się ze sobą, a dwoje ludzi pieczętuje swoją miłość przed obliczem Boga, pastora i ludzi. Jednakże miłość nie zawsze była szczęśliwa i przykładem takiej tragicznej miłości byłem ja i Erwin. Gdyż nie potrafiliśmy sobie często wybaczyć chociaż wiedzieliśmy od dłuższego czasu, że to nie jest tylko głupie zauroczenie swoją osobą. Łączyło nas namiętne uczucie miłości, które ukrywamy w sobie. Nawet nie zauważyłem kiedy zaczął się ślub gdyż byłem bardziej skupiony na Erwinie. Jego wzrok padł na mnie przez to w jego oczach mogłem zobaczyć niepewność jednak nie tylko on to czuł. Sam byłem niepewny tego wszystkiego. Jednak gdy zaczął prawić kazanie wzruszyłem się słysząc jak pięknie opisuje definicje miłości. To był najpiękniejszy ślub na jakimkolwiek w życiu byłem i cieszyłem się mogąc być członkiem tej historii, która z pewnością zapisze się w umysłach ludzkich. W końcu ślub to nie byle jakie wydarzenie, a cudowny moment łączący zakochanych. Ceremonia była naprawdę piękna niektórzy płakali, niektórzy się cieszyli i wiwatowali, a jeszcze inni przeżywali to w środku. Kiedy San i Sky pocałowali się, zacząłem gwizdać, a reszta robiła ooo.  Jak to zwykle bywa na początku większej posiadówki powstała kolejka do państwa młodych, którzy przyjmowali gratuluję i drobne upominki.

-Mogłabyś zająć nam miejsce w kolejce? - spytałem się Mii, bo chciałem iść do auta po prezent dla nowożeńców.

-Oczywiście - odparła z uśmiechem, a ja ruszyłem do corvetty. Od razu w oczy rzucił mi się widok Erwina z Heidi. Nie wiem, ale zabolało mnie to iż kobieta była zdecydowanie za blisko Erwina lecz nie mogłem nic z tym zrobić. On przecież wiedział czego chce. Miał prawo chodzić z kim chce i jak chce w końcu ja przyszedłem tutaj z Mią, nie mając nikogo innego do zaproszenia. Wyciągnąłem pakunek z auta i nie zauważyłem jak Heidi podchodzi do mnie. Gdy ją zobaczyłem trochę zlęklem się, ale z drugiej strony schowałem to w sobie.

-Powinieneś z nim porozmawiać Grzesiu - odparła - nie chce stać na drodze pomiędzy waszym szczęściem.

-Nie rozumiem - opowiedziałem.

-Widze jak na niego patrzysz - uśmiechnęła się delikatnie - powinniście porozmawiać ze sobą.

-Yhym - mruknąłem gdy zniknęła za budynkiem. Śmieszne jest to, że miała rację odnośnie tego jednak nie wiedziałem nawet jak mam się za to wziąć więc ruszyłem do Mii, która zajęła miejsce w kolejce. Nie spieszyło mi się w sumie nigdzie więc mogłem bez trudu czekać na swoją kolej aby dać prezent ślubny. Kontem oka zauważyłem Erwina w czerwonym garniaku w którym również dobrze wyglądał jak i w białym. W końcu doczekaliśmy się z Mią swojej kolejki i przytuliłem Sana. -Cieszę się twoim szczęściem i życzę wam powodzenia na nowej drodze życia.

W moim policyjnym sercu tylko mafia?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz