Poniedziałek więc i poniedziałkowy maratonowy rozdzialik o 9!
Jak tam? W szkole? W domu? W pracy? Ja za pół godziny mam wf!
Miłego dzionka!Obudził mnie cichy hałas w kuchni. Na początku nie chciałem w ogóle reagować, ale gdy otworzyłem oko i zobaczyłem, że nie jestem u siebie aż podniosłem się do siadu. Chwilę musiałem pomyśleć co ja tu robię, ale gdy zobaczyłem na sobie koszulę połączyłem kropkę z kropką i odetchnąłem z ulgą. Byłem po prostu z Monte w jego mieszkaniu. Rozglądnąłem się po pokoju i zauważyłem tylko na łóżku moje ubrania poskładane w kostkę oraz telefon. Mimowolnie uśmiech sam wszedł mi na usta, bo to była pierwsza taka noc gdzie ktoś przygotował dla mnie ubrania po nocy, a czując zapach, który unosił się po całym mieszkaniu, władca tego domu był jeszcze w nim i robił zapewne śniadanie. Wstałem z łóżka i przeczesałem włosy aby je ułożyć i były o wiele przyjemniejsze.
- Na pewno będę musiał zajebać mu ten szampon - wyszeptałem do siebie i wziąłem do rąk telefon aby sprawdzić co się dzieje w świecie. Oczywiście pierwszą wiadomością była od Carbo.
#Tylko mam nadzieję, że się zabezpieczyliście! Miłego dnia pastorze 😏#
Widząc jego absurdalną wiadomość moje policzki zaczęły mnie piec. Przejrzałem po chwili wiadomość od Dii, Sana, a nawet Kui do mnie napisał. Wyszedłem z pokoju i starałem się jak najbardziej cicho przedostać się do kuchni w której był brunet i szykował jedzenie. Chyba był tak zajęty, iż mnie nie zauważył przez chwilę zacząłem się zastanawiać jak zwrócić jego uwagę na sobie. Nie wiem dlaczego, ale wtuliłem się w jego gole plecy i przymknąłem powieki.
-Dzień doberek Pastorciu - usłyszałem od niego, a on pogłaskał mnie po dłoniach - obudziłem cię?
-Nie Monte sam się obudziłem - rzekłem cicho.
-Jeszcze jest wcześnie nie chcesz się jeszcze położyć?
-Nie i tak dziś mam kilka załatwień na mieście - odparłem - co robisz, że ładnie pachnie?
-Robię tosty z jajkiem, szynką, serem oraz szczypiorkiem - odpowiedział na moje pytanie.
-Na patelni?
-Taki mały lifehack - odrzekł - jak jesteś już głodny to weź sobie już pierwszego tosta.
-Yhym - mruknąłem i odsunąłem się od bruneta, a z zaciekawieniem podszedłem do talerza na którym był owy tost. Wyglądał na dość smacznego, aż mój brzuch zaburczał przypominając się o nakarmienie go. Złapałem więc za jeszcze ciepłego tosta i wgryzłem się w niego dość niepewnie.
-I jak? - zapytał zerkając na mnie.
-Zjebiste - wymamrotałem gdy przełknąłem - nie sądziłem Grzesiu, że potrafisz gotować!
-Oj dużo o mnie nie wiesz księżulku.
-Pastor - poprawiłem go.
-A ja Policjant - wystawił język na co przewróciłem oczami czyli wiedział iż wygrał. Skupił się na robieniu jedzenia, a ja wróciłem do jedzenia smacznego tosta. Śniadanie spędziliśmy w kuchni jedząc i w sumie śmiejąc się z wszystkiego i niczego. Nawet Monte pokazał mi jak się robi takiego tosta, a potem ja mogłem spróbować co nie skończyło się o dziwo spaloną kuchnią. Musiałem przyznać iż poranek w takim towarzystwie był przyjemny.
-Jakieś plany na dziś? - spytał Monte wsadzając kanapki do pudełeczka gdyż okazało się, że zrobiłem przy jego pomocy mu śniadanie do pracy.
-Może jakiś bańczyk albo jubilerek - wzruszyłem ramionami - nie wiem przekonam się jak pojadę na zakrystie.
CZYTASZ
W moim policyjnym sercu tylko mafia?
Подростковая литература[Historia poprawiana z błędów Poprawione 38/130] ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕨𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕠 𝕚𝕕𝕫𝕚𝕖 𝕥𝕒𝕜 𝕛𝕒𝕜 𝕞𝕪ś𝕝𝕚𝕞𝕪. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕡𝕣𝕫𝕪𝕛𝕒źń 𝕛𝕖𝕤𝕥 ł𝕒𝕥𝕨𝕒. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕞𝕠ż𝕟𝕒 𝕦𝕗𝕒ć 𝕨𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕚𝕞. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒...