Wybory szefa policji!

1.2K 94 241
                                    

Witam serdecznie w ostatnim maratonowym rozdziale!
Dziękuję, że byliście codziennie, ze mną tutaj <3
Jak podobał wam się maraton?
Jakieś plany na dziś?
Wracamy do rozdziałów w wtorki, czwartki i soboty!
Miłego dzionka!

Mimo, że nie powinienem to resztę dnia spędziłem z Hankiem w radiowozie chociaż nie powinno mnie jeszcze dziś być na służbie więc też mnie nie było. Zgłaszałem tylko radiówke nie będąc na służbie, a skoro jeździłem już z przyjacielem to chciałem jakoś mu pomóc i bawiłem się w radiooperatora gdy on skupiał się na jeździe. Nie sprawdzałem telefonu chociaż czułem jak ktoś wydzwania do mnie, ale nie miałem ochoty na rozmowę z kimś innym niż tylko z Hankiem.

-To co ty i Erwin wiesz oficjalnie?

-Nie odważe się dobrze o tym wiesz - mruknąłem smętnie - nie chce aby cierpiał.

-Ale minęło prawie pół roku gdyby chcieli cię już dorwać to już, by to zrobili! Grzesiu nie odmawiaj sobie szczęścia z powodu jednej rzeczy. Praca to nie szczęście więc nawet nie próbuj - zamknąłem więc usta aby nie zaprzeczyć - praca to twój środek aby przestać pamiętać, ale wtedy zapominasz już totalnie o wszystkim co ważne jest do życia!

-Nie poradzę na to, że praca jest dla mnie ważna - powiedziałem cicho i spojrzałem na niego.

-Ale chyba nie ważniejsza od pewnego złotookiego mężczyzny, który zapanował w twoim umyśle i nie potrafisz o nim zapomnieć!

-Może, ale Hank nawet jeśli bym chciał to on jest tym złym!

-Miłość nie wybiera więc wszyscy powinni zrozumieć to, że po prostu kochacie się, a poza tym całe miasto huczy tylko o was.

-Wiem Hank wiem, ale nie potrafię się nie martwić o niego - przyznałem z głębi siebie, a po chwili stanęliśmy na poboczu u mnie pod blokiem. -Dzięki Hank za świetną zabawę i możliwość powrotu dzień przed robotą.

-Zawsze do usług Grzesiu - pożegnałem się z nim uściskiem i opuściłem radiowóz.

-Dobranoc Hank do jutra na służbie! - szybko wszedłem do bloku. Ponieważ noc była już późna i mroźna przez to że za dnia był mróz. Z jednej strony nie chciałem wracać do siebie, bo już przyzwyczaiłem się do ciepła drugiego człowieka przy sobie w łóżku i wiedziałem, że ciężko będzie mi dziś zasnąć bez niego. Jak widać nie tylko jego oczy są uzależniające, ale i cały on. Otworzyłem drzwi do mieszkania w którym o dziwo święciło się światło. Pozbyłem z siebie nie potrzebnej warstwy ciuchów i parę butów. Od razu na wieszaku rozpoznałem kurtkę należącą do Erwina. Broń położyłem przy półce i wszedłem do głębi mieszkania. Od razu w oczy rzucił się mi śpiący na kanapie, młodszy ode mnie chłopak. Zaś na stoliku zauważyłem styropianowy pakunek i teraz zauważyłem, że jak bardzo jestem głodny po całym dniu nie jedzenia.

-Erwiś - wyszeptałem do ucha pastora - kanapa to nie miejsce do spania.

-Yhym - mruknął chyba nie za bardzo kontaktując z rzeczywistością. Zatopiłem dłoń w jego włosach i delikatnie pogłaskałem go - przepraszam Monte - mruknął otwierając swoje zmęczone ślepia, które skupiły się na mnie. Ostrożnie złożyłem na jego ustach pocałunek przyjmując w ten sposób przeprosiny od niego. Odwzajemnił pieszczotę i mogłem usłyszeć jak cicho pomrukuje z zadowolenia.

-Idziesz do łóżka spać - oznajmiłem gdy odsunąłem się od jego słodkich ust.

-Niee! Nie jee -ziewnął - estem śpiący! - jawnie zaprotestował na moje słowa.

-Właśnie widzę - westchnąłem - jadłeś coś?

-Yhym - mruknął, ale nie przekonało mnie to więc wziąłem paczkę z jedzeniem w której jak się okazało były frytki, sałatka i kotlet. Wrzuciłem to na talerz i do mikrofali na dwie minuty aby się zagrzało. Oczywiście bez surówki, bo jeszcze podgrzewanej nie miałem okazji próbować. Kontem oka patrzyłem na Erwina, który starał się nie usnąć na siedząco, co mu po prostu źle wychodziło. -Gdzie byłeś?

W moim policyjnym sercu tylko mafia?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz