Niedzielny rozdzialik!
Co robicie dzisiaj? Ja do dziadków idę!
Miłego dzionka!Wchodząc do mieszkania ściągnąłem kurtkę z siebie oraz buty. Ten dzień był bardzo męczący i dość emocjonalny jak dla mnie. Marzyłem w sumie o ciepłym łóżku i odpoczynku jednakże mój głód był zbyt duży aby iść spać bez kolacji, bo z rana pewnie bym nic nie zjadł. Jak zwykle przywitała mnie cisza w mieszkaniu jak i mrok więc gdy wyłączyłem światło w przedpokoju to po omacku doszedłem do kuchni zapalając w niej światło pomimo iż była połączona z salonem w jakimś stopniu to włącznik światła miała osobno. Spojrzałem do lodówki za czymś do jedzenia aby przygotować coś na szybko. Padło na zwykłe kanapki gdyż nie opłacało mi się robić czegoś na ciepło. Kiedy przygotowałem talerz kolorowych kanapeczek ktoś zaczął pukać do moich drzwi. Zdziwiony złapałem za teizer, który został tu pewnego razu gdy nie wróciłem zdać ekwipunku na komendzie. Nie chciałem go używać był tylko dla bezpieczeństwa mego w mojej dłoni. Spojrzałem przed judasza i zdziwiłem się na widok pewnego duchownego, który wyglądał na wkurzonego. Otworzyłem więc drzwi chowając teizer za pasek spodni z tyłu.
-Co tu robisz? - spytałem otwierając drzwi na oścież.
-Miałeś kurwa spotkać się ze mną!
-O kurwa telefonu nie odciszyłem - uderzyłem się z otwartej dłoni w czoło - przepraszam Erwin wypadło mi to z głowy!
-Nie przepraszaj mnie - westchnął zdegustowany.
-Wchodź - rzekłem zapraszając go do domu.
-Po co?
-Zapewne, któryś z chłopaków cię podrzucił więc nie masz czym dostać się do domu, a na piechotę o tej godzinie cię nie wypuszczę - oznajmiłem twardo przedstawiając mu to jak to ja widzę, a on westchnął cicho, ale grzecznie wszedł do mieszkania na co się uśmiechnąłem. Zamknąłem drzwi za nim aby nikt nie wszedł do domu nie proszony. Siwy dość niepewnie ściągnął kurtkę i powiesił ją na wieszaku, a następnie ściągnął buty. -Zrobiłem kolacje jak chcesz możesz ze mną zjeść chyba, że wolisz co innego to mogę zrobić!
-Nie trzeba - wszedł za mną do salonu, a ja odłożyłem teizer policyjny na swoje miejsce czyli do szafy.
-Rozsiądź się! - pokazałem na kanapę więc i na niej usiadł, a ja wszedłem do kuchni - Chcesz herbaty bądź soku? - zapytałem gdy znalazłem się z powrotem obok młodszego mężczyzny i kładąc na stolik kanapki, których było dużo, ponieważ miały zastąpić mi obiadokolację.
-Herbaty - odparł na co kiwnąłem głową i wróciłem do kuchni przygotować wszystko na herbatę. Wyciągnąłem czarny i szary kubek do których wrzuciłem saszetkę z herbatą. Woda grzała się powoli jednak mi to nie przeszkadzało gdyż kontem oka obserwowałem Erwina, który przekonał się do kanapek i zaczął jeść. Zalałem wrzątkiem kubki i wziąłem je do salonu gdzie na stole była już cukierniczka. -Jak ty to robisz iż zwykłe kanapki smakują dobrze?
-Cóż lubię po prostu dobrze przyprawić - odparłem i usiadłem obok niego na czarnej skórzanej kanapie.
-Warto wiedzieć - stwierdził i jego niepewność nagle zniknęła, a on sam rozluźnił się na co na moich ustach pojawił się uśmiech i sam zacząłem wcinać kanapki. - Strasznie dużo zrobiłeś tych kanapek czyżbyś się mnie spodziewał?
-Nie spodziewałem się - odparłem zgodnie z prawdą - po prostu zrobiłem więcej aby zjeść obiadokolację.
-Nie jadłeś obiadu?!
-Nie miałem okazji - stwierdziłem, a on wyciągnął saszetkę z herbatą i położył ją na talerzyku oraz po słodził sobie.
-Przecież nic nie działo się na mieście!
CZYTASZ
W moim policyjnym sercu tylko mafia?
Ficção Adolescente[Historia poprawiana z błędów Poprawione 38/130] ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕨𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕠 𝕚𝕕𝕫𝕚𝕖 𝕥𝕒𝕜 𝕛𝕒𝕜 𝕞𝕪ś𝕝𝕚𝕞𝕪. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕡𝕣𝕫𝕪𝕛𝕒źń 𝕛𝕖𝕤𝕥 ł𝕒𝕥𝕨𝕒. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕞𝕠ż𝕟𝕒 𝕦𝕗𝕒ć 𝕨𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕚𝕞. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒...