Witam serdecznie w poniedziałkowym mokrym dyngusowym rozdziale!
Planujecie kogoś zmoczyć wodą?
Jakieś plany na dziś?
Miłego dzionka!Perspektywa Sana
Od rana byłem gotowy na spotkanie z Montanhą. Stresowałem się tą rozmową, ale chciałem komuś to powiedzieć, a Grzesiu był jedną osobą, która teraz dobrze mogła mi doradzić. Nie żebym nie ufał swoim bracią, ale chciałem aby przeżyli zaskoczenie tym, że chcę się ożenić. Sky była tą jedyną i chciałem aby o tym widziała. Jednak musiałem się doradzić komuś.
#Podjedziesz po mnie San? #
#Jasne! Pod Erwina? #
#Nie do niego do domu, a do mnie#
#Obraziliście się na siebie? #
#Jesteśmy u mnie #
Gdy to przeczytałem zaśmiałem się cicho. Ostatnio byli podobno u Erwina, bo Dia mi mówił o tym wczoraj co zobaczył. Nie powiem, ale powinni spróbować niż niby zbliżać się do siebie, a nic między nimi nie było na poważnie. Z jednej strony rozumiałem to, że byli po dwóch przeciwnych stronach jednak gdyby chcieli nikt nie stanął, by na ich drodze do szczęścia. Skierowałem się pod blok Montanhy, który był niedaleko komendy i tak naprawdę nie miałem tak daleko do niego. Po pięciu minutach prowadzenia samochodu zgodnie z przepisami dotarłem pod jego blok.
#Jestem#
Napisałem do niego aby go poinformować. Po chwili wyszedł z swojej klatki schodowej, ubrany w swoją brązową kurtkę skórzaną, a na nosie miał swoje standardowe delikatnie przyciemniane szkła.
-Siemka San - przywitał się, a ja uśmiechnąłem się bardziej.
-Cześć Grzesiu! Nie boisz się zostawiać Erwina samego w twoim mieszkaniu?
-Nie, bo wiem, że nic innego nie ukradnie jak mój szampon do włosów - powiedział na co się zaśmiałem sądząc, iż to jest niezły żart jednak on tylko się uśmiechnął delikatnie.
-Serio?
-Tak serio - kiwnął głową.
-Japierdole - zaśmiałem się bardziej - myślałem, że żartujesz, ale żeby zniżył się do tego stopnia?
-Szampon niech se kradnie, ale broni lepiej aby nie ruszał - odparł, a ja wyjechałem z parkingu. -Dokąd jedziemy?
-Zobaczysz - rzekłem i jechałem na punkt widokowy w bogatych dzielnicach. Droga minęła nam w ciszy, ale to dobrze, bo mogłem zastanowić się nad sensem swych słów, które chce mu przekazać. Po pół godzinie byliśmy na miejscu co zasygnalizowałem wychodząc z samochodu. Montanha zrobił to samo więc odetchnąłem z ulgą.
-To o czym chciałbyś porozmawiać?
-Trudno mi wziąć to w słowa i sensowne zdanie - mruknąłem patrząc się w widok porannego miasta.
-Na spokojnie - jego dłoń znalazła się na moim ramieniu, a on sam się uśmiechał do mnie.
-Chce się oświadczyć - powiedziałem po chwili.
-Z Sky? - jego odpowiedź mnie zszokowała - San nie znam cię od wczoraj przyjacielu widziałem, że prędzej czy później tak się stanie.
-Jak?
-Wtedy kiedy byliśmy nad morzem kilka miesięcy temu. Wtedy kiedy schodziłem po schodach już wtedy widziałem jak ona na ciebie patrzy i to była tylko kwestia czasu abyście do siebie zbliżyli.
-Jesteś bardzo spostrzegawczy jednak nie na to co trzeba!
-W sensie? - spytał.
-Ty i Erwin! Co z wami?
CZYTASZ
W moim policyjnym sercu tylko mafia?
Teen Fiction[Historia poprawiana z błędów Poprawione 38/130] ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕨𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕠 𝕚𝕕𝕫𝕚𝕖 𝕥𝕒𝕜 𝕛𝕒𝕜 𝕞𝕪ś𝕝𝕚𝕞𝕪. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕡𝕣𝕫𝕪𝕛𝕒źń 𝕛𝕖𝕤𝕥 ł𝕒𝕥𝕨𝕒. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕞𝕠ż𝕟𝕒 𝕦𝕗𝕒ć 𝕨𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕚𝕞. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒...