Witam serdecznie w czwartkowym rozdziale!
Wczoraj bardzo dużo się wydarzyło!
Z pewnością czekaliście niecierpliwie aby dowiedzieć co się stanie dalej!
Jak wasze samopoczucie?
Jakieś plany na dziś 🤔
Miłego dzionka!
Perspektywa Erwina
Gdy usłyszałem od Colombo, że Kui współpracuje z Spadino aż zawrzała mi krew w żyłach. Miał zabić policjanta, który należał do mnie i tylko do mnie.
-Jak tam dotrzecie będzie już za późno - powiedział z uśmiechem przez to poczułem jak robi mi się słabo. Była za piętnaście dwudziesta nie mieliśmy szans aby wyrobić się w pięć minut aby dojechać na miejsce gdyż to ponad 30 minut drogi na wyspy połączone z miastem przez mosty.
-Zbierajmy się im szybciej tam będziemy może zdążymy jeszcze - stwierdził Dia i rozciął liny na krześle jednego ze Spadiniarzy. Jednak nie zwracaliśmy uwagi na to co robi liczyło się dostanie do samochodu i dotarcie na Naval Port. Bałem się i to bardzo o Grzesia. Nie myślałem, że Kui jest w stanie coś takiego zrobić za pieniądze. Sprzedał się aby otrzymać pieniądze za zabicie policjanta i to nie byle jakiego, a naszego ulubionego Monte. -Erwin jak się trzymasz?
-Mam ochotę zastrzelić Kuia za to co robi i jak bardzo mąci nam w głowach! - powiedziałem zdenerwowany i czułem jak moje oczy robią się szklane. Nie chciałem go stracić, bo naprawdę go kochałem i chciałem aby był przy mnie. Jednak bałem się, że spóźnię się aby powstrzymać Kuia przed zrobieniem czegoś złego. Nie chciałem widzieć go bez oddechu wiedząc, że jest po drugiej stronie życia. Nerwowo bawiłem się palcami aby ogarnąć wszystko w swojej głowę i aby nie ze świrować po drodze.
-Spokojnie - mruknął Dia, ale sam był zdenerwowany zaistniałą sytuacją, która powstała właśnie przez chińskiego mąciciela. Noc była bezchmurna przez to było widać na niej wszystkie gwiazdy, a księżyc oświetlał otoczenie. Zamknąłem oczy, a serce biło mi szybko i to za bardzo szybko.
-Nie mogę być spokojny - mruknąłem - boję się o niego.
-Przecież to Kui on lubi Grzesia może za bardzo panikujemy? - powiedział, ale słyszałem w jego słowach zwątpienie. Sam nie był pewien tego co mówi. Droga dłużyła się niemiłosiernie do portu wojskowego. Gdy podjechaliśmy na miejsce od razu w oczy rzucił mi się samochód należący do bałwanków. Od razu wysiedliśmy z auta moja dłoń padła na pistolet, który wyciągnąłem i strzeliłem ostrzegawczy strzał w stronę bałwanków, który wymierzyli w nas swoją broń.
-Nie powinno was tu być! - powiedział lider bałwanków i opuścił broń.
-Chuj mnie to obchodzi! - warknąłem i przeszedłem obok nich -Gdzie on jest?
-W pochylni środkowej - odpowiedział, a ja niewiele myśląc ruszyłem w stronę mówionej hali. Byłem w tym porcie tylko raz i tylko wyłącznie dlatego iż on został przyjęty przez Spadino i miał coś interesującego w środku co nas zainteresowało. Im bliżej byłem tym bardziej bałem się tego co tam spotkam. Za mną szedł Dia, który mnie ubezpieczał. Im byłem bliżej tym bardziej serce biło mi mocniej. Dzieliła nas ściana od miejsca w którym trzymany był Monte. Ścisnąłem w dłoni mocniej pistolet i wziąłem głębszy oddech. Zrobiłem ten krok do przodu i stanąłem w miejscu. Nie sądziłem, że będę świadkiem kiedykolwiek jeszcze jakiś tortur na Grzesiu. Kui mierzył w niego z pistoletu w jego głowę.
-Nie żałuję mego wyboru i tego co przeżyłem. Cokolwiek byś nie zrobił Kui wybaczam Ci to - powiedział cicho i uśmiechnął się mimo bólu, a jego wzrok powędrował w górę na sufit. Zrozumiałem, że pogodził się że śmiercią, którą miał wymierzyć Kui, ale ja się z tym nie pogodziłem.
CZYTASZ
W moim policyjnym sercu tylko mafia?
Teen Fiction[Historia poprawiana z błędów Poprawione 38/130] ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕨𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕠 𝕚𝕕𝕫𝕚𝕖 𝕥𝕒𝕜 𝕛𝕒𝕜 𝕞𝕪ś𝕝𝕚𝕞𝕪. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕡𝕣𝕫𝕪𝕛𝕒źń 𝕛𝕖𝕤𝕥 ł𝕒𝕥𝕨𝕒. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕞𝕠ż𝕟𝕒 𝕦𝕗𝕒ć 𝕨𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕚𝕞. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒...