Bar

1.2K 92 176
                                    

Witam wszystkich w wtorkowym rozdziale!
Jak tam u was?
Ja powoli przygotowuje się do maratonu o którym trochę więcej na dole rozdziału!
Miłego dzionka!

Perspektywa Carbo

Czekaliśmy na Montanhe aż przyjedzie i będziemy mogli pojechać się napić. Jak zwykle brunet pojawia się wtedy nikt się go nie spodziewa przez to można rzec, że straszy swoją osobą. Od razu było widać, że coś jest nie tak z policjantem, ale wolałem nie interweniować w końcu Erwin powinien to zrobić. Wyszliśmy z pokoju, ale zgarnąłem szybko Sana.

-Weź mają kurtkę ja jeszcze sobie wezmę zrobię na szybko hamburgera - wytłumaczyłem mu, a on po prostu kiwnął głową zaś ja skupiłem się na dwóch mężczyznach samotnych w pomieszczeniu. Zerknąłem przez framugę, a Montanha zasuwał po szyję kurtkę Erwina. Coś mówili między sobą, ale byli za cicho abym mógł usłyszeć to. Zauważyłem od razu, że między nimi coś się pozmieniało gdyż Grzesiu przeczesał jego włosy, a następnie zaczął głaskać policzek. Cały czas rozmawiali jednak było widać po nich, że coś jest na rzeczy. Na moje usta wszedł szeroki uśmiech, chociaż nie byłem pewien czy oni są ten tego czy może jeszcze nie, ale wolałem nie wychylać się z tym gdyż na pewno powiedzą nam o tym jeśli pójdą o krok dalej od przyjaźni. Szybko wycofałem się aby nie wyglądało podejrzanie to, iż stałem przy przejściu. Odebrałem kurtkę od Sana i za rzuciłem ją na siebie zasuwając się po samą górę.

-Lecymy! - powiedział Grzesiek i wyszedł z kuchni przez drzwi do lokalu. Nie sprzeciwialiśmy się w sumie temu, bo było nam to obojętne którędy stąd wyjdziemy. Po chwili wsiedliśmy do wozu, a za kółkiem zasiadł nasz zaprzyjaźniony policjant, który dziś bawił się w ubera.

-Włącz Erwin radio!

-Po co? - spytał się mnie patrząc do tyłu gdyż siedziałem za nim, ale jakoś wykrzywił się, że zerkał na mnie.

-No włącz! - chciałem aby coś dudniło i nie było drętwej ciszy.

-Nie chce mi się - odpowiedział na co westchnąłem sfrustrowany na to, że siwy nie chciał współpracować.

-Montej weź za podaj jakaś muzę! - zwróciłem się do kierowcy mając nadzieję, że jednak będzie coś grać tutaj w wozie.

-Mój samochód i nie ma słuchania! - wtrącił się Erwin gdy brązowooki chciał odpowiedzieć.

-Erwin no bracie! - zacząłem go już prosić i chyba Montanha zlitował się, a po chwili w aucie brzmiała melodia z radia.

-Monte!

-No już spokój Erwin to tylko muzyka - powiedział spokojnie, a po jakieś dłuższej chwili byliśmy pod jedynym działającym o tej godzinie clubie motocyklowym, który prowadził bar do którego dziś zmierzaliśmy aby spędzić wieczór w swoim gronie. Wypakowaliśmy się z samochodu i spokojnym krokiem z parkingu ruszyliśmy do drzwi frontowych.

-Siemka - przywitałem się z mężczyznami za barem, który dość dobrze znali naszą paczkę, ponieważ dosyć częstymi byliśmy tutaj gośćmi. Chociaż nie zawsze piliśmy alkohol, ale też świętowaliśmy kilka udanych akcji z napadami. Wybraliśmy stolik przy ścianie i to najdalej od wszystkich aby na spokojnie móc porozmawiać o wszystkim i niczym. W sumie można powiedzieć, że to był nasz stolik, bo zwyczajnie my w nim siedzieliśmy. San, Dorian i ja, a obok Erwin i Grzesiu w takim pół kole usiedliśmy. Od razu podeszła do nas kobieta aby zebrać zamówienie.

-Co podać?

-Ja poproszę drina i najlepiej butelkę wódki - odezwał się Lych.

-Ja poproszę wódkę i cole - zamówił San sobie czyli będzie w ten sposób pić.

W moim policyjnym sercu tylko mafia?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz