Odszedł?

1K 94 449
                                    

Witam serdecznie w sobotnim rozdziale!
Nocny rozdział był ciężkim rozdziałem do przeczytania czyż nie?
Jednak w następnym tygodniu widzimy się już na ostatnich rozdziałach książki.
Oj niech 5.07 odda z zdaną maturą dla wszystkich maturzystów
Jakieś plany na weekend ?
Miłego dzionka życzę wszystkim!

Perspektywa Capeli

Zdziwiło mnie dosyć mocno zachowanie Gregorego od początku jego służby gdyż wyglądał jakby stracił wszystko na co zapracował przez te miesiące wspólnej służby. Można było rzec, że nie mógł osiągnąć nic już więcej niż to co już zrobił. Od szefa policji po kapitana trzeciego stopnia z wszystkim co mógł zdobyć do pracy miał. Jednak martwiło mnie jego rezygnacja. Przez patrol był cały czas cicho i nie odzywał się albo był za bardzo skupiony na jeździe. Jeszcze takiego go nie widziałem gdyż zwykle był bardzo rozmowny i szczęśliwy z różnych powodów. Czasami miał jakąś zawieszkę humoru, ale dziś było to zdecydowanie dziwne i to za bardzo dziwne. Jeszcze bardziej zdziwiło mnie to jak podziękował mi za wszystko i odjechał. Bałem się o to co może się wydarzyć i co musi tak załatwić oraz dlaczego był tak zdenerwowany po odebraniu telefonu. Zbyt dużo niewiadomych i rzeczy na które chciałem znać odpowiedź jednak wiedziałem, że nie jest to takie proste, bo zawsze gdzieś jest haczyk. Tym razem też był, ale nie wiedziałem nawet gdzie szukać więc wszedłem do komendy policji i trafiłem na "ojca".

-Nie miałeś być Nunuś na patrolu z Gregorym? - spytał, a ja westchnąłem na te zdrobnienie mego imienia.

-Odstawił mnie na komendę, bo podobno miał coś do załatwienia - odpowiedziałem, a on jakby również zmarkotniał.

-Co takiego wiecie, że tak się zachowujecie? - zapytałem nie rozumiejąc tego.

-Nic takiego Dante - położył dłoń na moim ramieniu i poklepał mnie po nim.

-Na pewno? - mruknąłem nie wiedząc czemu sam zmarkotniałem gdy spojrzałem na jego twarz.

-Chciałbym ci to potwierdzić, ale nie  jestem w stanie - odparł i nie wiedząc czemu wtuliłem się w jego klatkę piersiową poszukując w nim oparcia. Stary objął mnie obdarowując mnie rodzicielskim przytulaniem. -Jak w ogóle z tobą? Bierzesz te leki co ci lekarz przypisał?

-Biorę gdy muszę - oznajmiłem, a on pogłaskał mnie po głowie i poprawił włosy.

-Mam nadzieję, bo mimo iż trochę cię oschło traktuję nie znaczy, że się nie martwię o tą twoją przypadłość depresyjną.

-Yhym - mruknąłem i odetchnąłem z ulgą gdyż tego właśnie było mi potrzeba w tej chwili. Ciepłych ramion osoby, która mnie przygarnęła i zaopiekowała gdy było naprawdę źle. Dał mi szanse na lepsze życie bez względu na to jaki byłem i na co chorowałem. Gdy uspokoiłem się w jego ramionach to ostrożnie wydostałem się z nich.

-Jest już dobrze? - zapytał, a ja kiwnąłem głową na tak. Gdy nagle dostaliśmy powiadomienie o zniszczonym GPS i ostatniej lokalizacji gdzie to się wydarzyło. -Czyj?

-Montanhy - powiedziałem, a oczy mi się poszerzyły w szoku. - 03, 10-76 na prawdopodobnie miejsce uprowadzenia policjanta! Potrzebuje dwie jednostki! - ruszyłem szybko do zbrojowni po broń długą i ciężką kamizelkę. Szybko gdy wziąłem potrzebne rzeczy ruszyłem na dolny parking biegiem aby dostać się do mustanga. Między czasie dwie jednostki ruszyły na 10-20 zepsutego GPSu. Szybko wyjechałem spod komisariatu policji i ruszyłem na oddaloną o kilkanaście kilometrów lokalizacje. Po kilku minutach byłem już na miejscu gdzie czekali chłopacy.

-Dobrze, że komendant jest, obszedliśmy cały teren i cisza. Zostaje wejść nam do środka - oznajmił więc kiwnąłem głową zgadzając się z nim. Poprawiłem kamizelkę i ściągnąłem broń długą z pleców. Po cichu wszedliśmy do środka.

W moim policyjnym sercu tylko mafia?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz