Witam serdecznie na ostatnim
N OOOO cnym rozdziale!
Cóż jak tytuł mówi chylimy się ku końcowi.
Jak wam dzień minął?
Ja mogę być trochę nietomna, bo grałam dziś do 3 nad ranem XDDD
Więc jak zniknę w czasie odpisywania
To odpadłam XDJutrzejsze rozdziały jednogłośnie przez was zostały zagłosowane na 9 i 11 za co bardzo dziękuję za pomoc.
Nawet nie wiecie jakim byliście wsparciem dla mnie w tym ciężkim roku szkolnym i w ogóle w czasie książki <3
No to co, życzę miłego czytania i dobrej nocy dla nocnych czytaczy, a co z rana będą miłego dzionka!
Perspektywa Duarte
Martwiłem się o Marco w końcu był na terenie obcej mafii już piąty dzień i nie wiedziałem co tak naprawdę będzie tam bezpieczny, bo wiele niebezpieczeństw czyha na każdym kroku. Jednak jeśli Gregory żyje musi wrócić do rodziny. Mafia upada bez niego i mimo iż nadal jesteśmy potęgą to ja wiecznie żyć nie będę, a mafii potrzebny jest silnym młody przywódca. Tilia markotnie przygotowywała śniadanie dla nas, a ja czekałem na telefon od młodego. Miał zrelacjonować to czego się dowiedział wczoraj.
-Nie bądź taka markotna kochanie - powiedziałem do niej i spojrzałem na nią znad gazety.
-Jak mam być nie markotna jak nie wiem czy to moje dziecko czy też nie! Co jeśli to nie on?
-Musi być - odparłem - nikt nie zapada się od tak pod ziemię i tak długo się ukrywał.
-Nie dziwię się dlaczego się ukrywał! - powiedziała, a ja westchnąłem ciężko.
-Nie chciałem go wtedy zranić nie wiem co we mnie wstąpiło Tilia naprawdę! - rzekłem ze skruchą w głosie.
-Nie zmienia to faktu, że mój syn uciekł przez to!
-Ile razy mam cię za to przepraszać? - westchnąłem przecierając twarz, zmęczony tym wszystkim.
-Powinieneś go przeprosić, a nie mnie! Nie mnie zraniłeś, a jego! - rzuciła szmatką i wyszła z kuchni mając chyba mnie dość.
-Tilia ja wiem! Nie obrażaj się na mnie!
-Przez twoje zachowanie stracimy dwóch synów! Jeden uciekł aby nie mieć z tobą nic do czynienia, a drugi robi wszystko co tylko se usrasz abyś go zauważył, a nadal tego nie widzisz albo udajesz, że nie widzisz! Kocham cię i zrezygnowałam dla ciebie dużo, ale nie chce aby nasze dzieci przez to cierpiały!
-Ja wiem, wiem - objąłem ją, a ona wtuliła się we mnie cicho płacząc. - To moja wina wiem, ale jeśli wróci to rada się nim zajmie - odparłem - nie będzie miał dużo do powiedzenia jeśli zadecydują werdykt, który będzie nie za dobry.
-Czyli będziesz iść według tradycji zamiast tworzyć nowe?
-To nie byłaby wtedy tradycja - odparłem i pogłaskałem ją po głowie w uspakajający sposób. -Zrobię wszystko aby przeżył.
-Mam nadzieję - wyszeptała i trwaliśmy w uścisku kilka minut. W jej otoczeniu uspokajała się moja zła strona medalu. Była mym ukojeniem i spokojem, którego potrzebowałem. Nagle telefon zaczął dzwonić więc to oznaczało tylko to iż młodszy syn dzwoni. Puściłem swoją żonę z ramion i wziąłem telefon, włączając zieloną słuchawkę.
-Tak? Masz coś?
-To on - powiedział, ale nie brzmiał na szczęśliwego.
-Jak go poznałeś?
CZYTASZ
W moim policyjnym sercu tylko mafia?
Novela Juvenil[Historia poprawiana z błędów Poprawione 38/130] ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕨𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕠 𝕚𝕕𝕫𝕚𝕖 𝕥𝕒𝕜 𝕛𝕒𝕜 𝕞𝕪ś𝕝𝕚𝕞𝕪. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕡𝕣𝕫𝕪𝕛𝕒źń 𝕛𝕖𝕤𝕥 ł𝕒𝕥𝕨𝕒. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒𝕨𝕤𝕫𝕖 𝕞𝕠ż𝕟𝕒 𝕦𝕗𝕒ć 𝕨𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕚𝕞. ℕ𝕚𝕖 𝕫𝕒...