Układ

1.6K 85 39
                                    

Perspektywa Montany

Jak późnej usłyszałem od Pisiceli, że nie zdołali złapać rabusiów to z wrażenia po prostu tylko pokiwałem głową na boki.

-Trudno dorwie się ich następnym razem - stwierdziłem spokojnie, siedząc w fotelu przy biurku w biurze szefa policji, które należało tymczasowo do mnie.

-Nie mamy nawet dowodów kto to był, a zeznania świadków dużo nam nie dają - westchnął zrezygnowany.

-Niedługo zapewne znowu okradną coś, a jak na razie możemy zbierać tylko dowody na to, że jak ich przyłapiemy, to damy im wyrok za wcześniejszą akcję - oznajmiłem przeglądając papiery i to co mamy na nich związane z dzisiejszym napadem na bank.

-W sumie masz rację nie ma co mustwinować, bo później każdy będzie taki, a potem ciężko będzie ogarnąć innych wszystkich.

-No właśnie Pisi - poparłem jego słowa - jak uzgadnianie sprawy z Sonnym odnośnie ulepszenia naszych jednostek?

-Wraz z Capelą nad tym na razie pracujemy, chociaż przydałoby się abyś ty też przy tym był - zasugerował siedząc naprzeciw mnie.

-Wiem wiem Pisi, ale takie rzeczy to nie są dla mnie. Nie potrafię mieć takiej cierpliwości do tego - westchnąłem zmęczony gdyż było grubo po północy.

-Może idź się zdrzemnij się na kilka godzin? - zaproponował patrząc się na mnie z zmartwieniem. - Ostatnio w ogóle nie sypiasz, a siedzisz przy papierach.

-Ktoś je musi robić Pisicela - zaśmiałem się niemrawo - dacie radę sobie sami poradzić?

-Był tylko dziś bank, a tak to są tylko kasetki albo trakery więc na spokojnie Grzesiu. Wraz z Capelą się tym zajmiemy w końcu jesteśmy twoimi zastępcami.

-Dzięki Janeczek - wstałem od biurka - 01 status 3 - zgłosiłem na radiu.

-Dobranoc pa! - odpowiedzieli mi funkcjonariusze, który jeszcze nie poszli spać i byli na nocnych patrolach będąc na radiu.

-Wyśpij się, a jutro pomyślimy wspólnie co będziemy robić dalej.

-Dobry plan. Nie wiem Janeczku, ale to ty albo Capela powinniście być na tym stołku nie ja - stwierdziłem zgodnie z prawdą.

-Nie moją decyzją było to kto jest na 01 najważniejsze jest to abyśmy byli jak rodzina i potrafili zapewnić bezpieczeństwo obywatelom - mówiąc to szedł za mną brązowowłosy dobrze zbudowany mężczyzna do szatni, którą była centralnie naprzeciwko biura. Ściągnąłem mundur, ale zostałem sobie odznakę i kaburę z pistoletem - Nie zostawiasz broni?

-Nie żebym nie ufał nikomu, ale zyskałem pozwolenie na broń, a jako policjant i głowa komendy muszę mieć coś do obrony, bo nigdy nie wiadomo co się stanie.

-W sumie masz co do tego rację. Przezorny zawsze ubezpieczony - zaśmiał się cicho i uśmiechnął do mnie. Oczywiście odwzajemniłem jego uśmiech i położyłem swoje rzeczy do szafki zamykając ją za sobą.

-Lepiej teraz uważać gdy zaczynają się napady na banki i porwania ludzi na nie - powiedziałem i skierowałem się do zbrojowni odłożyć rzeczy, które niekoniecznie chciałem mieć przy sobie. Oczywiście za mną wędrował Pisi po całej komendzie chcąc upewnić się czy aby na pewno opuściłem miejsce pracy. Ostatnim razem towarzyszył mi Capela w sumie z chłopakami bardzo dobrze się dogadywałem no, ale jak to bywa czasami jakieś sprzeczki są. Lecz częściej było dobrze no chyba, że przesadziłem to zawsze mówią mi co im nie pasuje w moim zachowaniu. W sumie sam musiałem dopasować się do swojego charakteru i jaki on ma być dokładnie. No, ale czasami się po prostu mi od kleiło co było widoczne po moim zachowaniu.

W moim policyjnym sercu tylko mafia?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz