7. The devil in disguise

1K 30 2
                                    

Śnieg już całkowicie spowił błonie Hogwartu, a atmosfera świat unosiła się w powietrzu, dodając Szkole niesamowitego klimatu i uroku. Uwielbiałam święta! Był to mój ulubiony czas w ciągu roku, podczas którego mogłam spotkać się z rodziną i przede wszystkim odpocząć od nauki, której miałam niesamowicie dużo. Mogłam śmiało stwierdzić, iż Hogwart pod pierzyną białego puchu wyglądał jeszcze bardziej magicznie i pięknie. Naprawdę, po ostatnich, wydarzenia uśmiech pierwszy raz zagościł na moich ustach, gdy dostrzegłam za oknem lawinę śniegu, która w subtelny sposób otulała polane przede mną.

— Nie wierzę, że sama upiekłaś te pierniczki.—powiedziała Carly, jedząc już drugą porcje ciastek.

Uśmiechnęłam się na komentarz przyjaciółki. Takie same, w barwach Gryffindoru przygotowałam dla Edwarda i Issaca. Ostatnimi tygodniami spędzaliśmy ze sobą zaskakująco dużo czasu, przez co nasze relacje zacisnęły się jeszcze bardziej, o ile było to w ogóle możliwe.

Nie wiele myśląc, ugryzłam kawałek ciastka w kształcie świerku z białą polewą i przymknęłam oczy, rozkoszując się jego smakiem.

Wyszły mi lepsze niż rok temu.

— Mogę upiec też blaszkę dla Twoich rodziców.—poinformowałam przyjaciółkę.— Może będą bardziej łaskawi. Swoją drogą, co Ci odpisali na list?

Carly westchnęła. Po niedługim czasie od szlabanu jaki wydzieliła im profesor McGongall dziewczyna napisała list do rodziców, informując ich o całym zamieszaniu w wieży Gryffindoru.

— Nic konkretnego.—powiedziała posępnie.— Tylko, że porozmawiamy jak wrócę do domu.

— Pierwszy raz rozważam zostać na Święta w Szkole.—mruknęła.

Prychnęłam na komentarz dziewczyny. Carly strasznie hiperbolizowała to całe zdarzenie. Czułam wewnątrz siebie, iż tak naprawdę rodzice nie będą na nią mocno zdenerwowani.

— A Twoja mama?—zapytała.— Co odpisała na list?

— Życzyła mi pogodnych świąt.—westchnęłam.— Powodzenia w nauce i udanej zabawny na Balu.

— Na pewno tak będzie.—odparła Carly i ścisnęła mnie za dłoń.

Pare tygodni temu, gdy Blaise poprosił Carly na stronę aby porozmawiać o karze, którą razem dostali, zaprosił ją także na bal Bożonarodzeniowy i dziewczyna zgodziła się. Wydawała się więcej niż zadowolona. Przez conajmiej tydzień musiałam słychać, jak to przeżywała. ale sama byłam zadowolona. Lubiłam Blaisa, nawet bardzo.

Siedziałam właśnie w Wielkiej Sali razem ze wszystkimi uczniami domu Salazara. Profesor Snape pilnował nas podczas nauki tańca na Bal Bożonarodzeniowy. Zerknęłam, co chwile na Draco, który nie był mi dłużny. Siedział razem z Zabinim, Nottem i Goylem naprzeciwko nas. Nie zamieniłam z nim ani jednego słowa od tamtego wydarzenia i chyba na poważnie wziął moją prośbę o tym abym nie odzywał się do mnie więcej niż to konieczne.

Tym lepiej dla mnie.

— Nie mamy całego dnia.—warknął profesor.— Kroki już znacie. Pierwsza próba, ruszać się!

Muzyka rozbrzmiała w sali, a ja niechętnie wstałam ze swojego miejsca. Odrazu doskoczył do mnie Malfoy. Obrzuciłam go kpiącym spojrzeniem i wywróciłam oczami, na moje nieszczęście musieliśmy iść razem na ten pieprzony Bal. Chociaż w grę wchodziło jedno rozwiązanie, mianowicie nie nie planowałam pojawiać się na nim w ogóle. Miałam do wyboru dwie opcje, iść z nim, albo zostać w pokoju i uczyć się do egzaminów.

Wybór wydawał się oczywisty.

— Złap mnie za talie.—powiedziałam posępnie.

Draco momentalnie wykonał moje polecenie i idealnie ustawił nasze dłonie. Oboje nie musieliśmy uczyć się tańczyć ponieważ nasi rodzice zadbali o to abyśmy byli w tym najlepsi.

Bound to fall in love| D. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz