—Nie lubię tego, że jesteś taki tajemniczy.—jęknęłam w stronę chłopaka.
Draco ciągnął mnie za dłoń w bliżej nieokreślonym kierunku, późnym wieczorem Hogwartu i na Merlina! Nie wiedziałam dokąd zmierzamy, jednak on był w wyśmienitym nastroju, ponieważ miał wszystko pod kontrolą.
— Nie, Ty to uwielbiasz.—powiedziałam, zerkając na mnie przez ramie.
Miał cholerne racje. Uwielbiałam w nim absolutnie wszystko i to stawało się moim zabójstwem. Wiedziałam, iż Draco nie chce iść na Wieże Astronomiczną lub do Hogsmeade ze względu na stan pogody, dlatego też moja ciekawość rosła za każdym zakrętem.
— I? Co o tym myślisz?—spytał mnie chłopak.
Stał przede mną z rozłożonymi rękami, prezentując Hogwart w pewnej okazałości, jakby był jego dziełem, nad którym spędził całe życie. Zmarszczyłam brwi w geście niezrozumienia.
— O pustym korytarzu?—zaśmiałam się.
Chłopak wywrócił oczami ku niebiosom i załamał ręce w gęsie bezsilności na moje słowa. Naprawdę nie mogłam być bardziej skołowana.
— Zerknij w prawo.—powiedział.
Tak też zrobiłam. Przed moimi oczami malowały się ogromne wrota do Pokoju Życzeń. Tak się składa, iż nigdy tam nie byłam, co za tym szło? Uśmiech odrazu wpłynął na moje wargi, pod wpływem radości, iż zrobię coś- czego do tej pory nie miałam okazji.
— Taka mała niespodzianka.—szepnął.
Chłopak pchnął wrota, a przed moimi oczami malował się zagracony pokój. Było tu chyba dosłownie wszystko, o czym człowiek mógł sobie tylko zamarzyć, jednak moją uwagę przykuła sztaluga na środku pomieszczenia, oraz niewielkim stolik koło niej, na którym znajdowały się czyste płutna i farby. Wzięłam do dłoni pędzelek i obejrzałam go dokładnie, nie mogąc się doczekać, aż zanurzę go w krwistej czerwieni farby.
Czy Draco odkrył przede mną kolejny fragment swojej złamanej duszy?
— Co będziemy malować?—zapytałam z uśmiechem.
Chwile zastanowił się nad moimi słowami by na sztaludze ustawić czyste płutno, gotowe, abyśmy mogli je splamić akrylowymi farbami oraz własnymi wspomnieniami.
— Może coś, co kojarzy Ci się z domem?—zaproponował z uśmiechem.
Stanął po przeciwnej stronie sztalugi, gdzie był przygotowany nowy kawałek płutna, tak abyśmy malowali naprzeciwko siebie, nie widząc jednak swoich prac, aż do momentu ukończenia.
— Zatem niech będzie.—westchnęłam uradowana.
Dom. To sprawiło, iż musiałam zastanowić się chwilę, co mogło mi się kojarzyć z tym stwierdzeniem? Na pewno nie chodziło tu o budynek, a raczej o konkretną osobę, przedmiot, rzecz lub miejsce, dlatego też odrazu pomyślałam o Hogwarcie, przykładając do płutna pędzel zanurzony w jesiennym brązie, ale czy na pewno to było właśnie to? Wydawało mi się bezpieczną opcją, jednak bardzo przewidywalną, a ja nie chciałam taka być. Nie mogłam namalować nikogo z moich przyjaciół- pragnęłam zrobić coś kreatywnego. Czułam potrzebę zaskoczenia blondyna, który sprawnie manewrował pędzlem, skutecznie odciągając moje myśli od tematu pracy.
Jego włosy niedbale opadały na czoło, które co chwile marszczyło się w grymasie, gdy coś szło nie po jego myśli, natomiast dłonie sprawnie operowały na płutnie. Mogłam wyczuć, iż chłopak miał już większa pracy za sobą, natomiast ja po prostu stałam i wpatrywałam się w niego jak zaczarowana.
CZYTASZ
Bound to fall in love| D. M
Fanfiction- Rodzina Malfyów to nasi przyjaciele od dawna.-usprawiedliwiła się matka.- Nie możemy oddać Cię w ręce byle kogo. - Ale Draco Malfoy to właśnie byle kto!-pisnęłam lekko zirytowana. A tricky guy who doesn't like anyone ...