44. What If he simply doesn't care?

556 12 0
                                    

To że on wraca co jakiś czas, nie równa się temu, że Cię kocha.

Czy kiedykolwiek myślałam nad tym czy Dracon Malfoy naprawdę mnie kocha?

Cholernie dobre pytanie.

Z każdym dniem starałam się rozgryźć tego uroczego blondyna i chociaż widziałam to w jego gestach a czasami sprzecznych sygnałach, które mi wysyłał, nigdy nie powiedział mi tego w prost. Jako jego narzeczona, jak również partnerka na całe życie, potrzebowałam usłyszeć te dwa piękne słowa, przez które unosiłabym się nad ziemią. I chociaż byłam cholernie cierpliwa, nie widziałam szansy aby powiedział mi to w przyszłości. Skoro nie był w stanie zrobić tego, gdy umierałam na jego kolanach, podejrzewałam iż nie będzie w stanie zrobić tego w żadnej innej sytuacji. I chociaż minęło już prawie cztery lata odkąd rodzice poinformowali nas o naszym małżeństwie, a ja starałam się pokazać Draco jak bardzo mi na nim zależy, nie czułam aby żywił do mnie takie same uczucia jak ja do niego, a przynajmniej w jakimś procencie. Mimo tego, jak bardzo zapierałam się rękami i nogami aby się nie zakochać, wyszło tak jak w głębi serca się spodziewałam, i chociaż nie żałuje niczego, wiem, że dłużej nie będę mogła trwać u boku kogoś kto nie daży mnie miłością.

Dlatego też siedziałam w jednym z gabinetów Lucjusza, a miał ich conajmiej sześć i wpatrywałam się jak zaczarowana w Myślodsiewnie, którą Malfoy senior trzymał jak najcenniejszy skarb w sercu swojego dworu. Dlatego niewiele, myśląc, sięgnęłam po różdżkę i z głębi swojego zagmatwanego umysłu wyciągnęłam jedno z wielu wspomnień z Draco, które wydawało mi się najprzyjemniejszym jak do tej pory.

Chciałam jeszcze raz, upewnić się czy to co żywię do Draco jest zdrowe i prawdziwe, a przede wszystkim uzasadnione, a nie wytworzone pod przymusem zaaranżowanego małżeństwa przez naszych rodziców.

Muzyka dudniła w moich uszach, pozwalając mi na chwilę zapomnieć o moich problemach i codziennych troskach. Tak bardzo kochałam występy na żywo, a kontrabas i skrzypce w tyle skutecznie poprawiały moje samopoczucie tego wieczora, dlatego nie mogłam być bardziej szczęśliwa, gdy udało nam się wyrwać z Draco z Hogwartu, do miasteczka położonego czterdzieści kilometrów od naszej szkoły. Na szczęście potrafiliśmy się teleportować, a jutrzejszy dzień był słoneczną niedzielą, zatem nie musieliśmy martwić się o naukę.

— Mówiłem Ci, że masz doskonały gust muzyczny?—wymruczał do mojego ucha.

Tańczyliśmy po środku małej restauracji wtuleni w siebie niczym zakochana para, co było cholernym paradoksem, ponieważ nie byliśmy nawet zakochani, a tym bardziej nie byliśmy parą. Jednak cieszyłam się z tego momentu jak dziecko, dlatego czerpałam z niego pełnymi garściami, a był to koniec piątego roku nauki Draco i zaraz rozpoczynały się wakacje.

— Tak, ale podkreśliłeś, że z wyłączeniem mugolskich kawałków.—zaśmiałam się do jego ucha.

Chłopak złapał moje spojrzenie i popatrzył na mnie w takim sposób, iż gdyby nie fakt, że trzymał mnie w talii, upadłabym jak długa na ziemię. Naprawdę uwielbiałam tego chłopca z dnia na dzień coraz bardziej i zastanawiałam się czy jestem, dla niego tak samo ważna jak on dla mnie?

— Wszystko co wychodzi z Twoich ust przekonuje mnie do Twojego myślenia i sprawia, że chce widzieć świat tak jak robisz to Ty.—wyszeptał i pocałował mnie w policzek.

Zaśmiałam się pod nosem i zwróciłam spojrzenie ku zespołowi, który grał niespełna pare kroków ode mnie.

— Peszysz mnie, przyjaciele nie mówią sobie takich rzeczy.— jęknęłam, gdy jego tęczówki badały mnie przenikliwie.

Bound to fall in love| D. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz