12. Soft hearts, electric souls

921 18 0
                                    

Egzamin praktyczny z Opieki nad Magicznymi Stworzeniami miał odbyć się już jutro o godzinie dziesiątej rano, co bardzo mnie stresowało, naprawdę nigdy nie czułam się tak nieprzygotowana jak dzisiaj. Mój stan wiedzy, na chwile obecną, był w opłakanym stanie.

— Czego można się spodziewać na tym cholernym teście?—jęknęłam nad książkami.

— Słownictwo.—wtrącił spokojnie Malfoy.

Chłopak nie oderwał nawet wzroku od swojego podręcznika, kartkując go co chwile, aby znaleść dla mnie i reszty moich przyjaciół jakieś wskazówki, co do tego, co może zawierać egzamin.

— Gdyby nas się tak słuchała życie byłoby prostsze.—westchnął Issac.

Odrazu spiorunowałam chłopaka wzrokiem, na co ten unosił ręce w geście obronnym i zaczął przeglądać pergaminy, które rosły z minutę na minutę na naszym stoliku.

Draco był dziś w wyjątkowo dobrym nastroju, nie rzucił żadnego wrednego komentarza w stosunku do Issaca i Edwarda, a nawet wdawał się z nimi w pojedyncze dyskusje na temat lekcji, oczywiście. Nie był tak sympatyczny i szczery jak w stosunku do Blaisa oraz reszty jego przyjaciół, jednak i tak byłam z niego dumna. Jeszcze niespełna, parę dni temu, był w stanie rozszarpać ich na kawałki, a teraz?

Życie bywa przewrotne.

— A jak wyglądał ten egzamin ma Twoim roku?— spytała Carly.

Chłopek westchnął i odłożył książkę dalej od siebie. Słyszałam, jak Hagrid sprowadził kiedyś pewne zwierze o imieniu Hardodziob, które raniło chłopaka, na tyle mocno, iż tydzień spędził w skrzydle szpitalnym, a Gajowy został narażony, na gniew Lucjusza i ostrą reprymendę od Dumbledoora.

— Każdy z nas dostał po jednym Niuchaczu, który miał zranioną łapę. Mieliśmy sporządzić łatwy wywar, który zagoi ranę.—powiedział.

— Matko, brzmi potwornie.—odparł Edward.

— Z tym półgłówkiem wszystko jest proste.—westchnął Draco.— Nie było żadnej osoby, która nie zaliczyłaby egzaminu.

Ta wypowiedz podniosła mnie na duchu na tyle, abym mogła spędzić dzisiejszy wieczór spokojnie i przespać noc. Tak naprawdę Niuchacz był najprostszym stworzeniem do opieki i nie wymagał dużej znajomości podstawowych informacji, jednak wiedziałam, iż jeśli rok temu to właśnie to zwierze- przypadło rocznikowi Draco to nam na pewno Hagrid wymyśli coś innego.

— O ile nie trafi mam się Wilhelmina Grubbly–Plank.—mruknęła.

Kobieta była bardziej wymagając niż Gajowy i miała surowszy sposób prowadzenia zajęć. Gdy dowiedziałam, iż to Hagridowi przypadło nauczanie tego przedmiotu, okropnie się ucieszyłam, ponieważ wiedziałam, iż wystarczy nieco orientować się w temacie i po prostu mu nie podpaść, aby zaliczyć przedmiot i to z zadowalającymi wynikami.

— To prawda.—powiedziała Carly.— Określić ją mianem przerażającej to dla niej komplement.

— Z tego, co wiem to Hagrid nigdzie nie wyjeżdża, więc raczej nie będziemy mieć z nią zastępstwa.—odparł Edward.

Modliłam się, naprawdę modliłam się, aby żaden niespodziewany wyjazd, nie trafił się Gajowemu i to on przeprowadził z nami ten egzamin.

— Mam wrażenie, że te książki za każdym razem, gdy odwracam wzrok podwajają swoją liczbę.—mruknęłam.

Razem zanurkowaliśmy w podręczniki po raz kolejny tego wieczora i na Merlina! Wszystko mieniło mi się w oczach, a literki przybierały coraz to dziwniejsze kształty. Złapałam się za skroń, ewidentnie przemęczona ilością materiału jaki dziś przerobiliśmy wszyscy wspólnie.

Bound to fall in love| D. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz