42. Oh, cara mia...i love that man

504 11 3
                                    

Gdyby ktoś kiedykolwiek powiedział mi, że będę zmuszona wysłuchiwać mocnej reprymendy od Carly, która nigdy nie powiedziała do mnie żadnego słowa z użyciem podniesionego tonu głosu, nie uwierzyłabym, a właśnie taka sytuacja miała miejsce tego długiego, nudnego wieczora. Charlotta była osobą, która kąpała się w kozim mleku, pachniała różami, a najmniejszy włos wychodzący z jej plecionego warkocza był zjawiskiem niemożliwym, dlatego jak bardzo mogłam być zdziwiona gdy jej twarz przybrała odcień purpury, a dłonie wykrzywiały się w bliżej nieokreślonych gestach.

Draco nic nie robił sobie z wywodu mojej przyjaciółki, a jedynie popijał z Nottem, kolejną już butelkę alkoholu. Dafne starała się wtrącać, co chwile do wypowiedzi Carly, starając się mnie usprawiedliwić ponieważ dowiedziała się o naszej misji dość pobieżnie, gdy tylko rodzice zabrali ją z Hogwartu. Była lekko oszołomiona, jednak nigdy nie próbowała mnie oceniać, a fakt, iż wzięła mnie w obronę stanowił jedynie dowód na to, iż poszłaby za mną w ogień.

— Na domiar tego wszystkiego....—zaczęła.

— Na litość Boga, zamilcz już kobieto.—powiedział Nott.

Carly zgromiła chłopaka spojrzeniem, a ja jedynie wywróciłam oczami ponieważ głowa bolała mnie niemiłosiernie, a fakt, iż na dole dalej trwała w najlepsze kolacje, zatem głośne śmiechy co chwile słuchać było nawet w naszej sypialnie, nawet za powłoką drewnianych drzwi.

— Oh, przymknij się, Theo.—warknęła.— Zawiodłaś mnie, chce wrócić do domu.

To był czas i moment, w którym zrozumiałam, iż żarty się skończyły, a Charlotta naprawdę była na mnie ekstremalnie skórzana. Dziewczyna zabrała z posłania płaszcz i zaczęła zbierać do aby w kominku przeteleportować się do swojej rezydencji. Na szczęście zdążyłam schować do komody pojemnik z proszkiem Fiu przez co dziewczyna wydawała być się lekko zdezorientowana, gdy pewnie stanęła przed kominkiem.

Draco odrazu popatrzył na mnie ostrzegawczo i gestem głowy nakazał mi podjeść do dziewczyny. Z westchnieniem podniosłam się z kanapy i złapałam Carly za dłoń, na co ta energicznie odkręciła się w moją stronę. Jej oczy wyrażały jedynie gniew, jednak gdy te spotkały się z moimi, mogłam przysiąc, iż lekko zelżały, a jej wzrok opadł na nasze złączone dłonie.

— Przepraszam, byłam związana przysięgą.—powiedziałam ze skruchą w głosie.— Nie mogłam nic powiedzieć.

Dziewczyna westchnęła na moje słowa sfrustrowana jakby myśląc nad czymś uporczywie. Byłam przygotowana na każdą reprymendę z jej strony i ostre słowa.

— Przysięgę? Kto ją zawarł?—zapytała lekko zdezorientowana.

Zacisnęłam powieki na słowa przyjaciółki, ponieważ doskonale wiedziałam, iż nie będę mogła jej powiedzieć nic na temat profesora Snape'a. Jedynie zerknęłam na Draco, który niewidocznie pokręcił głową.

Wiedziałam, co powinnam zrobić.

— Tego nie mogę Ci powiedzieć.—powiedziałam, wstydząc się.

Carly prychnęła pod nosem i rzuciła mi wyzywające spojrzeniem abym powiedziała jej gdzie znajduje się proszek do teleportacji.

Nie mogłam obwiniać jej na takie zachowanie. Mówiła mi dosłownie wszystko, od koloru bielizny, którą miała dziś na sobie, do najgorzej na świecie kłótni ze swoim ojcem, a ja przez cały rok ją kłamałam w żywe oczy, nawet gdy prosiła mnie abym powiedziała jej, co takiego ciąży mi na sercu. Chociaż kochałam ją niewyobrażalnie, nie mogłam powiedzieć jej o Snape ponieważ profesor znajdował się w Hogwarcie i dalej działa pod przykrywką. Nie chodziło mi o fakt, iż Carly rozpowie naszą tajemnice, ale w świecie dzieją się teraz naprawdę różne rzeczy. Ktoś mógł rzucić na nią zaklęcie lub nawet podać jej Veritaserum bez jej wiedzy.

Bound to fall in love| D. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz