17. Order of the Phoenix

972 21 1
                                    

Siedziałam właśnie w Wielkiej Sali, zaczynajac czwarty rok nauki w Hogwarcie razem z moimi przyjaciółmi, z którymi niezmiennie spędzałam każdy rok. Nie mogłam usiąść z Edwardem i Issackiem, z uwagi, na fakt, iż należałam do Slytherinu, jednak obecność Carly i Dafne dodawała mi pewności siebie. Nie mogłam zapomnieć także o Draco, który siedział tuż obok mnie, mocno ściskając moje kolano, i wysyłając w moją stronę figlarne spojrzenia. Po naszym namiętnym incydencie w moim domu wymieniliśmy ze sobą pare listów, jednak na większa konwersacje między nami nie było tak naprawdę czasu, ponieważ zaraz znów mieliśmy wrócić do Hogwartu, dlatego też siedziałam w gronie jego przyjaciół, będąc przy nim, ale nie z nim, jak sam to jasno podkreślił.

Ten rok zapowiadał się naprawdę ciekawie.

— Potter chodzi jak struty.—zaczął Blaise.— Pewnie dałeś mu popalić, smoku.

Draco jedynie westchnął na słowa chłopaka, jednak cień uśmiechu przemknął przez jego wargi, na wspomnienie jego zaczepki w stronę wybrańca zaraz po wyjściu z pociągu. Właśnie taki był Draco Malfoy, nie mógł sobie odpuścić nawet najmniejszego komentarza w jego kierunku.

— Rozpowiada te bajki, że Czarny Pan wrócił, nie byłbym sobą gdybym go nie wyśmiał.—prychnął lekceważąco.

— Właściwie dlaczego każdy myśli, że jest inaczej?—zapytałam poważnie.

Moi przyjaciele jak na zawołanie zerknęli w moją stronę, jakby próbowała im obwieścić, iż zamierzam zmienić dom na Gryffindor, lecz dlaczego każdy uparcie kwestionował to, iż ten Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać wrócił?

— Astoria, daj spokój.—powiedziała Dafne.— Wierutne kłamstwo żeby zwrócić na siebie uwagę.

Zmarszczyłam brwi na jej słowa. Nie uważałam, iż Harry ma racje w stu procentach, jednak, dlaczego miałby kłamać? Chłopiec miał już i tak dużo zmartwień i problemów z tytułu tego, iż był wybrańcem.

— Nic nie mówię, tylko myśle, że...—zaczęłam.

— To nie myśl, czasami Ci to nie wychodzi.—wtrącił jawnie rozbawiony Draco.

Pacnęłam go w ramię z uwagi na fakt, iż jak zwykle ze mnie drwił, jednak nie miało to wydźwięku negatywnego, a raczej po prostu chciał rozładować atmosferę i odciągnąć nasze myśli od tego bardzo mrocznego tematu.

— Co to za kobieta?—zapytała Carly.

Poprowadziłam swoj wzrok w miejsce, gdzie spoglądała aby ujrzeć na oko starszą kobietę, ubraną w różowy kaftan, z uśmiechem wymalowanym na twarzy. Mimo, iż jej oczy promieniowały ciepłem, wydawać by się mogło, iż to tylko fałsz i obłuda, a jej prawdziwe intencje są kompletnie inne.

— Która? Ta przy stole pedagogicznym?—zagaił Nott.

— Właśnie ta.—odparła.—Kojarzę ją, jakbym gdzieś ją już kiedyś widziała.

Kobieta wydawała mi się znajoma, jednak nie mogłam skojarzyć, gdzie mogłabym ją ujrzeć. Lecz to nie było istotne, miałam wrażenie, iż zwiastuje ona same kłopoty, a jej osoba będzie nam naprawdę nie na rękę.

— Pracuje w Ministerstwie.—wtrącił Nott.— Czasami spotyka się z moim ojcem, rozsądza sprawy.

Rodzice Notta pracowali w Ministerstwie Magii, przez co chłopak bardzo często miał informacje z pierwszej ręki i wiedział więcej niż pozostali, jednak często się nimi z nami dzielił, bez większego skrępowania, wydając wszystko, co powiedzieli mu w tajemnicy rodzice.

— Twój ojciec jest sędzią?—zapytałam.

— Jednym z ławników. Do sędziego brakuje mu doświadczenia i lat.—odpowiedział.

Bound to fall in love| D. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz