Ziewnęłam przeciągle, gdy nad uchem słyszałam jedną i tę samą mantrę. Naprawdę zastanawiałam się ileż można mówić o tym samym? Czy jemu ten temat nigdy się nie znudzi? Poważnie, gdybym była na miejscu chłopaka, już dawno zdążyłabym się zorientować, iż wałkowany przez niego temat zdecydowanie nie robi na mnie wrażenia.
A poza tym nic ode mnie nie wyciągnie.
— Czyli chcesz powiedzieć, że ani Ty, ani Draco nie zachowujecie się ostatnio podejrzanie?—zapytał Bennet.
Wywróciłam oczami na jego słowa, siedząc w Wielkiej Sali. Doprawdy miałby dla mnie więcej litości z uwagi na fakt, iż było grubo po szóstej rano, a ja za niespełna pół godziny musiałam udać się na eliksiry z nowym nauczycielem. Dlatego w spokoju chciałam zjeść śniadanie, jednak ewidentnie nie było mi to dane.
— Możesz, nie wiem...—wymamrotałam jedząc płatki na mleku.— Dać mi wreszcie spokój?
Chłopak prychnął na moje słowa, zgarniając z koszyka na stole świeżą drożdżówkę i jeśli naprawdę zaraz nie miał w planach się ulotnić— przysięgam na moją czystą krew, iż chętnie mu z tym pomogę.
— Nie, nie mogę.—zacmokał.— Nie było Was na imprezie, spóźniliście się na kolacje, a Malfoy wygląda jakby miał wystrzelić cały Hogwart w powietrze.
Wyrzuciłam ręce do góry w gęsie bezsilności na jego słowa, ponieważ nie mogłam dłużej przebywać w jego towarzystwie. Jednak zależało mi na tym aby nikt, poza Potter, nie doszukiwał się w naszym zachowaniu jakiś nieprawdziwości.
— No i? Draco zawsze tak wygląda.—powiedziałam najzwyczajniej w świecie.
Chłopak zajął się swoją drożdżówką, a ja w duchu podziękowałam mu za chwilę na zebranie myśli. Gdyby Malfoy zobaczył mnie na śniadaniu razem z Bennetem miałabym więcej niż przechlapane, dlatego wolałam jak najszybciej załatwić sprawę z chłopakiem, dobitnie wybijając mu z głowy wszelkie podejrzenia. Brakowało mi jeszcze Priscilli na jego rozkazy, która miałaby do mnie i blondyna łatwy dostęp z uwagi na fakt, iż była w Slytherinie.
— To fakt, ale to wszystko jest strasznie podejrzane.—powiedział.
— Skąd wiesz, że nie było nas na imprezie w Pokoju Wspólnym, detektywie Bennet?—prychnęłam.
Chłopak popatrzył na mnie lekko zmieszany i nie musiał mówić, już kompletnie nic abym zrozumiała, iż za wszystkim stała Howard. Przynajmniej wiedziałam już przed kim ostrzec Draco. Blondyn wyszedł z dormitorium tak samo rano jak ja, jednak on odrazu udał się do Pokoju Życzeń, nie tracąc czasu na naprawę szafki zniknięć. Powiedział mi, iż ominie pierwsze dwie lekcje, a ja doskonale wiedziałam, iż będę musiała zajmować się teraz podwójną pracą domową— swoją i mojego chłopaka.
— Ptaszki ćwierkają.—powiedział.
— Skoro tak to Howard przyrównałabym raczej do kruka nieźli wróbla.—prychnęłam.— Wredne ptaszysko.
Chłopak krótko zaśmiał się na moje słowa i gdybym nie poznała jego prawdziwej natury mogłabym spokojnie zjeść z nim śniadanie, ponieważ od tego roku nie wydawał się tak natrętny jak niegdyś.
— To jak? Kłopoty w raju czy jakaś grubsza sprawa?—zagadał po raz kolejny.
Wywróciłam oczami na jego upartość i naprawdę byłam w szoku, iż Tiara zdecydowała umieścić go w Ravenclaw, ponieważ inteligencją zdecydowanie nie grzeszył.
— Grubsza sprawa to znaczy?—prychnęłam.
— No, nie wiem.—zawahał się.— Chyba nie planujecie kogoś zabić.
CZYTASZ
Bound to fall in love| D. M
Fanfiction- Rodzina Malfyów to nasi przyjaciele od dawna.-usprawiedliwiła się matka.- Nie możemy oddać Cię w ręce byle kogo. - Ale Draco Malfoy to właśnie byle kto!-pisnęłam lekko zirytowana. A tricky guy who doesn't like anyone ...