32. As you sail from me

651 15 0
                                    

Pogoda nie rozpieszczała nas dzisiejszego dnia ani trochę, było wręcz przeciwnie. Dreszcz, który uderzał o szybę w klasie lekcyjnej, sprawiał, iż miałam ochotę zakopać się pod puchem pierzyny i już nigdy nie wyściubić z niej nawet nosa. Jakby tego było mało, zaczynała się bardzo mroźna zima, a śnieg, który dopiero co zaczął padać, powodując grymas na mojej twarzy, sprawiał, iż musiałam zaopatrzyć się w ciepłą szatę oraz nowy szal.

Zima w Hogwarcie zawsze miała specyficzny charakter.

— Jak zwykle nie omylna.—powiedziała profesor McGonagall, wręczając mi sprawdzian.

Oderwałam wzrok od okna, przy którym siedziałam i obojętnym wzrokiem obrzuciłam kawałek pergaminu na którym widniał Wybitny. Issack uśmiechnął się do mnie, a ja jedynie znów wróciłam do obserwowania przyrody tuż pod moim nosem.

Nie przywiązywałam większej wagi do moich ocen, po słowach Draco, pewnego wieczora w Bibliotece, zrozumiałam jak małe miało to znaczenie podłóg powrotu Czarnego Pana. Dlatego też przestałam stresować się tym tak bardzo jak niegdyś, co o dziwo przyniosło wręcz przeciwne skutki— moje oceny były tak samo dobre jak wtedy gdy jedyne co robiłam to siedzenie w książkach. Ostatnimi dniami pracowaliśmy z Draco jak mrówki w Pokoju Życzeń, chcąc dopiąć wszystko na ostatni guzik. Chłopak powtarzał mi, iż dziś jest wyjątkowy dzień, ponieważ to właśnie tego zimowego popołudnia, wcieli w życie pierwszą próbę uśmiercenia Dumbledoore' a za sprawą jednej z uczennic, dlatego dziś niewielką wagę przywiązywałam do rzeczy tak mało istotnych jak lekcje.

— Nie wiem jak Ty, ale ja mam dość tej zimy.—westchnął Issack, siedząc obok mnie.— Najchętniej napiłbym się gorącego kakao.

— Zasłużyłeś.—powiedziałam krótko.— Powyżej oczekiwań z plusem.

Zerknęłam na kserówkę chłopaka, by zobaczyć obficie zapisane, aż cztery rolki pergaminu. Mój wyścig i czysta rywalizacja z Issackiem także przestała odgrywać dla mnie znaczenie. Jedyne o czym myślałam to, aby ochronić Draco i odrzucić od niego wszelkie podejrzenia, jeśli za pierwszą próbą, udałoby mu się zabić dyrektora.

W co niestety wątpiłam.

— Tobie też.—zaśmiał się, szturchając mnie w bok.— Chociaż dziś jesteś jak zwykle zamyślona, tylko bardziej.

Spojrzałam na chłopaka, starając się zachować chociażby pozory tego, iż wcale nie jestem daleko myślami od naszej konwersacji, jednak właśnie tak było. Ostatnie na co miałam ochotę, to wymigiwać się przed przyjaciółmi, usprawiedliwiając moje zamyślenie. Chociaż od jakiegoś czasu dali mi spokój z wszelkimi pytaniami, raczej przyzwyczajając się do tego, iż wraz z początkiem tego roku— byłam bardziej poważana niż niegdyś. Jednak Draco nie miał tyle szczęścia, ponieważ Potter deptał mu po piętach, próbując dowiedzieć się co nie co. Wiedziałam, iż to tylko kwestia czasu, aż i mnie będzie w stanie wypytywać o dziwne zachowanie chłopaka.

— Taka już jestem.—powiedziałam z uśmiechem.

— Nie, taka się stałaś.—wtrącił sie Blossom, odwracając się do naszej ławki.— A dziś powinnaś sie trochę rozkręcić.

— Co masz na myśli?—zapytała Carly, wtrącając się do dyskusji.

Zmarszczyłam brwi na słowa chłopaka. Miałam świadomość, iż dziś był ostatni dzień kiedy legalnie mogliśmy opuścić Hogwart i udać się do Hogsmeade, ponieważ od jutra obowiązywał całkowity zakaz wycieczek do miasteczka, co było odgórnym rozkazem Dumbledoore'a.

— Dziś na pewno nie mogę.—powiedziałam niemal odrazu.

Miałam w planach być przy Draco i razem z nim oczekiwać na rozwój sytuacji. Jeśli w ręce dyrektora dostanie się naszyjnik z opali, w Hogwarcie zapanuje istny chaos, a jeśli Dumbledoore cudem uniknie śmierci, będziemy musieli z Draco w jakimś sposób wyrobić sobie alibi, albo najlepiej zniknąć z Hogwartu, dlatego też jedyne o czym teraz myślałam, to by nie zawieść chłopaka.

Bound to fall in love| D. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz