9. I did it for love

1.1K 22 0
                                    

Siedziałam w klasie od Transmutacji, co chwile nerwowo, poruszając nogą pod ławką. Za pięć minut razem z moją mocną grupą mieliśmy prezentować nasz projekt. Nie wiem, dlaczego profesor McGongall zostawiła nas na sam koniec, ale mnie i Carly określiła mianem ulubionych ślizgonek, a Issaca i Edwarda wisienką na torcie. Sowa w mojej klatce, nerwowo trzepotała skrzydłami, a ja nie miałam serca dłużej trzymać jej w klasie, gdzie gwar i ogólne zamieszanie, bardzo peszyły i stresowały to biedne stworzenie. Nasze zadanie było dość skomplikowane, ale było moim pomysłem, który zdobył najwiecej głosów. Każdy z nas, miał transmutować dowolną część swojego ciała na element sowy. W moim przypadku były to skrzydła, zatem musiałam zaczarować swoje ręce w taki sposób, aby wyrosły z nich pióra.

Udało mi się to trzy razy, a podjęłam się chyba ze stu prób.

— Dość ciekawy pomysł.—mruknęła profesor do innej grupy.— Na zachętę stawiam Państwu Zadowalający z minusem.

Poprzednia grupa postawiła na zmiany w swoim wyglądzie, jednak nie poszło im to ciałkiem gładko, ponieważ jedyna dziewczyna, zamiast zabarwić włosy na kolor soczystej czerwieni, sprawiła, że praktycznie była łysa, pozostawiając na jej głowie niespełna pare włosów.

— A Panią Shey, poproszę aby została w klasie po zajęciach.—powiedziała nauczycielka.— Postaramy się na to coś zaradzić.

Profesor zaczęła spisywać stopnie do notesu, a mi dłonie zaczęły pocić się ze stresu. Zaraz była nasza kolej! Carly wydawała się stresować jeszcze bardziej niż ja, ponieważ, co chwile poprawiała swoje kasztanowe włosy, a znając ją najlepiej- wiedziałam, iż to oznacza tylko jedno- stres do potęgi. Natomiast Edward wydawał się najmniej nerwowy, z kolei będąc kompletnym przeciwieństwem Issaca.

— A teraz ostatnia grupa, zapraszam na podest.—powiedziała.

Wszyscy jak na zawołanie podnieśliśmy się z ławek i zajęliśmy miejsce, przy biurku McGonagall. Przed jej nosem położyłam klatkę z moją kochaną sową.

— To Mirva.—powiedziałam.— Posłuży nam jak wzór. Każdy z nas na transmutować dowolną część ciała analogicznie do ciała sowy.

Wszyscy położyliśmy obficie zapisane kserówki, które dostaliśmy dwa tygodnie temu, na biurko. Profesor zeskanowała je wzrokiem i delikatny uśmiech wpłynął na jej usta.

— Będzie dobrze.—szepnął mi na ucho Edward.

— Innej opcji nie ma.—odpowiedziałam.

McGongall zajęło pare minut przeczytanie naszych prac. Co do nich byłam pewna, iż są wykonane bardzo starannie i tak jak zażyczyła sobie tego nauczycielka. Jeśli chodzi o praktykę- nie byłam w stanie stwierdzić, czy wszystko jest na pewno poprawnie.

— Jestem pod wrażeniem.—powiedziała po chwili, trzymając w dłoni kserówkę Edwarda.

Każdy z nas zapisane miał to samo, jednak nasze wnioski były inne i zależne od tego, co mieliśmy transmutować.

— Samo zadanie jest bardzo ambitne, jestem ciekawa jak Państwu się to uda.—odparła.

To był ten czas. Pierwsza była Carly. Jej zadaniem było transmutować swoję paznokcie w sowie pazury. Dziewczyna zamknęła oczy, skupując się na zaklęciu. Widziałam jak bardzo się boi, jednak po chwili jej paznokcie przybrały dziwny kształt i na Merlina! Udało jej się.

— Wspaniale, panienko Forbes.—szepnęła.

Następny był Edward. Chłopak miał bardziej skomplikowane zadanie ponieważ, miał transmutować swoje gałki oczne, aby wyglądały tak samo jak Mirvy. Podobnie jak Carly, wyciszył się skupując na zaklęciu. Pare ruchów, chwila czasu i gdy znów otworzył oczy, nie mogłam być bardziej dumna! Akurat o niego bałam się najbardziej, a tu proszę! Zaskoczył mnie bardziej niż mogłabym sobie to wyobrażać.

Bound to fall in love| D. MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz