Od imprezy głównej w naszym dormitorium minął już tydzień. Po całym incydencie z Draco jeszcze bardziej się od siebie oddaliliśmy i teraz nawet na siebie nie spoglądamy, ku uciesze Pansy. Ta za to namiętnie szuka Draco zawsze gdy nie ma go w jej pobliżu więcej niż minutę, co jest dla mnie naprawdę żałosne. Chciałam zapaść się po ziemię i już nigdy nie zamienić chociaż słowa z Draco i jego przyjaciółmi, nigdy do nich nie pasowałam i nigdy nie będę częścią jego świata. Był to przykry fakt, jednak musiałam to zaakceptować. W pewnym stopniu pociągała mnie jego osoba i chciałam zgłębić tajemnice jego duszy, która wydawała mi się bardzo mroczna i głęboka, jednak nigdy nie będzie mi to dane. Draco nie chce mnie przy sobie oraz nigdy nie będę u jego boku z jego własnej nieprzymuszonej woli, a z obowiązku.
Ta myśl raniła moje serce.
Siedziałam właśnie w ławce wraz z Carly. Aktualnie odbywała się lekcja, która zawsze wywoływała grymas na moich ustach: starożytne runy. Obiecałyśmy sobie, iż wybierzemy takie same przedmioty dodatkowe abyśmy mogły spędzać ze sobą jeszcze więcej czasu. Carly nieustannie próbowała odciągnąć mojego myśli od Draco i ostatnich wydarzeń, jednak gdy tylko przestawała do mnie mówić, jak na zawołanie wracałam myślami do przystojnego blondyna i jego ust niespełna milimetr od moich.
— Starożytne runy wcale nie takie trudne.— wyrecytowała Carly spoglądając na okładkę podręcznika.— Ależ mnie to zachęciło.
Uśmiechnęłam się pod nosem na komentarz przyjaciółki, kartkując przy tym podręcznik.
— Nie wydaje się skompilowane.—pisnęłam.
— Astoria, jesteś najlepsza z naszego rocznika.—uśmiechnęła się i ujęła moją dłoń.— Więc wcale mnie to nie dziwi.
Zerkałam na strony podręcznika, podczas gdy w klasie ucichło, a do sali wszedł profesor Bathsheda Babbling. Wyglądał na dość surową postać, więc odrazu wyprostowałam się w ławce i zamoczyłam pióro w atramencie gotowa nabyć wiedzę.
— Witam wszystkich zgromadzonych.—odparł przyjacielsko.— Cieszę się, że akurat ten przedmiot zwrócił Waszą uwagę. Zajęcia odbywają się w każdy poniedziałek o 13:30.—wyjaśnił.
— Dlatego nienawidzę poniedziałków.—prychnął Edward.
Edward Blossom był moim dobrym przyjacielem z roku i często razem pomagaliśmy sobie w nauce. Edward pochodził z rodziny czarodziei, jednak był on pół krwi. Jego niesamowite poczucie humoru oraz charyzma sprawiała, iż nie dało się nie dążyć go sympatią. Wraz z Carly trzymaliśmy się we czwórkę. Do naszego grona należał jeszcze Isaac Lahey, czarodziej pochodzenia mugolskiego, miał wybitne oceny i często rywalizowaliśmy o stopnie, jednak była to czysta i przyjacielska wojna. Krótko korespondowałam z chłopcami w wakacje, ponieważ zależało mi na kontakcie z nimi. Oprócz mojego wąskiego grona przyjaciół z roku i siostry nie miałam za dużo znajomych.
Pielęgnowała szczere relacje.
— Otwórzcie na stronie szastanej.— odparł nauczyciel, a klasa wykonała polecenie.— Na głos czytamy tekst pierwszy i będziemy zajmować się zadaniem trzecim.
Issac i Edward siedzieli naprzeciwko nas w ławce niedaleko końca. Nie byłam jedną z tych osób, które wyrywały się na sam początek.
— Jezu, o co w tym wszystkim chodzi?—mruknął Issac i odkręcił się do nas.
— Jak się skupisz to może zrozumiesz.— szepnęłam w jego kierunku.
— Auć.—prychnął i złapał się za serce.— Pani Malfoy, nie tak ostro.
Wykrzywiłam usta w grymasie i z całej siły uderzyłam go podręcznikiem w ramie, przez co cała nasza czwórka wybuchła śmiechem.
— Widzę, że bardzo Państwu wesoło.—zauważył profesor.— Panie Blossom, proszę zacząć czytać.
![](https://img.wattpad.com/cover/316363503-288-k833656.jpg)
CZYTASZ
Bound to fall in love| D. M
Fiksi Penggemar- Rodzina Malfyów to nasi przyjaciele od dawna.-usprawiedliwiła się matka.- Nie możemy oddać Cię w ręce byle kogo. - Ale Draco Malfoy to właśnie byle kto!-pisnęłam lekko zirytowana. A tricky guy who doesn't like anyone ...