XL - Zaproszenie

119 15 1
                                    

Więc już chwilowo nie muszę się uczyć i wracam 😁

Na początek skupię się na itp (jak już mówiłam, ale watt trochę świruje, więc powtarzam), w granicach świąt postaram się dodać coś nowego, tak na prezent pod choinkę (coś lekkiego, bo te to mnie zabiją), a między świętami i nowym rokiem pojawią się rozdziały do wampirów, rzymu i co ja tam jeszcze piszę? A dobra, pic 😂

No i od nowego roku myślę o częstotliwości - po jednym rozdziale każdego w tygodniu

Tymczasem miłego czytania 😁






Louis wypytał matki o swoje rodzeństwo, za to ona rewanżowała się pytaniami o jego życie i Harry cieszył się, że wreszcie nadrabiali te stracone lata, chociaż atmosfera była jeszcze ciężka do zniesienia. Byli zbyt zdystansowani, ale czemu się dziwić, skoro nie widzieli się tak długi czas. Teraz nie do końca umieli ze sobą rozmawiać, jednak starali się i to było dobre. Jay wypytała nawet trochę Harry'ego o to, czym się zajmuje, ale na szczęście nie interesowała się nim za bardzo. Bardzo dobrze, bo już nie wiedział, co odpowiadać. Mimo to polubił tę kobietę, była miła i wydawała mu się naprawdę ciepłą osobą, czasem nawet zastanawiał się, co skłoniło Louisa, żeby stąd uciec. Co prawda szatyn mówił mu, dlaczego to zrobił, ale miał wrażenie, że wcale nie musiał tego robić, że jego matka zrozumiałaby, gdyby powiedział, że nie chce się żenić i ma trochę inne plany co do swojego życia.

- Może zrobię wam coś do jedzenia? - zapytała w którymś momencie Jay, odstawiając swoją filiżankę na spodek.

- Nie, myślę, że powinniśmy już raczej wracać - odpowiedział Louis, odruchowo zerkając na zegarek. - Jutro musimy być w Nowym Jorku.

- Wiesz, że nie musicie jeszcze jechać, ale och... - zająknęła się. - Czy to ma jakiś związek z twoimi książkami? Swoją drogą nie mówiłeś jeszcze o nich zbyt wiele.

Louis uśmiechnął się lekko i pokręcił głową.

- Nie, tym razem - powiedział szatyn. - Tym razem jedziemy trochę się zabawić.

Jay przytaknęła.

- Cóż, w takim razie udanej zabawy i szkoda, że nie chcesz zdradzić mi więcej o swoich książkach.

- Następnym razem - odpowiedział Louis. Mógłby jej powiedzieć, oczywiście, ale na razie wolał zachować to dla siebie. To była jego tajemnica i mało kto o niej wiedział, do tego nie miał ochoty mówić o wszystkim już na pierwszym spotkaniu, gdzie między nimi był jeszcze zbyt duży dystans. Kiedyś to zrobi, kiedy już lepiej się poznają.

Poznają ponownie.

Jay uśmiechnęła się do niego lekko.

- Na pewno niczego nie zjecie? Czeka was pewnie spory kawałek drogi do domu.

- Dziękujemy, ale naprawdę musimy się powoli zbierać - oznajmił Louis i wstał, a Harry od razu zrobił to samo.

Tym razem Jay spojrzała na nich smutno, po czym westchnęła i zrobiła krok w stronę Louisa, jednak zawahała się przez chwilę. Nie wiedziała, czy może go przytulić, ale ostatecznie zrobiła to i objęła mocno swojego syna, starając się nie rozpłakać.

- W takim razie przyjedźcie jeszcze - powiedziała, odsuwając się i szukając jakiejś reakcji Louisa. - Może w Święto Pracy? Wtedy na pewno wszyscy się zjadą, porozmawiasz z siostrami.

Nie wiedziała, czy nie była to zbyt śmiała propozycja z jej strony, ale postanowiła zaryzykować. Musiała jakimś sposobem ściągnąć tutaj Louisa jeszcze raz, a potem następne. Nie mógł już więcej jej uciec, kiedy po tylu latach miała nadzieję, że wreszcie może odzyskać syna i przede wszystkim wiedziała, że żyje, ma się dobrze i jest cały i zdrowy.

Inside these pages you just hold me. Chapter 2: OrientOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz