Ten tydzień to jakiś obłęd...
Harry westchnął ciężko. Było już późno, a on leżał w łóżku i zastanawiał się, czy może jednak jest jakiś sposób, żeby przewieźć te urocze kurczaki do Ameryki. Chciał mieć takie i podejrzewał, że byłby pierwszym hodowcą takiej dziwnej rasy na amerykańskiej ziemi.
– Nad czym tak wzdychasz? – zapytał Louis, który leżał za jego plecami i Harry był święcie przekonany, że już dawno zasnął, przez co teraz o mało nie dostał zawału.
Dzisiaj nie leżeli, jak to zwykle bywało, przytuleni do siebie.
– Nie śpisz? – odpowiedział pytaniem.
– Nie – powiedział szatyn. – Ale ty chyba też nie możesz zasnąć, więc nad czym się tak zastanawiasz?
– Nad niczym, nieważne. Śpimy już.
Louis jednak nie miał zamiaru dawać za wygraną. Czuł, że to miało związek z tym, jak dzisiaj dał się ponieść nerwom. Był święcie przekonany, że teraz Harry znowu się go boi, przez co miał ogromną potrzebę przepraszać go po raz kolejny i tłumaczyć, że to wcale nie jego wina.
– Jeśli chodzi o dzisiaj, to naprawdę przepraszam, że tak to odebrałeś.
– Wcale nie chodzi o dzisiaj – przerwał młodszy, a szatyn automatycznie zmarszczył brwi zdezorientowany.
– Więc o co? – zapytał. – Powiedz mi. Nie podoba ci się? Chcesz już wracać? A może...
– Nie – odezwał się po raz kolejny Harry. – To nic z tych rzeczy.
– W takim razie powiedz mi, o co chodzi, bo zaczynasz mnie przerażać – powiedział Tomlinson coraz bardziej zdezorientowany.
– Nic takiego, chodźmy spać.
Louis automatycznie przeszedł na drugą stronę łóżka przez młodszego i chociaż o mało z niego nie spadł, to wpatrzył się intensywnie w chłopaka.
– Nie dam ci zasnąć, póki nie powiesz mi, co się dzieje – oznajmił.
Harry znowu westchnął ciężko. Znał Louisa wystarczająco, żeby wiedzieć, że teraz będzie męczył go tak długo, aż nie dowie się wszystkiego, więc chyba łatwiej będzie załatwić to od razu.
– No słucham – ponaglił.
– Nic takiego, myślałem tylko o tych ładnych kurczakach – powiedział Harry.
Szatyn od razu poczuł dziwny skurcz w żołądku. Z jednej strony cieszył się, że to nie miało już związku z nim, ale z drugiej domyślał się, co teraz chodziło Harry'emu po głowie.
– Szkoda, że nie możemy takich mieć – dodał młodszy, zanim Louis w ogóle zdążył otworzyć usta, przez co tylko upewnił się, że dobrze odgadł jego myśli.
– Harry... – zaczął. – Wiem, że ci się podobają, ale nawet jeśli byśmy chcieli, to nie mamy jak zabrać ich ze sobą. Po pierwsze podróż samolotem, a po drugie czekają nas jeszcze dwa tygodnie w Europie, nie jesteśmy w stanie trzymać ich tyle czasu w hotelach, męczyłyby się tylko.
– Wiem o tym, ale są naprawdę śliczne.
– Tak – potwierdził Tomlinson. – Oryginalne, ale nic nie jesteśmy w stanie na to poradzić. A teraz śpij już, jest późno.
Harry przytaknął tylko, po czym przesunął się, robiąc szatynowi więcej miejsca i odwrócił plecami do niego, pozwalając mu się objąć. Zamknął oczy, starając się zasnąć chociaż był przekonany, że to wcale nie będzie takie proste.
![](https://img.wattpad.com/cover/298973806-288-k680396.jpg)
CZYTASZ
Inside these pages you just hold me. Chapter 2: Orient
Fanfic[[ Inside these pages you just hold me - część 2 ]] Louis nie spodziewał się, że wyprowadzka na wieś tak zmieni jego życie, tymczasem mieszkał w dworku starej Addie już od roku. Najczęściej towarzyszyły mu tam zwierzęta, z Merlinem nieodstępującym...