Oddali prąd i internet! Co ich poroniło, żeby przed świętami coś robić i to w środku zimy
Harry zupełnie nie mógł uwierzyć, że Louis to zrobił, jednak nie skomentował tego ani słowem, kiedy wracali do mieszkania chłopaków. Louis też za bardzo się nie odzywał, wyszedł tylko z radia z uśmiechem i zapytał, co Harry o tym sądzi, jednak ten nie miał zamiaru mu odpowiadać, odezwał się, dopiero kiedy byli przed drzwiami.
– Dlaczego to zrobiłeś? – zapytał. Był na niego wściekły i chyba właśnie w tym momencie dotarło do niego to wszystko. Nie pojmował, co Louis chciał tym osiągnąć, przecież teraz wszyscy już o nich wiedzieli i nie dadzą im żyć.
– Chciałem coś zmienić. Po tym, kiedy zabrali cię do zakładu, pomyślałem, że może mój głos coś zmieni, bo mnie znają albo przynajmniej kojarzą.
Harry pokręcił głową w niedowierzaniu.
– Teraz pewnie jedynie będziemy mogli spodziewać się, że w nocy spalą nam dom. To było głupie, Louis, to była najgłupsza rzecz, jaką w życiu zrobiłeś – oznajmił wściekły, po czym wszedł do mieszkania Nialla i trzasnął drzwiami tak, że cała dwójka siedząca w salonie odwróciła się z zaskoczona, a Louis po drugiej stronie o mało nie został z rozkwaszonym nosem. Wszedł do środka zaraz za Harrym.
– Przecież nikt nie wie, że to ja – oznajmił. – Piszę pod pseudonimem, zapomniałeś?
– I co z tego? – krzyknął Harry. – Myślisz, że ludzie są tak głupi, że się nie domyślą?
– Przecież nie powiedziałem nic, co mogłoby nam zagrozić, nie podałem im adresu, nie znają nawet twojego imienia.
Właściwie tutaj Louis miał rację, jednak Harry nie miał ochoty tego słuchać. To było głupie i będzie się teraz bał zasnąć, a Louis tego nie rozumie. Pokręcił głową, nie mając ochoty się z nim wykłócać i to jeszcze przy ich przyjaciołach, więc tylko ruszył do swojej sypialni i rzucił się na łóżko. Powinni gdzieś wyjechać, zabrać zwierzęta i uciec do innego kraju, gdzie nikt o nich nie słyszał. Nie pojmował, jak szatyn mógł sprowadzić na nich takie niebezpieczeństwo. Co on w ogóle miał w głowie? Nie rozumiał tego i miał ochotę po prostu się rozpłakać z tej bezsilności, którą czuł w tym momencie. A jeśli już nie mieli do czego wracać? Jeśli pojadą tam i zostaną dom w ruinach a Zayna i wszystkie zwierzęta martwych? Nie zniósłby tego widoku i w życiu nie wybaczyłby Louisowi tego, co zrobił. Nie wybaczyłby sobie, że go nie powstrzymał. Mógł wyważyć te drzwi, wtargnąć tam i odciągnąć go od mikrofonu, zakneblować usta, mógł coś zrobić, a on jedynie stał i patrzył całkowicie przerażony i zdezorientowany tym, co słyszał.
Zanurzył twarz w poduszce, dając upust emocjom, jednak wzdrygnął się, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
– Odejdź, Louis – oznajmił, ale absolutnie nie miał ochoty widzieć teraz szatyna na oczy.
– To ja – usłyszał po drugiej stronie i to nie był głos Tomlinsona. Nie odpowiedział, bo drzwi uchyliły się lekko, a zaraz po tym pojawiła się głowa Nialla. – Mogę?
– Tak – potwierdził młodszy, ocierając łzy rękawem i siadając na łóżku.
Niall uśmiechnął się i wszedł do środka, po czym zamknął drzwi i przysiadł obok Harry'ego. Wiedział o planie Louisa, chociaż niezbyt wiele, nie zdradzał im szczegółów, tylko tyle, że ma zamiar to zrobić, a teraz słuchali jego audycji, więc byli na bieżąco.
– Wiesz, słuchaliśmy tego wywiadu – powiedział. – Rozumiem, że jesteś wściekły i nie bronię tutaj Louisa, jednak myślę, że ma w tym trochę racji, nikt nie wie, jak naprawdę się nazywacie, poza tym żyjemy w złych czasach, Louis mówił o tym, co cię spotkało i może faktycznie każdy głos się liczy?
Harry wzruszył ramionami.
– A jeśli będą na nas czekać, kiedy przyjedziemy albo już nie będziemy mieli do czego wracać?
Niall odruchowo pogładził bruneta po udzie.
– Wszystko będzie dobrze, zobaczysz, nic wam się nie stanie, poza tym Zayn dzwonił chwilę przed waszym powrotem i jest cały i zdrowy – powiedział. – A teraz chyba musimy się już zbierać.
Młodszy skrzywił się odruchowo. Dobrze, że z Zaynem, było wszystko w porządku, ale może to jeszcze było zbyt wcześnie, żeby oceniać? Może ludzie dopiero się zbierali albo przyjdą spalić ich w środku nocy, kiedy będą smacznie spać, całkowicie nieświadomi zagrożenia?
– Chodź – dodał jeszcze Niall, po czym jeszcze raz poklepał Harry'ego po udzie i wstał.
– Nie chcę siedzieć z przodu – oznajmił Styles, zanim tamten dotarł do drzwi, a blondyn odwrócił się i uśmiechnął lekko.
– Usiądziemy razem z tyłu, może być? – zaproponował.
– Tak – potwierdził Harry, obdarzając tamtego małym uśmiechem, po czym jeszcze raz otarł twarz rękawem i wstał z łóżka.
Wyszedł z pokoju za Niallem, jednak nie miał zamiaru nawet patrzeć w stronę Louisa. Wziął tylko swoje rzeczy i stanął przy drzwiach, a potem wyszedł z Liamem i szatynem, kiedy Niall jeszcze zamykał drzwi i zszedł na dół. Kiedy Louis otworzył samochód, od razu usiadł z tyłu, przez co Tomlinson skrzywił się odruchowo. Może mógł powiedzieć mu wcześniej? Ale wtedy pewnie w ogóle by tego nie zrobił, a do tego Harry trząsłby się każdego dnia. Wydawało mu się, że wybrał mniejsze zło. Jeszcze przez chwilę wpatrywał się w tego chłopaka, kiedy Harry po prostu patrzył w okno, nie mając zamiaru zaszczycić go spojrzeniem, po czym zajął miejsce za kierownicą. Chwilę po tym dołączył do nich Niall i w końcu wyjechali. Z każdym przejechanym zakrętem, Harry coraz bardziej bał się, co zastanie na miejscu, ale starał się wmawiać sobie, że wszystko będzie dobrze i blondyn miał rację.
– Zapomniałem kanapek – odezwał się w którymś momencie Niall, kiedy już wyjechali z miasta. – Musimy się wrócić.
– Nie ma sensu się wracać – dopowiedział mu Liam, odwracając głowę do tyłu. – Po prostu zatrzymamy się gdzieś po drodze.
– Ale... – zaczął znowu tamten.
– Słońce, jak raz zjemy coś innego, to nic się nie stanie. Po drodze jest Kentucky Fried Chicken zawsze z Zaynem... – urwał, dobrze wiedząc, że z tym momencie powiedział za dużo, a sądząc po reakcji Nialla właśnie zdradził tajemnicę, wkopując siebie i Zayna, i narażając na gniew blondyna.
– Słucham? – zapytał od razu Horan podniesionym głosem, przez co Louis uśmiechnął się pod nosem, coś mu się wydawało, że reszta drogi minie im w całkowitej ciszy.
– Nic takiego – odpowiedział od razu Liam. – Po prostu słyszałem, że jest to gdzieś po drodze.
– Słyszałeś? – dopytał Niall, a jego głos był już tak wysoki, że prawie piszczał, ale co się dziwić, skoro gotował się ze złości.
– No dobrze, byliśmy tam kilka razy, mają naprawdę smaczne jedzenie.
– Smaczne jedzenie? Zawsze szykowałem wam na drogę kanapki – oburzył się jeszcze bardziej Niall.
– Ale jedliśmy je, po prostu trochę sobie dojadaliśmy – odpowiedział natychmiast Liam, chcąc się jakoś usprawiedliwić. Że też mu się wyrwało, jakby mało było awantur na dzisiaj.
– Dojadaliście?
– Tak – potwierdził Payne, a Niall sapnął głośno.
– Nie mam słów – oznajmił, po czym opadł na siedzenie.
– Wytrzymamy te kilka godzin – odezwał się Louis, chcąc jakoś załagodzić sytuację, jednak nie spodziewał się, że to właśnie nieodzywający się do niego Harry mu odpowie.
– Nie, jestem głodny – powiedział, rozwiązując tym krótkim zdaniem tę całą sytuację. Rano nie jadł zbyt wiele, a teraz, przez te całe nerwy czuł, że jego żołądek powoli zaczyna domagać się jedzenia, chociaż z drugiej strony nie miał pojęcia, czy w ogóle coś przełknie, jednak nie zaszkodzi, jeśli wstąpią gdzieś na moment po drodze. Chyba nic Zaynowi i zwierzętom nie stanie się przez ten czas.
CZYTASZ
Inside these pages you just hold me. Chapter 2: Orient
Fanfic[[ Inside these pages you just hold me - część 2 ]] Louis nie spodziewał się, że wyprowadzka na wieś tak zmieni jego życie, tymczasem mieszkał w dworku starej Addie już od roku. Najczęściej towarzyszyły mu tam zwierzęta, z Merlinem nieodstępującym...