Wrócił ciężki temat... 🙃
Louis wyrzucił Harry'ego z łóżka wystarczająco wcześnie, żeby ten nie miał pojęcia, o co chodziło, ale pierwsze, o czym pomyślał, to to, że znowu coś się stało. Wczoraj była burza, więc znowu długo nie mógł zasnąć i od razu przyszło mu do głowy, że w stronę ich w domu zmierza kolejna trąba, na szczęście wcale tak nie było, a Louis od razu oświadczył mu, że jadą do szpitala na szczepienia, a potem wybierają się na małe zakupy, żeby przygotować się do wyjazdu. Rozmawiali o tym wcześniej, Harry był nawet w miejscowym ośrodku zdrowia, żeby zasięgnąć informacji, jednak zupełnie wyleciało mu z głowy to, że Louis straszył go już tymi wszystkimi afrykańskimi chorobami, których przypadkiem mógł się nabawić. Wygrzebał się niechętnie z pościeli, wziął kilka ubrań i ruszył do toalety. Szatyn miał na niego czekać w kuchni, gdzie już zaczął przygotowywać dla nich śniadanie, a kiedy Harry do niego dołączył, czekało już na stole. Zjedli szybko i po zapewnieniu, że Louis już zajrzał do wszystkich zwierząt, Harry wsiadł w samochód. Przez dłuższy czas jechali w milczeniu, a potem Harry'emu przyszło do głowy coś, czego sam się nie spodziewał.
– Lou – zagadnął, zerkając na starszego mężczyznę i nie do końca wiedząc, czy naprawdę chce poruszyć ten temat, czy raczej powinien zmienić go w ostatniej chwili.
– Tak? – odezwał się Tomlinson, nie odrywając oczu od drogi.
Harry milczał przez chwilę.
– Nie, nic – powiedział w końcu i w tym momencie Louis zerknął na niego.
– Co się dzieje? – zapytał. – Wiesz, że możesz rozmawiać ze mną o wszystkim.
– Tak, wiem – potwierdził Harry. – Ale… – zawahał się. – To już nieważne. Tak tylko pomyślałem.
– Mów – nakazał od razu szatyn, na co młodszy pokręcił głową.
– Nie, nieważne. Zapomnijmy o tym.
Louis odruchowo położył dłoń na jego udzie.
– Powiedz mi, proszę. Wiem, że to wcale nie jest nic nieważnego.
Harry skrzywił się od razu. Jednak nie powinien zaczynać tego tematu.
– Nie, nieważne. Nie chcę, żebyś się wściekał.
Louis odruchowo zmarszczył brwi. Teraz to było coś, co zdecydowanie go zaniepokoiło. Nie miał pojęcia, za co miałby się wściekać, ale czuł, że to nie będzie nic dobrego.
– Powiedz – nakazał. – Nie mam pojęcia, co to, ale nie wścieknę się, obiecuję.
Harry automatycznie przygryzł wargę, naprawdę nie powinien o tym wspominać. Mógł pomyśleć wcześniej.
– Powiedz – ponaglił Tomlinson.
– Bo… – zawahał się młodszy. – Tak sobie pomyślałem…
– O? – zachęcił Louis.
– Chodzi o to, że kiedyś, raz, wspomniałeś o swojej rodzinie.
Szatyn zamarł na moment. Tego się nie spodziewał, wszystkiego, ale na pewno nie tego.
– Wiedziałem, że się wściekniesz – powiedział od razu Harry i chyba właśnie to oprzytomniło Louisa.
– Nie wściekam się – odpowiedział. – Po prostu mnie zaskoczyłeś. Ty jesteś moją rodziną, ty, Niall, Zayn, Liam i zwierzaki.
Harry pokręcił głową.
– Wiesz, że nie o to mi chodzi – powiedział, na co Louis westchnął ciężko.
![](https://img.wattpad.com/cover/298973806-288-k680396.jpg)
CZYTASZ
Inside these pages you just hold me. Chapter 2: Orient
Fanfiction[[ Inside these pages you just hold me - część 2 ]] Louis nie spodziewał się, że wyprowadzka na wieś tak zmieni jego życie, tymczasem mieszkał w dworku starej Addie już od roku. Najczęściej towarzyszyły mu tam zwierzęta, z Merlinem nieodstępującym...