Rozdział 5

1.5K 52 6
                                    

Długo myślałem o co może chodzić ojcu. W domu cały czas układałem sobie paln na daną ewentualność. Tak w planowaniu to ja jestem najlepszy. Nie wiem czemu ale lubię mieć kilka planów awaryjnych, tak na wszelki wypadek. W tym świecie bywa różnie i trzeba przygotować się na każdą ewentualność. Ja to rozumiem, ale moje rodzeństwo już nie. Czasami to aż mi włosy stają dęba przez to co oni wyprawiają. Zero planu podstawowego, a co dopiero mówić o planie awaryjnym. Dla nich liczy się głównie spontaniczność, gdzie nie zawsze ona jest dobra. Wieczorem dostałem smsa od Davide.

Davide: Po co jutro mamy być u ojca?

Domenico: Gdybym to wiedział, to bym ci powiedział. Ojciec chce abyśmy połączyli siły.

Davide: Połączyli siły? To pułapka?

Domenico: Przekonamy się o tym jutro.


No nic mi innego nie pozostaje, jak zaczekać do jutra. W końcu sam niczego nie wiem. To co ja mam mu niby więcej powiedzieć? Musi cierpliwie zaczekać, tak samo jak i my. Znając ojca jest to kolejny nasz test i pytanie tylko jaka jest cena jeśli źle to rozegramy. Ojciec nigdy nie chciał abyśmy wszyscy razem współpracowali. Między sobą owszem, tego to wymagał od nas, ale wszyscy na raz? Coś mi tu śmierdzi i to bardzo.

***************

Siedzimy wszyscy w gabinecie ojca i każdy czeka co on takiego wymyślił. Jednak ojcu nie śpieszy się za bardzo, on ma czas i sobie gdzieś poszedł. A my musimy cierpliwie czekać, aż raczy się pojawić. Przecież tylko on pracuje, my nie mamy nic już do roboty. Od nas wymaga szacunku, kiedy sam nie może nas tym obdarzyć.

- Dlaczego ciśniemy się tutaj w gabinecie, a nie przejdziemy do salonu? Przecież tam jest więcej miejsca. - Zapytał się Marco, a mnie od razu przypomniało się wczorajsze zajście. Od razu zrobiło mi się niedobrze.

- Lepiej salon omijać szerokim łukiem. - Powiedziałem nie przemyśliwszy tego, że oni będą się dopytywać dlaczego.

- Dlaczego? - Davide uniósł brwi do góry.

- Lepiej abyście nie wiedzieli, z resztą w tym domu wszystkie ściany mają uszy, a po co ich karmić nowymi informacjami? - Na samą myśl zrobiłem z niesmaczną minę.

- Niech ci będzie. - Powiedziała Otavia. Cieszyłem się, że nie drążyli dalej tematu.

Siedzieliśmy jak te debile w tym gabinecie i każdy nawet na siebie nie patrzył. Traktujemy się zupełnie jak powietrze. Gorzej, bez powietrza nie przeżyjesz, a my bez siebie już przeżyjemy.

- Ale ciężka jest ta cisza. - Powiedziałem sarkastycznie.

- Sam powiedziałeś, że ściany mają uszy, to po co je karmić?

- Bo te uszy może czegoś i o was się dowiedzą?

- Gdzie ten ojciec, ja nie mam czasu spieszę się do.... - Davide urwał w pół zdania. -  Gdzieś się śpieszę.

- Pewnie do kolejnej laluni.

- Marco patrz na to kogo ty bzykasz.

- Patrzę się ale na pewno nie tak dużo jak ty z Domenico.

- Z uroków osobistych trzeba korzystać Marco. Co jak co, ale my z Davide to możemy korzystać do woli. - Uśmiechnąłem się szeroko. Davide zrobił to samo, a Marco z Otavią przewrócili tylko oczami.

- Wy we dwóch to tacy skromni jesteście, że aż żal patrzeć. - Skomentowała Otavia.

- I mówi ta co swojego ciała i urody nie wykorzystuje? - Davide uniósł jedną brew do góry i zaczął lustrować Otavie, ta za to wybuchła od razu śmiechem. - No właśnie i tyle w temacie.

Rossi family secrets (vol. 1 Domenico) (+18) (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz