Rozmowa z mamą podniosła mnie trochę na duchu. Dała mi takie argumenty, że sam zacząłem wierzyć, że wspólnymi siłami pokonamy ojca. Wiele rzeczy powiedziałbym o swojej matce, ale nie tego, co właśnie usłyszałem od niej. To rozwaliło mi mózg i kompletnie wybiło mnie z tropu. Jednak nie powiem, rozwiało to moje wszystkie niewiadome i nadało na tę sprawę całkiem nowy obraz, na tą rzeczywistość. Wszystkie brakujące części zaczynają pasować do całej układanki. Jednak to, że dostałem informację od mamy, nie oznacza, że już od razu mogę to wykorzystać. Nie działam sam, lecz ze swoim znajomym. Przede wszystkim to z nim muszę się skontaktować i nadać na tę sprawę, nowy całkiem inny bieg. Część rodzeństwa będę musiał w to w mieszać ale nie wszystkich. Otavie muszę gdzieś ukryć. Mam nadzieję, że już wszystko jest uzgodnione i będzie mogła spokojnie wyjechać. Ojciec się nie martwię jestem pewny, że zgodzi się na to aby wyjechała. Przecież Otavia i tak jest zbędna, także nie powinno być problemu. Wystarczy to tylko odpowiednio rozegrać, a wszystko będzie dobrze.
Zanim pojadę do domu, muszę zahaczyć o klub Carlo. Ochrona ojca wróciła do domu, a ja jadę tylko z Matteo. Cóż byłby ze mnie za przyjaciel, gdyby go nie odwiedził. Matteo zaparkował samochód i razem z nim weszliśmy do klubu. O tej godzinie panuje tu taka cisza i spokój. Stanąłem na chwilę i zaczynam się rozglądać.
- Panie Domenico, to nie najlepszy moment na odwiedziny. Carlo nie ma. - Usłyszałem za sobą czyjś głos. Odwracam się delikatnie i widzę tego ochroniarza.
- Carlo wyjechał po następny towar, poprosił mnie abym dopilnował klubu. - Bacznie go obserwuje. Zmarszczył brwi i zrobił wielki grymas na twarzy.
- Carlo nie wrócił jeszcze z jednym transportem, a już pojechał po drugi? - Cały plan pójdzie w pizdu, póki on tu będzie. Mrugnąłem do Matteo aby się nim solidnie zajął.
- Matteo, zaprowadź tego człowieka do mojego przyjaciela.
- Z wielką przyjemnością, szefie. - Matteo się uśmiechnął, a ja wezwałem na górę z dwóch ochroniarzy aby pomogli Matteo. Kilka minut później nie było już śladu po nim.
Sam zszedłem na dół, muszę porozmawiać z Carolo. Był przestraszony widokiem swojego ochroniarza. I słusznie ma czego się bać. Stanąłem obok swojego przyjaciela i patrzę się na niego z pogardą. Carlo ewidentnie rozumie co go czeka. Jednak zanim dostanie odpowiednią karę, muszę wszystko wiedzieć. Jego śmierć musi mi pomóc, a myślę, że ciekawych rzeczy się od niego dowiem.
- Domenico co ty tutaj robisz?
- Wróciłem wcześniej z wakacji. - Kurwa głupio się pyta. Chuj go teraz obchodzi co ja tutaj robię. Niech się martwi ile on tutaj zostanie.
- Cieszę się, a co ja robię tutaj? Dostałem nauczkę, wypuść mnie.
- Ty chyba z kimś pozamieniałeś się za rozumy. - Patrzę się na niego twardo. Ochroniarz przykuty obok Carlo zaczął się bulwersować.
- Zajebie cię za to. Nikt nie ma prawa jego tknąć. - Ale on tak serio? Do chuja może pracuje dla Carlo, ale mój przyjaciel nie jest jakimś pieprzonym bogiem. Jest sukinsynem, który krzywdził tyle kobiet.
Wkurwił mnie, lecz nie powiem zaimponował mi swoją głupotą. Jednak nie mam ochoty na szarpaninę się z nim. Akurat jego ochroniarz jest mi zbędny. Wyciągnąłem pistolet, przeładowałem i strzeliłem do niego.
- Wątpię w to, ale może kiedyś jeszcze spełnisz swoją obietnicę. - Ciało ochroniarza opada bezwładnie. Carlo zacisnął usta w wąską kreskę i patrzył się na mnie z wielkim przerażeniem. - Posprzątać tego śmiecia.
- Co z nim? Ktoś ciało ma kiedyś znaleźć czy wrzucić go do kwasu?
- Kwas nikt po takim śmieciu nie będzie płakał.
CZYTASZ
Rossi family secrets (vol. 1 Domenico) (+18) (Zakończone)
RomansaDomenico postać zła i potrwora. Czy znajdzie w swojej historii kogoś kto skruszy jego lód w sercu? Czy po swoich przeżyciach będzie wiernym sługą swojego ojca? Przekonajcie się sami.