Rozdział 19

775 38 2
                                    

Kiedy w poniedziałek zadzwonił budzik, chciałem zapaść się pod ziemię. Nie dam rady tam być! Jak mam zapomnieć o niej, kiedy będzie tuż obok mnie? Dlaczego zgodziłem się na tak idiotyczny pomysł aby jej pomóc? Nie mam najmniejszej ochoty tam iść. Jedynie na czym będę mógł się skupić to na Cass i co mogę zrobić aby znów ją poczuć? Wczoraj już nawet przyszedł mi do głowy pomysł aby wrócić wcześniej do domu. Na chuj mam tą całą szopkę odstawiać. Ale myśl, że już nigdy miałbym jej nie zobaczyć, psuje wszystko. Dlaczego to moje jebane życie musi być takie ciężkie? I dlaczego chcę być masochistą? I to tylko po to aby ją widzieć i sprawić jej przyjemność?

Zacząłem się zbierać. Jak już byłem gotowy to pojechałem do jej firmy. Wszedłem do jej firmy na co sekretarka jak mnie zobaczyła spięła się i już pewnie myśli jak ma mnie wyrzucić stąd. Niestety nie tym razem. Nie wyrzucisz mnie. Podchodzę do niej pewny, na ci sekretarka mruży oczy.

- Dzień dobry! - Z wielkim uśmiechem na twarzy witam się z nią.

- Dzień dobry! A pan uparty jest jak nie wiem co. Szefowa dzisiaj jest zajęta.

- Tak wiem. Tak się składa, że zajęci będziemy razem, tego dnia jak i przez kolejne dni.

- Ochh... to z panem ma współpracować? Najmocniej przepraszam pana. Drogę do szefowej pan zna?

- Jeszcze nie zapomniałem.

Wjechałem na górę i stoję przed jej gabinetem. Zapukałem i czekam aż mi odpowie.

- Proszę...

Wchodzę do środka i pierwsze to co, to na nią kieruję mój wzrok. Wygląda tak zajebiście. Nie widziałem jej jeden dzień, a mam wrażenie, że nie widzieliśmy się wieki. Czuję coś tak jakby tęsknotę, a teraz nadmiar ekscytacji z jej powodu. Przecież to jest niemożliwe, aby ktoś mógł zawładnąć tak drugim człowiekiem. I to jeszcze w tak krótkim czasie. Cassie podniosła głowę i obdarzyła mnie od razu tym swoim cudownym uśmiechem.

- O Domenico cieszę się, że jesteś.

- Doprawdy się cieszysz? Mogę sprawić, że będziesz się bardziej cieszyć? Sama już się o tym przekonałaś.

Przewróciła oczami ale i tak jej twarz zalała się rumieńcami. Jak ja uwielbiam doprowadzać ją do takiego stanu. No i nie tylko do takiego stanu uwielbiam ją doprowadzać.

- Jesteś tutaj aby mi pomóc, a nie w innym celu!

- Jeden cel drugiego nie wyklucza.

Podszedłem do niej i pocałowałem ją w policzek. Czułem jak na chwilę  wstrzymuje oddech. Widzę tą niezadowoloną minę, że całusa dostała tylko w policzek. Oj kochanie ja nie proszę. I tak już wystarczająco nabłagałem się ciebie. Teraz czas najwyższy sprawić, że sama przyjdziesz i będziesz błagać mnie o więcej.

- To od czego zaczynamy?

Jak zawsze poszedłem zupełnie w innym kierunku i dopiero ona musiała mnie sprawdzić na ziemię. Skup się Domenico!

- Pokaż mi wszystkie dotychczasowe raporty, zestawienia i bilanse za ostatnie trzy kwartały. Dzisiaj wdrążę się w finanse jutro już w umowy z klientami i kontrahentami. A jak wszystko to ograne pokaże ci co i jak masz robić.

- Dziękuję Domenico.

W jej oczach była wdzięczność taka czysta wdzięczność, na co moje serce uradowało się bardziej. Dlaczego ta kobieta musi wywoływać we mnie tyle emocji?

Skupienie się na pracy nie było wcale takie łatwe. Co chwilę obserwowałem Cass. Co chwilę jak gdzieś wychodziła, to szedłem za nią swoim wzrokiem. Cały czas była w mojej głowie. A to jak zajebiście wyglądała w tej sukience wcale mi nie pomagało. Moja wyobraźnia wiedziała jak ma pracować i co sobie stworzyć abym myślał tylko o niej. Zresztą i tak myślę tylko o niej.

Rossi family secrets (vol. 1 Domenico) (+18) (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz