Rozdział 11

1K 46 0
                                    

Patrzyłem się na nią, a złość zaczęła mną władać. Próbuje się uspokoić ale mi to nie wychodzi. Wściekłość bierze górę i nie umiem tego tak zostawić. Żadna kobieta nie odważyła się aby mnie uderzyć. Żadna nie była na tyle głupia. Nie znam litości dla nikogo. Zacisnąłem ręce w pięść i zamknąłem na chwilę swoje oczy. Zapierdolę ją za chwilę, tutaj na miejscu. Nie pomoże jej to, że chcę ją przylecieć! To co teraz czuję nie zniknie w przeciągu sekundy. Serio jest taka głupia czy odważna? Wiem, że nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, z kim ma doczynienia. Przez ten rok sam chciałem zapomnieć kim tak naprawdę jestem. Chciałem kurwa udawać, nie wiedząc po co, ale chciałem przeżyć ten rok w całkiem inny sposób. To musiała mnie wyprowadzić z równowagi od razu na wstępie mojego nowego życia. Próbowałem się uspokoić ale nie dam rady! Przegięła i za to musi zapłacić. Nikomu jeszcze nie podarowałem.

Wziąłem głęboki wdech, głośno wypuściłem powietrze z płuc. W międzyczasie policzyłem do dziesięciu, po czym otworzyłem oczy, z których można było wyczytać wszystko. Byłem tak cholernie zły na nią, że sam nie wiedziałem co mam z nią zrobić. Przerażona patrzyła na mnie. Chyba sama się domyśla, że popełniła błąd. A za błędy trzeba płacić. Jej oczy wyrażały strach ale postawa i jej grymas twarzy były twarde. Za wszelką cenę chce pokazać, że nie boi się mnie. Tylko w to jej nie uwierzę. Z resztą mam w dupie co chce pokazać.

Jestem wściekły na nią. Mam ochotę rozszarpać ją na strzępy. Popchnąłem ją na biurko, a sam stanąłem między jej kolanami. Jedno jej kolano wbijało mi się wciąż twardego kutasa. Byłem taki zły, że myślałem, że z łatwością pozbędę się jej. Ale nie mogę kurwa tego zrobić. Nie rozumiem tego za bardzo. Jedna moja ręka znalazła się na jej szyi. Chciałem sprawić jej ból, lecz nie mogłem. Nie dusiłem jej, nie mogłem sprawić jej bólu. Tylko czemu? Cały czas patrzyła mi w oczy. Byłem pełen podziwu za jej odwagę. Co mnie kurwa podniecało jeszcze bardziej.

Ale to co zrobiła przekroczyło wszelką granice. Nie mogę naruszyć swojej godności i honoru. Przemogłem się lekko zacisnąłem palce na jej szyi. Z jej ślicznych ust nie wydobył się żaden nawet najmniejszy dźwięk bólu.  Widziałem to przerażenie w jej oczach, które swoją drogą nakręcało mnie jeszcze bardziej. Nakręcało mnie nie do zabicia jej, lecz do tego abym ja przeleciał w tej chwili tu i teraz tak mocno, żeby całe biuro to słyszało. Nie zdawała sobie z tego sprawę, że przez okazanie strachu, wydobywa ze mnie potwora, z którym nie chciałem mieć nic wspólnego przez najblizszy rok. Nie wiem jakim cudem jeszcze się powstrzymuje, nie wiem dlaczego po prostu jej nie sprzątnę. I dlaczego im więcej na nią patrze, tym mam większą ochotę zedrzeć z niej te jebane ubrania i porządnej przelecieć, niż dać kulkę w łeb?

Jej kolano cały czas ocierało się o mojego kutasa. Wolna ręka znalazła się na jej biodrze. Ścisnąłem je lekko.

- Och! - Z jej gardła wydobył się mimowolnie jęk rozkoszy, który zmienił wszystko. Odchyliła bardziej swoją głowę do tyłu, a ja myślałem już tylko o jednym.

Raptownie cała złość na nią, zniknęła. Zapomniałem co zrobiła. Jedynie o czym usilnie myślałem, to aby znów poczuć smak jej ust. Smak jej soczków, które smakowały zajebiście. Wszystko odeszło, rozpłynęło się, a jedynie co zostało to czyste pożądanie. A im więcej mnie kusi i bardziej się opiera, tym coraz bardziej ją pragnę. Jest dla mnie wyzwaniem, którego nigdy wcześniej nie miałem.

Widzę jak na nią działam. Wystarczy, że unieruchomiłbym jej ręce na tyle aby nie mogła się wyswobodzić i mógłbym rżnąć ją tak długo aż padłaby z wycięczenia. Tego nie oszuka. Podoba jej się wszystko. Mój dotyk działa tak samo na nią, jak jej na mnie. Te ciche jęki nie są udawane. Ta mokra cipka nie była udawana. Ona mnie kurwa pragnęła. Nie wiem o czym teraz myśli, ale jej ciało mówi jedno, zerżnij mnie porządnie! Moje ręce znów sunął po jej ciele.

Rossi family secrets (vol. 1 Domenico) (+18) (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz