Rozdział 18

833 35 2
                                    

Byłem zły na siebie, na Cass. Sam nie wiem na kogo jestem zły bardziej. Nie wiedziałem jak znaleźć idealne wyjście z tej sytuacji. Chciałem ją mieć. Pierwszy raz w życiu tak kurewskio pragnę kobiety. Seks z nią jest spełnieniem wszystkich moich marzeń, a przecież miałem ją dwa razy. Przecież tyle jeszcze nie wiemy o sobie. Nie wiemy co lubimy, a czego nie lubimy podczas seksu. Ale tu nie chodzi tylko o seks. Tu chodzi o jej obecność, dotyk, troskę. Nieświadomie sprawia, że zaczynam tracić kontrolę i poznaje uczucia. Moja głową w tej chwili pracuje na najwyższych obrotach, chcę wymyśleć coś aby ją zatrzymać. Z drugiej zaś strony, część mnie nie chcę tego robić. Przecież nie było kurwa idealnego wyjścia. W jednym Cass ma rację, nie zmienię swojego życia za kilka miesięcy. To wszystko co do tej pory się dzieje jest pierdoloną iluzją, która przestanie istnieć za kilka miesięcy. Ja pewnie nie byłbym w stanie pokochać Cass, ale nie znaczy to, że ona nie zakochałaby się we mnie. A z tego wszystkiego tylko cierpiałaby, czego nie zniósłbym najbardziej. Albo i ja przyzwyczaiłbym się do niej tak bardzo, że samemu byłoby mi ciężko stąd wyjechać. Już teraz nie chcę się z nią rozstawać, a kto wie co będzie za rok?

Od chwili kiedy Cass wyszła z mojego mieszkania tkwiłem bez celu na kanapie w salonie. Patrzyłem się tylko w jeden punkt i czułem się jakbym oddał duszę samemu diabłu. Było mi wszystko jedno. Czułem się jakby wraz z Cass wyszła część mnie. Nie rozumiałem tego, choć nawet nie starałem się zrozumieć. Nie chciałem, a może po prostu się bałem. Bałem się przyznać do tego, co później okazało się prawdą. Biłem się ze swoimi myślami cały dzień. Dopiero wieczorem postanowiłem wyjąć gdzieś z domu. Wstałem z kanapy i poszedłem na górę, tam wyszykowałem się na wyjście.

Powtarzałem sobie cały czas, że skoro zaliczyłem ją to kurwa, muszę wybić sobie teraz ją z głowy. Muszę zacząć żyć i cieszyć się wolnością, którą dostałem. Nie mogę użalać się nad sobą, bo jakaś kobieta odeszła. Nigdy się tym nie przejmowałem i muszę zrobić wszystko aby nie przejmować się tym dalej.

Było miło z Cass, ale czas najwyższy zapomnieć i wrócić do dawnych nawyków!

- Dawny Domenico musi wrócić!

Powtarzałem sobie to cały czas. Może jak to będę powtarzał to uwierzę w to i zapomnę o Cassie?

Tak, na pewno tak będzie!

Podjechałem pod klub nocny. Muszę zrestartować swój umysł bo pierdolca dostanę. Kiedy przekroczyłem klub udałem się pod bar. Tam zamówiłem sobie whisky i czekałem na chuj wie co. Rozglądałem się dookoła ale nic sensownego nie widziałem. Zajebiście po prostu! Odwróciłem się znów w stronę baru i piłem dalej. Nic innego nie pozostało mi już do roboty.

Jakoś nie miałem zamiaru nikogo wynajmować, a i podrywać też nie mam ochoty. Jedynie z kim mógłbym pójść na cało, jest to Cassie.

Co ta Cassie ze mną zrobiła?

Przecież w tej chwili wyglądam jak ostatnia ciota. Nie jestem sobą, a przede wszystkim to ja nie mogę takim być. Muszę być twardym sukinsynem, a nie babą, która użala się bo nie porucham już jakiejś cipki. Tego kwiatu, to pół światu jest! I trzeba korzystać z tego. Jednak kiedy pomyślę sobie o innej, aż mi się oni niedobrze. Dlatego dalej widziałem na tyłku i zamówiłem sobie kolejna szklankę whisky.

Nie wiem już przy której szklance whisky byłem, aż poczułem na swoich plecach dotyk. Na początku pomyślałem, że to Cass ale na nią moje ciało inaczej reaguje. Lekko odchyliłem głowę w bok i dostrzegam dziewczynę, bardzo młodziutką dziewczynę. Nie powiem bo ładna nawet powiedziałbym, że śliczna gdyby nie była dziwką. Miała na sobie jedynie koronkową bieliznę, która więcej odsłaniała niż zasłaniała. Ale o to właśnie chodzi, że takie dziewczyny mają od samego początku kusić, a nie żeby pierdolić się w jebane podchody. Z moich rozmyśleń wyrywa mnie jej głos.

Rossi family secrets (vol. 1 Domenico) (+18) (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz