Rozdział 48

428 16 0
                                    

Przez całą drogę myśli zaprzątały moją głowę. Nie rozumiem co tu się dzieje? Nie rozumiem po co to wszystko? Ale rozumiem, że ten mężczyzna, nie jest przypadkowy. Transport na Dubaj, nie może być przypadkowy. I to jeszcze bez jakiejś umowy, przecież wygląda to tak jakby ojciec okradał sam siebie. Muszę jak najszybciej dowiedzieć się kim on jest. Muszę znaleźć jak najwięcej dowodów na swojego ojca. Każdy dzień bez Cass jest koszmarem, który z każdą godziną zabije mnie z potężną siłą. Nie umiem bez niej funkcjonować, żyć. I dlatego wiem, że jest to prawdziwa miłość. I dla niej muszę walczyć. Nie mogę się poddać i zostawić to wszystko. Ona będzie moją królową i godną osobą noszenia mojego nazwiska. Udowodnię wszystkim, że miłość dodaje skrzydeł i motywuje do walki. Stanę przeciw całemu światu aby mieć ją z powrotem w swoich ramionach.

- O czym tak myślisz Domenico?

- O wszystkim. A najbardziej co ojciec chciał ugrać przez to, że puścił taką ściemę?

- Kolejny test?

- Pewnie tak tylko co on miał mieć na celu?

Sergio wzruszył jedynie ramionami. Nie tylko ja nie rozumiem ojca, nikt go nie rozumie. Ciekawe czy on sam siebie rozumie? Bo patrząc się na jego zachowanie, to wydaje mi się, że chyba sam nie rozumie o co mu chodzi. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer, który ostatnio do mnie dzwonił. Odebrał po kilku sygnałach.

- A jednak ty do mnie dzwonisz, nie ojciec?

- Po co to całe przedstawienie?

Ivanov zaczął się śmiać do słuchawki. Nie rozumiem co jest w tym takiego śmiesznego?

- Oj głupcze, głupcze. Nie powiem zaimponowałeś mi. Jednak nie jesteś taki głupi jak to przedstawiał twój ojciec.

Doprawdy? No co on mi nie powie? Dla mnie lepiej jest to jak ojciec myśli, że jestem kretynem. Łatwiej będzie mi go przechytrzyć u zniszczyć go jego własną bronią.

- Doprawdy? Ojciec w tej chwili dał mi wolna rękę, a twoje kłamstwo mogę uznać za zerwanie umowy z twojej winy. Chyba nie do końca dokładnie czytałeś umowę. Ojciec chyba tak samo.

Nastała cisza po drugiej stronie. Nie będę się z nim patyczkował. Umowy całe szczęście sporządzam ja, a dokładnie Maurizio także wiem co w nich jest zawarte, a co nie jest. Może nie mam jeszcze władzy ale na pewno nie pozwolę na to aby już teraz traktował mnie jak śmiecia. Nie dość, że towar puszczaliśmy za grosze, bo brał zawsze dużą ilość i często to mógł liczyć na w chuj zniżki, to teraz zobaczy jak to jest zapłacić za towar normalną cenę.

- Chyba źle usłyszałem?

- Dobrze usłyszałeś. Nie wiem jaki w tym wszystkim miał być cel, ale albo ty rezygnujesz z transportu albo płacisz normalną cenę czyli trzy razy drożej niż było to wcześniej ugadane.

- Domenico, ale to były tylko takie żarty.

- Żartów wam się kurwa zachciało? To teraz dzwoń sobie do ojca i niech dołoży ci do tego transportu. No chyba, że...- Nie będę przecież sobą jak tego nie wykorzystam. Jazda jedyna okazję muszę wykorzystać jak najlepiej.

- Chyba, że co? Zrobię wszystko!

- W takim razie zapraszam na Sycylię, to porozmawiamy o interesach. Przez telefon nie mam zamiaru o niczym rozmawiać.

- Kiedy chcesz się spotkać?

- Jak najszybciej. Jutro?

- Będę! Wsiądę jak najszybciej w samolot i będę na jutro.

- Oczywiście ojciec ma o tym nie wiedzieć, jeśli mamy się dogadać?

- O niczym nie będzie wiedział, Domenico.

Rossi family secrets (vol. 1 Domenico) (+18) (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz