Rozdział 33

395 11 0
                                    

Następnego dnia wszyscy zaczęliśmy spędzać aktywnie dzień. Pojechaliśmy na jedną z plaż, tam spędziliśmy pół dnia po czym później ruszyliśmy w rejs. Na jachcie spędziliśmy całą noc i dopiero następnego dnia wróciliśmy do domku, który wynajmuje Davide. Wróciliśmy ze względu na Marco, który dołączył do nas. Obserwowałem cały czas dziewczyny, moja siostra przez ten wyjazd chyba zapomniała o swoim problemie. Cały czas się uśmiechała, z resztą tak jak wszyscy. Moja Cass podziwiała widoki i była wszystkim zachwycona, uśmiech nie schodził z jej twarzy. Miło było patrzeć na szczęście wszystkich. Davide przy Marie też był zupełnie inny, był tą lepszą wersja siebie. Polubiłem tą dziewczynę i pomogę im aby im się udało. Z resztą zrobię to z każdym z rodzeństwa. Oczywiście nie zapomnę o swoim szczęściu.

Zawalczę o nas.

Stoczę wojnę z samym diabłem abym mógł mieć ją przy sobie. Nie wiem nawet czy ona zaakceptuje mnie i to co robię, to co będę musiał robić. Mam nadzieję, że jednak zaakceptacje to, bo przecież nie będę mógł z tego zrezygnować. Nawet jak odejdę, w dalszym ciągu mafia będzie się za mną ciągnąć. Nie można od tak zostawić to i żyć spokojnie. Może ktoś myśli, że to takie łatwe ale niestety, jeśli jesteś z takiej rodziny to już w niej zostajesz. Nawet jak odejdziesz wtedy będziesz tylko głupcem, bo nie będziesz miał jak się bronić, a w dalszym ciągu będziesz problemem, którego trzeba się będzie pozbyć. 

Właśnie weszliśmy do domku Davide, kiedy samochód z Marco przyjechał, wysiadł z niego nasz najmłodszy brat i chyba nie wierzył, że my wszyscy jeszcze żyjemy.

- No witam wszystkich! - Z wielkim uśmiechem na twarzy przywitał nas Marco.

Z każdym się przywitał i był w szoku, że my z Davide nie jesteśmy sami. Mamy poniedziałek, a jutro wracamy. Tak szczerze nie chce mi się wracać. Tutaj jesteśmy rodziną, która cieszy się swoją obecnością. Boję się, że to wszystko skończy się z chwilą powrotu.

*********

Siedzieliśmy przy stole pijąc alkohol. Jedynie brakowało Otavii. Ona jedyna nie chciała nic pić, tak jak przez pozostałą część pobity tutaj. A nigdy nie odmawiała wina. Na tyle zdążyłem ją poznać, że wiem, że wino jest jej słabością, której nigdy nie odmawia.

- Gdzie Otavia? - Zapytała się Cass.

No to chyba to jest ten czas, w którym musimy porozmawiać z Otavią. Teraz jesteśmy wszyscy, a nie mamy za dużo czasu aby to odwlekać.

- Marco i Davide poszukajmy jej może w końcu nam wszystko wyjaśni. Zmusimy ją wszyscy razem do rozmowy. Mnie olewala ale nas wszystkich nie da rady. - Pocałowałem Cass delikatnie w usta. - Za chwilę jesteśmy z powrotem, jestem w dobrych rękach.

- Zajmijcie się siostrą, a mnie nic nie będzie. - Cass uśmiechnęła się do mnie.

- Nie zjem jej Domenico, nie musisz się martwić, jest bezpieczna.

- Co wy macie z tym bezpieczeństwem? - Cass spojrzała się na mnie, a później na pozostałych. - Niby żyliście w kłótni ale jednak każdy o drugiego dba.

- Tak już z nami jest Cass i musisz się do tego przyzwyczaić. - Marco puścił Cass oczko i się jedynie szczerze uśmiechał.

Nachyliłem się do Cass i wyszeptałem jej do ucha:

- Jesteś dla mnie całym światem, nie chcę aby temu światu coś się stało. Jesteś całym dobrem, które mnie spotkało i nie chcę przed wcześnie go stracić, a nawet po stracie, będę walczył o mój świat i poruszę niebo i ziemię abyś wróciła do mnie.

Czy to była moja kolejna deklaracja miłości? Może i tak ale mam to w nosie. Cass ze łzami w oczach nie odpowiedziała już nic, jedynie przyciągnęła moją twarz i złączyła nasze usta z sobą. Trwaliśmy w tym pocałunku przez chwilę, a kiedy oderwaliśmy się od siebie na twarzy Cass był wielki uśmiech, nachyliła się do mojego ucha i wyszeptała:

Rossi family secrets (vol. 1 Domenico) (+18) (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz