Rozdział 8

1.1K 41 8
                                    

Następnego dnia od razu po przebudzeniu zadzwoniłem na lotnisko i powiedziałem aby przyszykowali lot najszybciej jak będą tylko w stanie go przyszykować. Jeszcze dzisiaj wylecę stąd. Czuję, że mam w sobie tyle energii. Oczywiście tej pozytywnej energii. Chcę wyrwać się z tego świata jak najszybciej. Wiem, że ten czas szybko zleci ale całym sobą czuję, że zapamiętam ten wyjazd na zawsze. O tak ma w sumie być. Smak wolności muszę dobrze wspominać jak już stanę się sługą ojca. Nie chcę, ale on ego wyjścia i tak nie będę miał. A im szybciej po powrocie zacznę być lojalny, tym szybciej cały ten cyrk będzie mój. Całe szczęście, że do tego mam jeszcze trochę czasu. Po porannej toalecie zszedłem na dół do kuchni.

- Dzień dobry Domenico.

- Dzień dobry Giulio. - Podszedłem do niej i ucałowałem ją w policzek.

- Proszę zrobiłam dla ciebie koktajl witaminowy. Wypij go a od razu poczujesz się lepiej.

- Właściwie nie czuję się najgorzej. Ale jak już zrobiłaś, to wypije.

Nie czuję się najgorzej bo cieszę się tak bardzo z mojej wolności. Pewnej gdyby nie moje nastawienie, to dzisiaj zdychałbym niemiłosiernie.

- Jakie plany na dzisiaj masz? - Homilia zapytała się mnie jak zawsze z troską w oczach.

Jedyny minus z tego wszystkiego jest taki, że muszę ją zostawić. Jest mi naprawdę tak bliską osobą, że nie jest mi żal rozstawać się z matką, jak właśnie z Giulią. Będzie mi brakować tych jej złotych rad i ustawiania mnie do pionu. Cały czas patrzy się na mnie, oczekując odpowiedzi z niej strony. No czas najwyższy powiedzieć jej o swoich planach.

- Po śniadaniu od razu pojadę do firmy. Muszę wszystko zostawić swojemu zastępcy. Maurizio później tylko wszystko sporządzi aby mój zastępca więcej zarabiał i musi podpisać odpowiedzialność za to jak coś pójdzie nie tak.

- Kiedy wyjeżdżasz?

- Jeszcze dzisiaj.

Giulia kiwnęła jedynie głową. Znacznie posmutniała, na co i ja posmutniałem. Zjadłem śniadanie i podziękowałem swojej gosposi za pyszny posiłek. Podszedłem do niej i pocałowałem ją w policzek. Jak zawsze obdarzyła mnie szczerym uśmiechem.

- Jeszcze przyjadę do domu, pożegnać się ze tobą.

- No ja myślę!

Pojechałem do firmy. W niej spędziłem trzy godziny. W między czasie dowiedziałem się, że lot przyszykowany mam na godzinę 18:00. Załatwiłem wszystko co miałem załatwić, po czym opuściłem firmę. Spojrzałem jeszcze raz na nią po czym wróciłem do domu.

Po drodze do domu myślę sobie jak to jest mieć normalne życie. Już nie mogę się doczekać, aż się o tym przekonamy. Przez najbliższy rok będę żył jak normalny człowiek. Ciekawe jak szybko zatęsknię za tym światem? Pewnie prędzej niż mi się wydaje. W końcu nie jestem nauczymy aby nic nie robić. Będąc w domu do każdego z rodzeństwa napisałem smsa, że wylatuje dzisiaj. Sam nie wiem dlaczego to robię. Nigdy nie miałem potrzeby aby im się zwierzać z tego co robię ale może uznają to, że nie działam samodzielnie? Że zależy mi na naszych relacjach? No bo przecież zależy i to bardzo. A ostatni czas faktycznie pokazał, jak bardzo nam wszystkim brakuje siebie nawzajem. Boję się pomyśleć, że przez mój wyjazd stracimy szansę na odnowienie naszych relacji. Moje myśli przerwał mi dźwięk wskazujący na to, że dostałem wiadomość. Od każdego z rodzeństwa dostałem smsa abym uważał na siebie i niczym się tutaj nie przejmował. Z tego wszystkiego Davide jest najmniej zadowolony, bo moje obowiązki na niego spadną. A co za tym idzie, będzie częściej w domu rodzinnym.  Spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy, pożegnałem się z Giulią gdzie nie obyło się bez łez. Ta kobieta naprawdę jest bliższa mi niż moja własna matka. Jak mnie w końcu puściła to pojechałem na lotnisko. W drodze na lotnisko zarezerwowałem sobie hotel w San Francisco. Przecież gdzieś się muszę zatrzymać. A jak już tam będę to poszukam jakiegoś mieszkania. Może je kupię albo wynajmę? Zobaczymy co znajdę.

Rossi family secrets (vol. 1 Domenico) (+18) (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz