Rozdział 29

397 18 1
                                    

Ich miny były bezcenne. Doskonale wiedzą o kogo mi chodzi. Na pewno Cameron już zdążył się pochwalić tatusiowi. No bo jakby inaczej mogłoby być. Teraz patrzą się na mnie jakbym zaczął mówić do nich po włosku, a oni z tego nic nie rozumieją. Rozpieprzę ich jeśli nie pójdą na współpracę. Mam nadzieję, że moje nazwisko ich przekona do podjęcia ze mną współpracy. Gardzę nimi i nie podoba mi się to, że muszę się z nimi jakoś dogadać. Jednak muszę to zrobić dla Cass, ona musi być bezpieczna. Dla niej jestem w stanie się poświęcić i nawet z takimi gnidami jakimi oni są, mogę się dogadać. Oczywiście szybko wrócili do obojętnej miny i udają, że nie wiedzą o kogo mi chodzi.

- O kogo chodzi panie Domenico?

- Cassie Young. - Mina Alexandra już mówi wszystko.

- I co z nią?

- Nie róbcie ze mnie idioty. Doskonale wiem, że jej ojciec zaciągnął dług u was, a teraz firma Cass spłaca go, nawet Cameron już ją zdążył przetestować.

Na samą myśl zrobiło mi się niedobrze. Te ich metody, to po prostu powodują, że nawet taki potwór jakim jestem ja, od razu myśli, że ma w sobie jednak człowieczeństwo.

- Nie rozumiem celu tego spotkania? - Powiedział Alexander.

No to ja co za chwilę wyjaśnię ten cel.

- Ile jest tego długu?

- To chyba nie ty powinieneś się o to dopytywać? - Powiedział Cameron.

- Nie rozmawiam z tobą. Swoją drogą zastanawiałem się jaki kretyn wybacza zdradę. Ale już wiem, że Cass była dla ciebie w innym celu. Tylko zastanawiam się co robiłeś u niej rano płaszcząc się przed nią i prosząc o wybaczenie.

Na twarzy Camerona pojawiło się wkurwienie. Jednak szybko stłumił to w sobie. A na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech.

- Hm... seks z nią był nijaki. Nie nadawałaby się nawet do zwykłego burdelu. Buźkę ma ładną więc do taniego nie dałbym jej, jednak za cenna jest aby puszczać ją prawie za darmo. Dałbym ją pewnie do zwykłego burdelu, choć jej umiejętności szału nie robią. Po seksie z nią jakaś dziwka musiała się mną porządnie zająć, abym całkowicie się zadowolił. Dobrze, że tego dużo nie było.

Szczerzy te swoje zęby, a mnie kurwica w tej chwili bierze. Zapierdolę go za chwilę jak nie zamknie tego swojego ryja. Moi ludzie tylko czekają na mój ruch. Ale głupi nie jestem. Im o to właśnie chodzi. Nie dam temu sukinsynowi satysfakcji, że w ten sposób stracę kontrolę nad sobą. Myśli, że w ten sposób wyprowadzi mnie z równowagi? No to się zdziwi. Jak on sam gówno umie, to co się dziwić na ich seks. W ogóle o czym ja do chuja jasnego myślę? Na samą myśl, że ja kiedyś dotykał mam ochotę powiesić go za jaja. Cameron i Alexander czekają na moją reakcję, a ja lekko się uśmiechnąłem i odpowiedziałem:

- Jak koń jest do dupy to daleko się na nim nie zajedzie, choć jak bardzo chciało by się, to od początku jest się skazanym na porażkę. - Byłem z siebie dumny.

Cameron kipiał ze złości, a ja triumfowałem bo nie o to mu chodziło. Nie dostaną mnie tak łatwo. Zacisnę zęby ale nie dam się podejść takim śmieciom. Cameron poczuł się urażony tymi słowami, bo od razu podniósł się i uderzył pięścią w stół. Nawet nie drgnąłem na jego ruch. Myśli, że tym mnie przestraszy? Nie tak łatwo jest mnie przestraszyć.

- Jak ty... - Cameron jednak nie miał szansy wyszaleć się, bo jego ojciec od razu ustawił go do pionu.

- Cameron! - Jeden krzyk i zrobił się potulny jak baranek. Jednak takie zasady panują nie tylko w mojej rodzinie. Nawet miło jest na to patrzeć.

Rossi family secrets (vol. 1 Domenico) (+18) (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz